11.07.2016

[11.07.2016] Z mroków dziejów #2: Capitol Imperialis


Jest wiele rzeczy, za które lubię, ba, uwielbiam setting czy też jak ktoś preferuje w języku ojczystym, świat przedstawiony w systemie Warhammer 40 000. To, że jest to „gotyckie science-fiction” mogę pominąć, to, że wszyscy są źli i niedobrzy, że istnieje tylko wojna a ta, jak wiemy, się nie zmienia, również mogę pominąć. Ale fakt, że cały tamtejszy wszechświat cierpi na przerażający gigantyzm… To jest to! Kiedy Games Workshop tworzyło i budowało swój świat z klasycznych cegiełek tropów i klisz, postanowili, że wszystko w nim będzie po prostu Bardziej! Wasze okręty gwiezdne są duże? Nasze są większe! Wasi super żołnierze są wielkimi twardzielami? Nasi są jeszcze większymi! Wasze Imperium Zła jest podłe i straszne? Nasze morduje 10 000 psioników każdego dnia, a to dopiero początek, bo miliony giną z imieniem Imperatora na ustach dosłownie co kwadrans! Wasze podróże gwiezdne są niebezpieczne? Nasze dosłownie rzucają okręty przez piekielne wymiary zasiedlone przez demony, które są rozerwać nasze dusze na strzępy i tańczyć na szczątkach naszych umysłów! I tak dalej, i tym podobne…

Ta mania ogromu jest specjalnie widoczna w uzbrojeniu Imperium. Któż nie kocha super-super-ciężkich czołgów jak Baneblade czy też nie darzy odpowiednim zamiłowaniem Tytanów… Jeżeli chodzi o bezpośrednią aplikację siły ognia, Imperium Człowieka z WH40k raczej ma ciężko o konkurencję w innych uniwersach Sci-Fi. Gwiazda Śmierci w tym świecie nazywała by się co najwyżej ‘Średnią Bazą Gwiezdną’. A to tylko początek potężnego arsenału Imperium… Bo w mrokach dziejów i na kartach tekstów o Herezji Horusa skrywa się pojazd, o którym fani świeżej krwi mogli nigdy nie słyszeć ani nigdy nie ujrzeć. Pojazd, który choć nie został wyrzucony czy w jakiś inny ezoteryczny sposób wymazany z kanonu, przestał jednak brać czynny w nim udział i powoli pokrywa się warstewką kurzu.


Mowa o Capitol Imperialis! Brzmi dziwnie? Wygląda jeszcze zabawniej, bo jest to zwyczajnie gigantyczny romb na gąsienicach, który powoli posuwa się w stronę przeciwnika. Nic dziwnego, że Games Workshop niezbyt chętnie do niego wraca… Jego stylistyka i wzornictwo zwyczajnie nie pasują do nowych szat tego systemu, i by Capitol Imperialis mógł powrócić do łask, najpierw potrzebowałby przejść porządny lifting… No ale dobrze. Czym jest ów Capitol Imperialis?

Mobilną fortecą. Jeżdżącym bunkrem. Wysuniętym punktem dowodzenia. Jest to ogromny pojazd – 50 metrów wysokości, 80 metrów długości, swoimi gabarytami spokojnie mierzyć się może z tytanami. Jest to też prawdziwy bastion na gąsienicach, gdyż cała jego monstrualna super struktura jest wykonana z czystego adamantium. Jakby tego było mało, gigant ten wyposażony został w sześć tarcz uh… Szlag. Nie wiem jakie jest polskie tłumaczenie, a wszystkie wymyślone brzmią idiotycznie. Próżniowe Tarcze? Po prostu, ma sześć generatorów tarcz Void. Tak opancerzony pojazd jest praktycznie niezniszczalny dla znacznej większości spotykanych sił, i tak naprawdę tylko odpowiedniki tytanów są w stanie go uszkodzić.

Rola Kapitolu to przede wszystkim bezpieczny schron dla dowódców Astra Militarum, którzy mogą zebrać się w dobrze chronionym miejscu, które jednocześnie nie jest oddalone od pola walki i może poruszać się wraz ze zmianami na froncie. Dlatego też każdy Kapitol wyposażony jest w bardzo przestronne pomieszczenie (*20 na 30 metrów*) dowodzenia, umieszczone w samym sercu pojazdu, wyposażone w ogromny projektor holograficzny, zestawy kogitatorów, maszyn logicznych, punktu sieci Vox, liczne ekranu dające pełny obraz pola walki, centrum komunikacyjne… Pełen zestaw narzędzi dla kadry dowodzenia pozwalający im na prowadzenie kampanii na wyciągnięcie ręki. Jakby tego było mało, Kapitol jest również gigantycznym transporterem, zdolnym do pomieszczenia dwóch pełnych kompanii gwardzistów, czyli do dwustu piechociarzy wraz z czołgami. Nie tylko daje to możliwość dostarczenia świeżych posiłków w samo serce walki, ale też pozwala na rotację kompanii tak, by ranne i wyniszczone mogły zaznać koniecznego odpoczynku i napraw, zanim zostaną ponownie wypuszczone do walki. Ponadto hermetyczność pojazdu daje mu możliwości transportowe znacznej liczby wojska w niebezpiecznych środowiskach niegościnnych planet.

