Wiecie jak ciężko znaleźć wolny
czas w cholerny weekend? Podejrzewam, że wiecie co ma na myśli – ten nadmiar
wolnego czas tylko z pozoru wydaje się taki obfity, bo kiedy dojdzie co do
czego, szybko zaczyna go brakować. Tak więc po wielu godzinach spędzonych z
walką z bazą danych .csv, po pomalowaniu połowy pierwszego zwiadowcy Raptorsów
do moich kosmicznych marynatów oraz po oględzinach nowego odcinku kolorowych
kucyków (*świetny odcinek zresztą!*), dopiero późnym wieczorem mogłem się porządnie wziąć za
pisanie tego posta - a i tak zjadło mi trzy dni. A o czym dzisiaj chciałbym napisać? Na pewno będzie to mało
popularny post, większość z was, drodzy czytelnicy, pewnie nawet nie doczytało
aż tutaj, widząc logo na szczycie wpisu… dziś bowiem chciałbym coś niecoś
napisać o świeżutkiej reaktywacji brandu Władcy Pierścieni ze stajni GW.
Na samym początku zrozumiemy moc
licencji – Władca Pierścieni jest znany praktycznie każdemu, kto bawi się w
fantastyce przynajmniej przez miesiąc, no, liczmy dwa (*bo nie można ufać
współczesnej młodzieży!*). Jest to, bez wielkich słów, kolebka światów fantasy
– może to i gruba bajka, może i przysypialiście czytając te opisy, ale co by
nie począć, jest to kolebka fantastyki jaką znamy dzisiaj. Tutaj mamy orków,
trolle, elfy, Wielkie Złego Na Szczycie Czarnej Cytadeli, magiczne artefakty
wielkich mocy, upadłych królów, wielkie potwory z samego dna piekieł i tak
dalej, i tym podobne – całą menażerię, która rozmnożyła się i ewoluowała w
krystalizujących się uniwersach fantastyki. Bez większego zagłębiania się w
materię, bo przecież nie to chodzi – licencja, jaką ma do dyspozycji GW,
wspomagana przez co najmniej dobre filmy Petera Jacksona, jest potężna, znana i
łatwa do przyswojenia dla każdego miłośnika fantastyki.
Zadajmy więc sobie pytanie –
Czemu Games Workshop kładzie na ten system przysłowiową lagę? Ktoś powie, że
wcale nie? To czemu modele, w znacznej większości, wyglądają jakby były rzeźbione
przez uczących się rzeźbiarzy z ich stajni a i jakość odlewów i poziom detalu
świadczy o tym, że i proces produkcji jakiś taki o półkę niżej… słowem, szału
nie ma, a modele do Władcy Pierścieni w znacznej większości z kilkoma chlubnymi
wyjątkami to zwyczajne brzydale. Nie mówiąc już o samym systemie… Skirmish?
Panowie od GW niby mają na swoim koncie kilka całkiem zgrzebnych systemów
skirmishowych (*Mordheim, Necromunda…*) a jednak ŁOTR im jakoś nie bardzo
wyszedł, głównie poprzez chciwość. Znaczy, skirmish – małe bitwy, mało modeli,
płynność rozgrywki, no ale jako to… mało modeli? Ludzie muszą kupować dużo albo
i więcej! A granie dowolnego skirmisha z ponad 50 modelami na stole bez możliwości
używania jednostek w postaci bandy to porażka; ciągnie się to to w cholerę i
bez sensu. Dorzućmy do tego prostacką mechanikę i używanie kości d6 w grze
małoskalowej, i mamy naprawdę słabą grę. Naturalnie jest to moja opinia. Naturalnie
wielu graczy uważa inaczej… ale jeżeli mam ochotę pograć w dobry system skirmishowy,
to mam Infinity czy Warmachine, z nowoczesnymi mechanikami, większą głębią
taktyczną i ładnymi modelami.
Krokiem w dobrym kierunku, moim
zdaniem, było wydanie War of the Ring – zasady były naprawdę dobrze skrojone;
płynne, łatwe, ale nie prostackie, oparte na kilku nowoczesnych rozwiązaniach
(*jak na przykład naprzemienne fazy*) z kilkoma świetnymi pomysłami – rozgrywka
kierowana przez akcje bohaterów, zarządzanie punktami Szmocy tychże,
korzystanie z wykupionych bonusów, a wszystko to zapakowane w intuicyjną
mechanikę. Słowem, system ujął mnie od ręki i wielce żałuję, że nie rozkwitł na
polskim poletku tak, jakbym sobie tego życzył. A co gorsza, GW uznało, że tak
naprawdę War of the Ring jest dla LOTR ‘Strededży Gejm’ tym, czym Apokalipsa
jest dla Warhammera 40k. Tak więc zepchnięta na bok i dla ‘fanatyków’ – dobra idea
zgaszona.
Ale czas mija… a GW uznało, że
odświeży sobie cały system! Nie ma się co dziwić, skoro system był sztucznie
podtrzymywany przy życiu – napędzany filmami w czasie ich projekcji i
oczekiwania na kolejne części działała prężnie, ale z brakiem tak ogromnej
machiny promocyjnej zainteresowanie musiało słabnąć. I tak system sobie
egzystował na skrawu świadomości wydawcy, jest, bo jest, modele są zrobione to
i sprzedawać można. Jednak GW nosa ma, i kiedy Hobbit ma uderzyć do kin i znowu
rozruszać około-Łotrowską atmosferę, żal by nie skorzystać z darmowej promocji
oferowanej przez to wydarzenie – i stąd reaktywacja systemu! Jak się do tego
zabrali Genialni Wydawcy?
