30.11.2013

[30.XI.2013] Podsumowanie Listopada!


Listopad dobiega końca i zgodnie z nową świecką tradycją nadszedł czas na odpowiednie podsumowanie! Listopad, ze smutkiem stwierdzam, był gorszy od wybornego października, acz co mnie pociesza, to fakt, że okazał się on niewiele gorszy w liczbie odwiedzin pomimo smutnej i godnej potępienia liczbie postów – ale cóż, czas to wybredna kochanka, i kiedy była dostępna i w mych ramionach w październiku, w listopadzie wymsknęła się rąk i niestety nie dawała mi możliwości, by tak intensywnie i regularnie pisywać. Tak czy owak na łamach listopada pojawiło się 15 wpisów co daje zdrową realizację starożytnego założenia, by dostarczać jeden wpis co dwa dni. Słodko. 13077 odwiedzin w miesiącu to co prawda niecałe 200 stuknięć mniej, niż w październiku, ale tak naprawdę oznacza to… Więcej odwiedzin! Bo przecież wpisów było mniej o aż dziewięć. Taki dumny, wow, bardzo blog ładny, uszanowanko. No, to uderzamy, cóż to się w listopadzie wydziewało…


Słyszeliście taki termin jak Gamizacja? Tak? Nie? Po krótkie wyjaśnienie – gamizacja to proces przechodzenia mechanizmów nagradzających, intuicyjności i systemu zdobywania doświadczenia czy poziomów z gier do codziennego życia. Jak to działa? Cóż… Spotkaliście się kiedyś z internetowym sklepem, który ma własną listę ‘Osiągnięć’, takich jak wydanie 1000 złotych w ciągu miesiąca, zakup 10 przedmiotów na raz i tym podobne? Każde ‘Osiągnięcie’ jest nagradzane widocznym emblematem czy punktami bonusowymi do wykorzystania w systemach rabatowych. A może widzieliście program do zarządzania dniem, w którym poszczególne zadania, takie jak zrobienie prania, nauka czy zakupy są właśnie wyświetlane w formie zadań rodem z gier fabularnych? Kiedy się takiego questa zrealizuje i odhaczy w programie, ten nagradza nas punktami doświadczenia, nasz level rośnie a my polujemy na ów osiągnięcia, tak jako jak podczas przechodzenia gier na konsolach czy w sumie już od dłuższego czasu – na poczciwym piecu również.

ZŁOMOWISKO


INFINITY


WARMACHINE/HORDES


SERIE


INNE TEKSTY

Nakarmcie mnie Feedbackiem! - traktujcie to jako prywatną wishlistę – oto jestem ja, serwis na który wchodzicie, który odwiedzacie, i teraz personalnie zapytuję się Was, co chcielibyście tutaj widzieć. Jakie treści was interesują. Jaka tematyka? Czego powinno być więcej a czego mniej? Czy może brak jakiejś funkcji wam doskwiera? Czy może jakaś funkcja jest nadprogramowa i was tylko irytuje? Co robione jest dobrze a co źle? Odczytam wszystkie tego typu komentarze czy listy i również zobowiązuje się odpowiedzieć na wszystkie!

Finecast jednak Failcast... - Żywiczne półfabrykaty Games Workshop od początku nie miały łatwego życia… Szczerze powiedziawszy, wynikało to po części z samej winy wydawcy! Oczywiście zrozumiałe jest, że firma nie będzie reklamować swojego produktu jako totalnej kichy, że będzie szczerze klepać potencjalnych klientów po plecach i mówić, że ich produkt nie jest wcale taki dobry… Zrozumiałym jest, że każdy chce reklamować swój produkt jako Ten Najlepszy. […]

Ile to kosztuje: Ile za armię? - W pierwszym odcinku poruszyłem ekskluzywnie temat tzw. Kosztu Wstępu, czyli ile należy wydać, by w dany system wejść. Choć tekst cieszy się dużą oglądalnością, choć wywiązały się ciekawe komentarze i klaryfikacje, to jednak są osoby, które nie zrozumiały tego, że cel tekstu był jednoznaczny – odpowiedzieć na pytanie, ile pieniędzy należy wyłożyć, by móc w daną zabawę się wepchnąć, i nic poza tym! Dziś chciałbym więc dokładniej określić na jakie pytanie będę się starał odpowiedzieć, a brzmi ono w ten sposób: Ile muszę wydać, by poskładać w pełni funkcjonującą armię na popularny standard punktowy?

Krok w dobrym kierunku... - Dziś zaczniemy tydzień niejako tradycyjnie, czyli od nieco szerszego tekstu, ponownie skierowanego pod adresem działalności Games Workshop. Dziś jednak będzie wyjątkowo, bo akurat po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że – chrońcie bogi! – coś robą dobrze! No, ale spokojnie, nie uprawiajmy radosnego hurraoptymizmu i porozmawiajmy na temat nowego, prężnie rozwijającego się eksperymentu tego wydawnictwa – postępującej cyfryzacji oraz lawinie suplementów.

Druga fala Złych Elfów - Czasem bywa tak, że jak coś uwalić, to na całego. Robią to wszyscy. Każdy z nas z pewnością miał jakiś moment lub kilka w swoim żywocie, gdzie coś spieprzył niemalże koncertowo, gdzie wszystko poszło w rozsypkę niczym brokatowa choinkowa bombka po spotkaniu ze schodami. Zdarza się najlepszym, nie ma powodu do wstydu. Dlatego też wybaczymy Games Workshop wydanie nowych mrocznych elfów, zrozumiemy, że hej, nawet firma znana z dobrej jakości, nawet wydawca, który potrafił przywrócić mrocznych eldarów do życia w takim pięknym stylu jest w stanie wydać totalne kasztany na całej linii. Tak jest, druga fala nowości do odświeżonej wersji niegrzecznych kuzynów spiczastohełmych elfów również nie pokazała, według mnie, żadnej klasy, i niestety nie ratuje słabowitej pierwszej fali, w która choć nie była całkiem szpetna, to jednak do najlepszych i najurodziwszych produktów GW zdecydowanie ów nowinki nie należały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz