Pracująca sobota! Cóż począć, w
tak deszczową pogodę nie cierpię łazić do pracy, ale weselisko samo się nie na
kręci, a i płaca dobra jak za dniówkę… A figurki same się nie kupią! Fortunnie
mam jeszcze godzinkę, zanim trzeba będzie wskoczyć w samochód i pędzić w tany,
więc wysmażymy jakże pilnego posta o nadchodzących nowościach do śmiertelnych
sługusów Mrocznych Potęg – zanim jednak przejdę do dania głównego, zaserwować
muszę przystawkę; Wrota
zostały otwarte i w zaledwie jedną nockę zebrały już 13 polskich blogów –
napawa mnie to pewną dumą i nadzieją, że do końca miesiąca sieć będzie rozległa
i w pełni funkcjonalna. Oby, oby, niech puchnie i rośnie jak na drożdżach. A
teraz, bez zbędnego przedłużania, zobaczmy co też Games Workshop wyczarowało nam
na nadchodzący miesiąc – Warrior of Chaos, nowa fala!
Skulltakers of Khorne, czyli kombo z piekła – rycerze chaosu
wyznający Pana Czasek podróżują ze stylem na mosiężnych bestiach z demonicznych
kuźni, potwornych Juggernautach. Mournfang Cavalry nareszcie ma poważną
konkurencję w kategorii superciężkiej kawalerii – każdy z wojowników ma na
bazie dwa ataki, dodatkowy z bycia oszalałym miłośnikiem bebeszenia oraz dwa ze
swojego potwornego wierzchowca. No i stompa, bo czemu nie. Pytanie brzmi… Po co
im tarcze? Z Pancerzem Chaosu i z zasadą „Brass Behemoth” na Juggerze i tak
mają topowy możliwy pancerze, więc nic tylko dać dwuraki, i cieszyć się siłą
uderzenia klasy smoka albo trzech. Co do modeli, jest dobrze, ale nie cudownie.
Tak naprawdę za bardzo starać się nie musieli, ot, wziąć plastikowe Juggery z
zestawu do demonicznych Bloodcrusherów oraz już istniejących rycerzy chaosu i połączyć
w jeden zestaw – by jednak nie było totalnej zrzynki, to zostali elegencko
wyrzeźbieni w symbolikę Khorne’a oraz dostali czaderskie hełmy (*Jeżeli ktoś
buduje berserkerów do WH40K to też mu się z pewnością spodobają*).
Hellstriders of Slaanesh jest absolutnie wybornym zestawem. Lekka,
niewyobrażalnie szybka kawaleria z maruderami Księcia Rozkoszy na pewno
znajdzie miejsce w wielu listach (*musimy poczekać jeszcze by się dowiedzieć,
cóż daje zasada ‘Hellscourges;*) ale tak naprawdę jest świetnym zestawem z
prostego powodu – brakuje dobrych bitsów dla miłośników Slaanesha. Sam jestem w
trakcie składania Marinesów Kakofonii i całej Slaaneszyckiej bandy, więc głowy
tych maruderów, ich ikony, bicze i fantastyczne, zmutowane ręko-lance. Nie mówiąc
już o świetnych sztandarach i o tym, że pudełko jest zaiste bogate – mamy po
dwa zestawy głów, dwa zestawy uzbrojenia i dwie różne ikony do wykorzystania co
pozwala nam w pełni poskładać jeźdźców i mieć sporo dodatkowych części do
konwersji o smaku Różowej Perwersji. Nie mogę się doczekać by dostać ich w
swoje ręce.
Warshrine of Chaos, czyli modle na który sporo graczy czekało –
Ołtarze goszczą na stołach regularnie, bo są zwyczajnie warte swojej ceny w
punktach; same dobrze się biją, są mobile i dają dużo smakowitych bonusów
wojownikom w okolicy. Model jest… Ciekawy. Rozumiem, dlaczego może budzić
kontrowersje, ale mi osobiście podoba się wielce, jest strasznie w klimatach
Starego ChaosuTM, prosto z kart dylogii ‘Realms of Chaos’ – pokręcony,
zmutowany i dający całe stosy fantastycznych elementów do wykorzystania w
tysiącach różnych konwersji. Ot, świetne mutanty, które noszą kontrukcję,
fantastyczny magus chałasu czytający ze swojej mrocznej księgi, Tzeentchiańsko
wyglądające demoniszcze trzymające ogromną ikonę Chaosu oraz zestaw znaków do
wklejenia w nią, by określić którego boga ołtarz prezentuje. Ołtarz jest też
świetną bazą – przy zaledwie niewielkich konwersjach i odpowiednim malowaniu
można zrobić z niego wyraźny symbol wybranej mrocznej potęgi. Jest słodko.