Zaskakująco porządnie! Odświeżono
zasady, koszty punktowe, poprawiono balans i zdynamizowano rozgrywkę – na pełny
zakres zmian muszę poczekać do dostania książek w swoje łapki, ale to, co można
wyczytać na łamach nowego Białego Krasnoluda robi dobre wrażenie. Po pierwsze,
ktoś wyjaśnił panom z GW, na czym polega ‘skirmish’, i teraz rozgrywka nawet na
750 punktów nie będzie zbyt bogata w modele. Limit 12 wojowników na jednego
leadera (*Herosa*) też śmiga jak złoto i dodaje grze płynności. Dodajmy do tego
piękne oczyszczeni wśród książek i suplementów – nowe Sourcebooki to krótkie
(*48 stron*) listy armii z pasującej nam rodziny – mamy Mordor, Fallen Realms,
Free People, Mora & Angmar i Kingdoms of Men – wszystko z nowymi kosztami
punktowymi i poprawionym balansem jednostek, plus oczywiście dodane nowe modele
do list.
A tak. Nowe modele – wraz z
odświeżeniem systemu GW nie byłoby sobą, gdyby nie podsypało nam kilka
apetycznych modeli; dosłownie, bo z zaskoczeniem stwierdzam, że po raz pierwszy
w swojej historii GW zaskoczyło mnie pozytywnie na każdym froncie! Nowości, jak
Dweller in the Dark czy Watcher in the Water okazały się naprawdę bardzo
eleganckie – nic też nie można zarzucić mniejszym modelom, jak goblińskiemu
szamanowi, katafraktom easterlingów czy odświeżonym w finecaście repackom
drużyn dowodzenia do każdej armii. Słowem, jakość skoczyła w górę – nie jakoś
kosmicznie, ale zauważalnie! A żeby było wesoło, wszystkie znaki na niebie i
ziemi wskazują na to… że GW, uwaga, bo to niezły twist, obniżyło ceny! Przynajmniej
na to się zapowiada, jeżeli mam wierzyć cenom podanym w najnowszym numerku
White Dwarfa – byłaby to miła niespodzianka; 60 zł za pudełko z 12 plastikowymi
wojownikami to w sumie grosze, i poskładanie nawet sporego warhosta do War of
the Ring nie byłoby bardzo kosztowne – w tysiącu złotych by się człowiek
zmieścił z naprawdę pokaźną armią!
Ogólnie rzecz ujmując jestem w stanie
‘uprzejmej ekscytacji’ odświeżeniem systemu Lord of the Rings – jako skirmish
nie interesuje mnie nawet teraz; ulepszone zasady z całą pewnością, pomimo
szlifów, nie będą wstanie zaszkodzić mocnej pozycji Prawdziwych Systemów
Skirmishowych jak wspomniane Infinity czy Warmachine. Za to nowe modele
świecące wyższą jakością, z nienacka przystępniejsza cena (*o ile ceny z White
Dwarfa się sprawdzą*) i ogólne drgnięcie w temacie z pewnością nie zaszkodzi
systemowi ani zadedykowanym graczom. Pozostaje poczekać do premiery filmy by
ponownie poczuć powiew śródziemia na stołach w całym kraju.
To tyle luźnej pisaniny. Spaaać…
A /jutro/ (*czyt. Około 72 godziny*), Złomowisko o patynatorach Vallejo! –
Fireant.
"Tutaj mamy orków, trolle, elfy,"
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ścisłość, to konkretnie w Władcy mamy orków, trollów i elfów.(ew. Elfy Wysokiego Rodu) [/nerd] :D
GW? Obniżka? Coś Ci się pomerdało :-)
OdpowiedzUsuńPrzed relaunchem: pudło 24 ludków, 20Ł
Po relauchu: pudło 12 ludków, 13,50Ł
Wiedziałem, że to jakaś pułapka!
UsuńNie doliczyłem się ludków xD Moja wina - spojrzałem; pudełko, niższa cena, wow. A tu taki numer wycięli!
zaraz się okaże, że 12 modeli w pudełku to... 12 nóg koników, 12 rąk ludzików, 12 głów koników, 12 korpusów ludzików, i poskładaj sobie panie 12 jakich chcesz modeli:D
OdpowiedzUsuńŁee, zmarnowałeś posta pisząc o tym, czekam na obiecane złomowisko.
OdpowiedzUsuńWcale nie zmarnowałeś posta, niektórzy Twoi czytelnicy grają też w LotRa :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy patrzą na LotRa na zasadzie "może kiedyś".
OdpowiedzUsuńNiektórzy czytają cokolwiek bo nudzą się w pracy :D
OdpowiedzUsuńDuble-post - najdłuższe 72 godziny mojego życia ^^
OdpowiedzUsuńCoraz dłuższe i dłuższe.
OdpowiedzUsuńWidać fireantowi vel Saise'owi vel Hubertowi się ten blog (jak i poprzednie) znudził ;)
OdpowiedzUsuńWow, nie wiedziałem, że 72h mogą tak długo trwać.
OdpowiedzUsuńKiedy test nowych farbek GW?
OdpowiedzUsuństwierdzam zgon bo umarł
OdpowiedzUsuńSuper opisałeś tą grę i dałeś porady :P Ale strasznie długi ten post.A tak ogólnie to super blog :) Dodałem do obserwowanych ;) Może też wszedłbyś na mojego ?: http://www.xgame-reviewsx.blogspot.com/ Blog jest nowy ale zachęcam dodania do obserwatorów.
OdpowiedzUsuń