8.04.2013

[08.IV.2013] ROC#13: XV8-05 Enforcer Battlesuit Commander



Tydzień Tau! Tak jest, panie i panowie, kopytni obcy o błękitnej skórze, zamiłowaniu do nowoczesnej technologii oraz radosnej mikstury podziału na kasty z wyidealizowanym komunizmem nareszcie otrzymali nowy kodeks a wraz z nim, jak nakazuje tradycja, trochę nowych modeli! Jako że powolutku i żmudnie zbieram Tau od ładnych kilku lat (*hipsterzenie się mode: on*) to nie mogę pominąć taj ważnego i kluczowego dla mnie wydarzenia – jest to wielki zastrzyk motywacji dla wzięcia się za farbki i nareszcie pomalowania tych 1850 punktów, co by można było swobodnie pograć. Oczywiście, zmiany są spore, nowy kodeks to nowe ogarnięcie rozpisek, wewnętrznych synergii, match-up’ów kontra różni przeciwnicy. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że udało się stworzyć zbalansowany kodeks z brakiem słabych jednostek (*za wyjątkiem biednych Vespidów…*), który oferuje sporą różnorodność w budowaniu własnych armii. Słowem, ślicznie! Ale dopiero ogranie pokaże, co działa, co nie i jakie konfiguracje będą się sprawdzać.

Oczywiście jako fan rybiogłowych, ich kolekcjoner a teraz człowiek z zapędami do ponownego wystawiania ich na stołach nie mogę pominąć niczego, tak więc z radością ogłaszam tydzień Tau – przez kolejne dni spotkacie się tutaj z recenzjami nowych modeli, rzutem oka na podręcznik oraz moimi rozmyślaniami nad ciekawymi kombinacjami jednostek i uzbrojenia, oczywiście przez pisane przez prawdziwego turniejowego żółtodzioba, którym to bez bicia się przyznam, jestem po całości.

Dziś jednak zaczniemy recenzją nowego modelu… Głównie dlatego, że na recenzję podręcznika potrzebuję więcej czasu na zebranie wszystkich pomysłów co do interesujących synergii oraz kombinacji jednostek też, bo muszę wszystko ogarnąć tak, by w istocie działało i chodziło bez błędów, co by nie były to koncepty-mrzonki! A model, ha, wyciągnę z pudełka, zrobię fotki, opiszę, posklejam i tekst gotowy! Tak więc na pierwszy ogień przywitajcie się proszę z nowiutkim wzorem XV8 Battlesuit Commander!


Pierwsze co się rzuca w oczy to Żółty Pas Grozy™ na pudełku oznaczający, iż nowy szef nie jest zestawem plastikowym, ale żywicznym – Finecast, który to materiał zebrał całkiem sporo negatywnych recenzji, choć osobiście muszę napomknąć, że jak nabyłem już ładnych kilka modeli z tej serii i nigdy nie trafił mi się model zmasakrowany, podziurawiony czy połamany, tak jak się zdarzyło innym hobbystom. Albo mam szczęście, ale jednak odsetek tych niewypałów jest nieduży! Tak czy owak magiczna żywica Games Workshop ma jeszcze jedną wadę… Cenę. Zgodnie z cudowną metodologią marketingu tego wydawcy żywica jest droższa od metalu, i dlatego za to niewielkie pudełko winszują sobie 125 blaszek – oczywiście w ‘nieoficjalnych’ sklepach znajdziemy taniej, ale to i tak sporo za pudełko z jednym modelem średniej wielkości, który nawet nie ma sporej części komponentów, jakie by mu się przydały. Było nie było mówimy tu o Komandorze Tau, który ma dostęp do bogatego arsenału zarówno broni jak i systemów wspomagających, a w pudełku dostajemy dwie eksperymentalne armaty (*Airbusting Frag Projector oraz Cyclic Ion Blaster*), karabin plazmowy i aż jeden system wsparcia. Nie ma też oczywiście żadnych dron, co już budzi pewien niesmak…

