Już prawie rok mija odkąd Games
Workshop wprowadziło do swojej oferty żywicę obrandowaną jako Finecast – znaną
również pośród modelarzy i graczy jako Failcast ze względu na dość słabą
premierę obfitująca w błędnie odlane modele oraz sporo pudełek z
niedopieczonymi odlewami, podziurawionymi jak sito, z bąblami powietrza w
środku. Produkty oznakowane w ten sposób szybko zyskały złą sławę a gracze i
modelarze wierni GW na całym świecie do dziś unikają pudełek, bo przy
przezroczystych clampackach przynajmniej można pobieżnie model oglądnąć i
stwierdzić, czy jest bardzo pokrzywiony, czy w dobrym stanie. Czy jednak
Finecast rzeczywiście zasłużył na swoją niesławę? Sam posiadam co najmniej
kilka modeli z tej serii i za wyjątkiem Necron Overlord’a nie miałem nigdy
żadnych problemów – czyszczenie szło sprawnie, skleja się to świetnie, jest
lekkie, dość elastyczne, łatwo się konwertuje. Jedyna poważna wada tak
naprawdę, to pogięta cena wzięta z samego dna handlowego piekła.
Czemu piszę o Finecaście?
Ponieważ moja rodzina na Boże Narodzenie po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że
modelarstwo i figurki to moje hobby! I obok świetnego stoliczka modelarskiego
od Hobby Zone dostałem również model Warpsmith’a
do kosmicznych marines chaosu. Byłem z tego powodu wielce uradowany, bo tak się
złożyło że sam sobie tego modelu nie nabyłem, a podoba mi się bardzo – świetna
wariacja mrocznego Techmarynata, tak właśnie wyobrażałbym sobie członków Dark
Mechanicus, jako powykręcane parodie ku czci Mrocznych Potęg. Moja radość była
wielka, ale z racji wielu różnych projektów model leżał sobie na półce czekając
na lepsze czasy. Dziś wreszcie udało mi się znaleźć czas, że to rozpakować,
oczyścić i posklejać do kupy a przy okazji skroić tę krótką recenzję tego
modelu. Bierzmy się do dzieła!
Po pierwsze, nie dajcie się
zwieść – choć jest to niby model marynaty na małej podstawce, to jest on
całkiem spory i wypchany po brzeg dodatkowymi elementami w postaci wielkiej
halabardy oraz oczywiście mechanicznych macek wystających na wszystkie strony i
srożących groźne miny. Wszystko mieści się na pięciu niewielkich wypraskach,
ładnie od siebie wydzielone i po wycięciu i oczyszczeniu pasujące w swoje
miejsca jak ulał – jak widzicie na załączonym obrazku nie musiałem zużyć wiele
płynnej szpachlówki, by wypełnić drobne szczeliny. Niestety, aż pięć wyprasek
oznacza sporo nadlewek i pozostałości żywicznych; Trzeba się napracować
nożykiem, papierem ściernym i szczoteczką do zębów, ale w sumie nie jest to nic
nowego dla elementów żywicznych (*choć orki w wielkich pancerzach Kromlecha nie
wymagały praktycznie żadnego nakładu pracy poza umyciem!*).
Jak widzimy po sklejeniu model
prezentuje się co najmniej godnie! Games Workshop ma swoich przeciwników, ale
jak się postarają to potrafią zrobić naprawdę świetny model – a to Throgg’a
wypuszczą, a to Festusa wyrzeźbią… Warpsmith dla mnie prezentuje wyjątkowo
wysoki poziom rzeźby i będzie stanowił prawdziwą ozdobę półki. Będzie też
świetnym modelem to przetrenowania technik malowania metalikami. Postarałem się na fotkach pokazać, że choć
Finecastowa żywica może komuś się źle kojarzyć, to ma również dobre strony –
jak widzimy, ostrość detali jest zabójcza! Każdy kabelek jest wyraźnie osobny z
żebrowaniem, pancerz jest wyraźnie podzielony na płyty a hełm jest niesamowicie
wyrzeźbiony, świetne podzielony na dwie kontrastujące ze sobą połówki. No nie
wiem jak mogę napisać więcej o tym, jak bardzo mi się ten model podoba i
zasługuje na uznanie!
Ocena: 9/10
Opłacalność: 6/10
TLDR: Świetna rzeźba, ładny model – może nie ma zbyt dynamicznej pozy, ale ocieka świetnymi detalami i będzie ozdobą każdej półki!
Producent: Games Workshop / Cena: ~85 zł
Opłacalność: 6/10
TLDR: Świetna rzeźba, ładny model – może nie ma zbyt dynamicznej pozy, ale ocieka świetnymi detalami i będzie ozdobą każdej półki!
Producent: Games Workshop / Cena: ~85 zł
Jeśli o model chodzi to z mojej strony:
OdpowiedzUsuńRzeźba: 10/10
Jakość odlewu: 4/10
Bąble, krzywe odlewy, szkoda gadać.
Musiał mi się trafić lepszy, bo bąbli nigdzie nie mam, a krzywa jest halabarda! ;)
UsuńU nas na warsztat pierwszy finecast trafił niecały rok temu i miszę stwierdzić, że znakomicie podoba mi się żywica jako materiał na figurki - znakomite szczegóły, fajnie elastyczne, fajnie się obrabia i do tego bardzo dobrze kryją go farbki. Aczkolwiek, jezeli przytrafiłoby mi się cokolwiek z przykrości wymienionych powyżej, to pewnie byłoby mi przykro i miałbym inną opinię.
OdpowiedzUsuńPodsumowując: jestem na tak, za połowę ceny :).
Żywica nie nadaje się do niczego w kwestii detali na figurkach. Trzeba mieć cholernego farta żeby trafić na dobry odlew.
OdpowiedzUsuń