Scyla Anfingrimm to model, który ponownie wzbudza mieszanie
uczucia, a ja ponownie uważam, że jest naprawdę sympatyczna – co prawda rozmiar
jest nieco przesadzony, ale tak czy owak jest to znaczna poprawa względem
klasycznej rzeźby, która dla mnie wygląda jak wyrzygany kawałek metalu. Tutaj
przynajmniej widzimy ewidentny wpływ Boga Krwi i w istocie wygląda to jak
czempion Khorne’a, który nie doczeka się już upragnionego wyniesienia do
demonicznego księcia. Ich choć sama rzeźba nie jest może szczytem modelarskich
umiejętności, to już dynamiczna poza wściekłej bestii robi świetną robotę i
dodaje co najmniej jeden punkt do łącznej oceny. Jak ktoś kolekcjonuje
wszystko, co Khornowe, to raczej nie powinien się krępować, nawet pomimo tego
że sam Scyla w grze żadnym kozakiem i obowiązkowych wyborem nie jest.
Dużo lepiej prezentuje się
sytuacja z Valkią – demoniczna dziewoja
Khorne’a nie jest żadnym przydupasem,
tylko rzeźniczką pierwszej klasy zdolną do walki z dowolnymi lordami
pozostałych armii a na dodatek otrzymała naprawdę ładny model, wiernie oddający
to, co ujrzeliśmy na ilustracji w księdze armii wliczając w to tarczę ozdobioną
głową niezbyt fortunnego demona Slaanesha, który wszedł naszej drogiej Valkii w
paradę. Eleganckie skrzydła, wyborna, atakująca poza, dobra anatomia i zabójczo
ostry detal robi robotę w stu procentach i zasługuje na uwagę każdego modelarza.
Najpewniej nabędę do ‘półkowania’ i pomalowania w odległej przyszłości, może
zanim nastąpi kolejne wielkie zlodowacenie! Tak czy owak, jest na plus.
I wreszcie gwóźdź programu, model
tak niesamowicie doskonały, że brakuje mi skali ocen, by w pełni go uhonorować.
Festus the Leechlord, czempion i
czarodziej wielkiego papy Nurgle’a dostał model najwyżej klasy, z której strony
na niego nie spojrzeć jest po prostu doskonały. Od klęczącej ofiary
przyjmującej ‘lekarstwo’. Poprzez wyrastające z jego obmierzłego, spuchniętego
ciała ogromne pijawy aż do ‘plecaka’ z drewna na ‘części wymienne’ wzięte z
różnych ofiar, wraz z służalczym nurglingiem do pracy oraz odpowiednio
rosochatą lagą. Jest niesamowity i godny każdej wyłuskanej na niego złotówki.
Dla miłośników Nurgle’a nazwałbym go zakupem obowiązkowym, a nawet jeżeli ktoś
oddaje pokłon innej mrocznej potędze, to dla samej figurki nie powinien zwlekać
z nabyciem Festusa, gdyż jest on ozdobą absolutnie każdej kolekcji i półki z
modelami. Aż zacieram ręce z radości.
Jak widzimy najnowsza fala Chaosu kontynuuje nieprzerwaną od już
dłuższego czasu dobrą passę Games Workshop na fantastyczne modele, zawierając w
sobie kilka prawdziwych perełek i wzbogacającą nasze worki z bitsami o stałe
stosy smakołyków, tylko czekających na ich kreatywne wykorzystanie.
Jakoś średnio mi ten ołtarz chaosu leży. Gdyby mu dorobić koła, to może jeszcze jakoś by przeszło...
OdpowiedzUsuńValkia wygląda ładnie, ale ta tarcza trochę zbyt dominuje nad jej modelem, za masywna w stosunku do samej postaci.
OdpowiedzUsuńFestus mistrzostwo świata. Reszta modeli z ołtarzem jakoś bez uniesień. Zaprasza również na mojego bloga.
OdpowiedzUsuń