Tak czy owak po wyjęciu z pudelka wszystkie 22 komponenty mieszczą się na sześciu małych wypraskach i nie oferują zbyt dużej elastyczności w kwestii modyfikowania pozy – przyjemnym dodatkiem są jednak dwa zestawy dłoni, dzięki czemu chociaż ten element może sobie dostosować do naszych potrzeb. Fortunnie wszystkie plastikowe komponenty z innych zestawów są wymienne, więc tak naprawdę każdy, kto zbiera Tau, nie powinien mieć problemów ze znalezieniem odpowiednich broni czy systemów do dodania szefowi. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie elementy są naprawdę całkiem dobre. Brak większych ubytków, bąbli, wżerów, minimalne pozostałości po liniach podziału, do starcia nożykiem by papierem ściernym w kilka chwil oraz prawie żadnego flashu do oczyszczenia – model pod względem ostrości detali i jakości odlewu otrzymuje srebrny medal z obwódką, bo to naprawę solidny poziom; Gdyby ten właśnie model, który trzymam w rękach, był pierwszym zakupem z serii Finecast dowolnego hobbysty, to miałby o tej serii znacznie lepsze zdanie, choć nie obyło się bez problemów jak beznadziejne połączenia z symbolem Tau na klatce piersiowej, które ciężko dobrze usunąć i doczyścić oraz kilka nierównych krawędzi wymagających doszlifowania, ale to standard w modelach żywicznych.


Co do samej rzeźby – jest /świetna/. Jest tak naprawdę głównym argumentem, który zmusił mnie do zakupu tego modelu; W teorii posiadam już dwóch szefów z Krzysiowych pancerzach, ale rzeźba wariantu XV8-05 ‘Enforcer’ ujęła mnie za serce. Nie tylko jest całkiem sporo większa od standardowych modeli (*co świetnie potęguje wrażenie, że rozmawiamy z szefem, a nie z jakimś zwykłym przydupasem*) to ma dużo ładniejszy wzór, po prostu, mniej betonowy, mniej kwadratowy. Świetne płyty pancerz na nogach, kapitalne ręce czy sama budowa korpusu, albo przerośnięty naramiennik żywcem wyrwany ze zbroi wojowników ognia – nie ma co się patyczkować, model jest po prostu ładny a i pozę ma jak na moje gusta doskonałą. Dynamiczne lądowanie to coś, co tak naprawdę jest swoistą ‘akcją kanoniczną’ dla Tau a model ten reprezentuje to całym sobą. Oczywiście, to już jest kwestia całkiem osobista i co kto lubi – mi się wzór oraz poza bardzo podoba i była głównym argumentem, dzięki któremu sięgnąłem do portfela!

Cóż, nic więcej mi nie pozostaje jak podsumowanie. Jest, oczywiście, drogo. Bardzo drogo, bo jak byśmy liczyli oficjalną cenę GW, to za ich jeden  żywiczny model możemy praktycznie kupić starter to wielu różnych systemów, często-gęsto zawierający kilka metalowych modeli… No ale cóż, jak się chce bawić w zabawki od Games Workshop, to trzeba liczyć się z tym, że ich specjalnie zmodyfikowany system wysysania krwawicy wskoczy na piąty bieg i z chęcią wyczyści zawartość portfela, tak więc jest to taka wada na wyrost. Finecast może i zbiera bardzo zróżnicowane recenzje, ale mi się akurat udało trafić na egzemplarz bardzo dobrze wykonany, a sama lekkość materiału z pewnością w niczym nie zaszkodzi, dodatkowo praca z Finecastem jeżeli chodzi o obróbkę manualną to przyjemność – łatwo się usuwa nadlewki, łatwo tnie i skleja. Ogółem, nie mogę nic temu modelowi zarzucić, może za wyjątkiem opłacalności – sam w sobie jest jednak świetny i stanowić będzie taką małą, elegancką perełkę kolekcji sił Tau.

Ocena: 8/10
Opłacalność: 4/10
TLDR: Bardzo dobra rzeźba, dynamiczna poza, jedynie wysoka cena względem oferowanej zawartości piecze w oczy.
Producent: Games Workshop / Cena: ~120 zł

2 komentarze:

  1. Ja bym jej nie określił dynamiczną. Nienaturalna poza i tyle. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że przód korpusu jest strasznie źle odlany, chyba że to ty go tak pokrzywdziłeś nożykiem. ;)

    OdpowiedzUsuń