Oczywiście żaden pojazd Imperium nie może wyruszyć na pole bitwy bez uzbrojenia – nawet mobilna platforma dowodzenia czy transporter. Twórcy tego kolosa uznali, że skoro i tak mają tak ogromną bryłę do zagospodarowania, to nie będą się cackać. I tak na szczycie Kapitolu zamontowano monstrualne działo makro zwane działem „Behemot” – działo tak wielkie, że podobno cztery czołgi Leman Russ są w stanie wjechać do środka jego lufy. Nieważne czy to prawda czy nie, ważne, że uderzenie z tak ogromnego działa robi wrażenie. Sama siła wystrzału jest w stanie skruszyć ziemię pod pojazdem oraz ogłuszyć i ściąć z nóg pobliską piechotę… Uderzenie zaś jest w stanie zabić tysiące wrogich żołnierzy i posłać nawet ciężkie, opancerzone pojazdy na setki metrów w powietrze wraz z puchnącym grzybkiem ogromnego wybuchu. Przynoszenie działa służącego gwiezdnym okrętom na ziemię robi swoje. Jakby tego było mało, Kapitol często ma montowane na swoich burtach sponsony z dodatkowym ciężkim uzbrojeniem jak i zawsze posiada na swoich blankach setki sprzężonych bolterów do anihilacji wrażej piechoty. Gdyby znalazł się ktoś na tyle głupi, by próbować abordażu jednostki poprzez wspinanie się po jej burtach, te mogą zostać naelektryzowane tak, by radośnie porazić a nawet zwęglić napastników.


Capitol Imperialis to rzadki pojazd – sam koszt i trud jego wyprodukowania powoduje, że jest on zaprawdę nieczęstym widokiem na polach bitwy. Jeżeli jednak już się pojawi, jego nieprzenikalny pancerz i monstrualne działo potrafią odmienić los bitwy. Jak chociażby walka z tyranidami floty Lewiatan na planecie Tarsis Ultra, gdzie pułkownik Octavius Rabaleq wraz z Dziesiątym Regimentem Logres bronił stolicy świata, odstrzeliwując się tyranidzkim prześladowcom ze swojego działa makro, zbierając ogromne i krwawe żniwo w tysiącach a być może nawet dziesiątkach tysięcy martwych obcych. Ostatecznie tyranidzi unieruchomili pojazd (*poprzez rzucenie dość mięsa pod jego gąsienice tak, że ten po prostu ugrzęzł w mokrym jeziorze obcej juchy i flaków*) i zesłali przeciwko niemu jednego ze swoich Bio-Tytanów. Ten jednak nie zdążył dopaść swojej ofiary na czysto, gdyż najpierw otrzymał bezpośrednie trafienie z gigantycznego działa. Okazało się jednak, ze koszmarny potwór był na tyle wytrzymały, że przeżył strzał i ranny staranował ogromną maszynę, przewracając ją na burtę, by rozpocząć jej powolne otwieranie, niczym przerośniętą puszkę sardynek. W akcie ostatecznej odwagi i zemsty, pułkownik rozkazał obrońcom miasta na ostrzał odsłoniętego przez bestię plazmowego rdzenia pojazdu, który eksplodował z siłą małego słońca, rozpraszając na atomy wszystko w zasięgu pięciuset metrów… Za wyjątkiem Bio-Tytana. Jednak nawet niewyobrażalne właściwości regeneracyjne potwora nie były w stanie poradzić sobie z takimi obrażeniami i ten padł na dnie krateru.

A to zaledwie jedna z kilku znanych nam historii, w których owa gargantuiczna maszyna wojenna spełnia kluczową rolę. Zainteresowanych spotkaniem z tą maszyną zachęcam do wczytania się w opowiadania poświęcone Ultramarines za czasów Herezji Horusa, gdzie spotkać mogą Lex Tadecim, kapitol, który pomagał w odbijaniu Calth z rąk separatystów. Znajdziemy ją również podczas lektur tekstów traktujących o Astartes z legionu Kruczej Gwardii, a dokładniej w archiwalnych tekstach poświęconych walkach na Istvaan V i oblężeniu Perfekcyjnej Fortecy.

To by było na tyle w dzisiejszym grzebaniu w historii! Cóż by tu dodać… Nie robią już takich wielkich maszyn, co drzewiej! I choć drobne zapiski o tym cudzie imperialnej techniki nadal da się odnaleźć na kartach opowiadań i nowel z Czarnej Biblioteki, to są to raczej wyjątki… A poczciwy Opancerzony Romb z działem Makro powoli acz nieuchronnie odchodzi do historii na zmurszałych kartach archiwistów.

7 komentarzy:

  1. Fajnie, ale 200 gwardzistów to nie jest w tym mrocknym uniwersum dużo :P I wydaje mi się, że ichnie kompanie też są liczone w tysiącach bo czasami wspominają o 2-3 kompaniach, które podbijają planety xD

    Niemniej fajnie czegoś nowego się dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tysiącach to liczony jest regiment ;) Kompania IG (czy AM jak to teraz GW nazywa) to max. 5 plutonów po 5 drużyn + sekcja dowodzenia. Czyli z sekcjami wsparcia kompania to jakieś 300 chłopa.

      Usuń
  2. Lex Tredecim to nie jest czas Herezji Horusa, tylko okres inwazji Honsou na Ultramar czyli rok 854999.M41. A sam pomysł machiny wywodzi się z Leviathana Squatów (zanim ich Tyranidzi zjedli...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, dałem się ponieść nieprzespaniu w mocy twórczej. Co nie zmienia faktu, że takie maszyny jak Capitol Imperialis powstają raz na czeski rok i prawdopodobnie są relikatami tak starymi jak Fell-Hand od Wilków :D Kto wie, może i służył i walił z działa makro w heretyków ;)

      Usuń
  3. Bardzo fajny artykuł! Sam Capitol Imperialis mnie osobiście kojarzy się z czasami w których GW z przymrużeniem oka i uśmiechem podchodziło do swoich produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do void shieldów jeśli już musisz polonizować to może generatory pustki ?

      Usuń
  4. Świetny tekst Mrówo! Poproszę więcej takich. Będzie miał Inkub konkurencję ;P

    OdpowiedzUsuń