Poniedziałek. Ostatni tydzień z hakiem cichutki,
z wielu powodów, gdzie głównym jest tradycyjnie polska jesienna Hadra, która
zaatakowała mój mózg z bólem i apatią, zamieniając mnie w jęczącego,
nic-nie-chcącego flaka. Jakby sama aura nie wystarczyła, to ostatnio słabo
sypiam, i ogólna niemoc po dniu ciężkiej pracy ścina mnie prosto do wyrka,
które tak ponętnie szepce k’mnie swoje anonse i obietnice ciepłych objęć. W tej
oto rozleniwionej atmosferze okracznej przaśnym, głęboko polskim grzańcem i
kremem z kurek, uznałem, że pora wziąć dupę w troki i ponownie coś wyskrobać.
Fortunnie Paździeżnik jeszcze młód i wesół, więc zdążę się tutaj jeszcze
naprodukować!
A w dzisiejszym wydaniu Złomowiska tańczące foki,
facet z niesmakiem do bekonu oraz rzut okiem na kolejne dwa produkty ze stajni
Mig Production (*ulubionej firmy redaktora naczelnego – przyp. Red. Nacz.*) a
mianowicie dwóch uroczych efektach do tworzenia rdzawego nalotu – Light Rust Effect
oraz po prostu Standard Rust Effect, dwa popularne produkty z rodziny Efektów
tego producenta. Do czego to służy? (*d’oh, jakby to nie było oczywiste… a
jednak, nie jest tak do końca!*).
Robiliście kiedyś rdzę? Tak? No pewnie, że tak…
używaliście metody proponowanej przez Games Workshop w swoim, pożalcie się
bogowie, poradniku modelarskim (*nie mówię o Masterclass z Forgeworlda, który
na swoją nazwę – i cenę – zasługuje w pełni*)? Daje efekty, które nazwałbym co
najwyżej ‘entuzjastycznie domyślne’, znaczy, że trzeba mieć sporo entuzjazmu by
domyślić się, że ów technika ma symulować rdzę (*mówię tu u staplowaniu odzienie
brązu i pomarańczy przy krawędzingu czystym metalikiem*) – tą technikę, przy
jej odpowiednim opanowaniu, da się otrzymać coś wyglądającego jak rdza, ale z
pewnością nie coś, co fakturę rdzy będzie miało. By osiągnąć ten efekt lekko
wilgotnej, proszkującej się rdzy potrzebujemy pigmentów, cierpliwości i
wsparcia technicznego. Mig Production wsparcie to dokłada w dwóch wspaniałych
miesznkach!
Które są swego rodzaju Washami – tyle tylko, że
nieco specjalnymi. Mają rdzawe kolory, pewnie, ładnie się osadzają i odbarwiają
metaliczne powierzchnie, na które je nałożymy, ale ich głównym atutem jest
świetne mieszanie się pigmentami, dając lekko lśniąca masę wysychająca na
ładne, pękające skorupki pigmentu z pomarańczową, ‘niezdrową’ otoczką.
Oczywiście wybierając rdzawe barwy pigmentów błyskawicznie jesteśmy w stanie
utworzyć całkiem ładny efekt rdzy. A to dopiero początek zabawy! Posiadając oba
słoiki z efektami i trochę pigmentów w różnych odcieniach brązu i pomarańczy
jesteśmy w stanie stworzyć rozległe, a przy tym wyjątkowo nierównomierne w
tonacji i barwie naloty rdzy, tworząc bardzo realistyczny efekt do którego
przecież dążymy.
Jak to u Mig Production bywa oba efekty są
zaledwie podkładem do zabawy z inną chemią, co ma skutkować lekką eksperymentatorką
i jeżeli mroczni bogowie dopomogą, sukcesem w efektach. Dodając trochę
lśniącego lakieru lub ich kolejnego efektu – Wet and Damp Earth – możemy utworzyć
plamy skupiska wilgoci i dodać naszej rdzy pięknego, chorego połysku o którym
marzy każdy szanujący się wyznawca Papy Nurgiela. Możemy nawet wymieszać nasz ‘efekt’
z żywicą akrylową i wybranym pigmentem by pobawić się w robienie prawdziwych,
rdzawych wżerów i narośli. A jeżeli mamy całą kolekcję zabawek od Miga (*jak
ja, hu hu!*), to efekty te świetnie mieszają się z innym cudeńkiem tego
producenta – Rainmarks, specjalnemu washowi do imitowania wyschniętych nacieków
po deszczu. Po wymieszaniu z efektem rdzy tworzy miksturę to malowania właśnie
rdzawych nacieków, wyglądających doskonale pod każdym nadgryzionym przez
utlenienie nitem czy gwoździem.
Jak ze wszystkimi produktami Mig Production, moje
fanbojostwo poleciło by wam nabyć wszystko, co oferują… ale muszę być
obiektywny; efekty rdzy są użyteczne i relatywnie niedrogie (*duży słoiczek
oferuje sporo zabawy!*), ale ich możemy je sami dla siebie zrobić, mieszając
wybrane washe z pigment fixerem i może odrobiną satynowego lakieru dla tego
delikatnego połysku. Po co jednak mamy samemu miksować przy każdorazowej
zachciance „hej, zróbmy rdzę” odpowiednią mieszankę, skoro jest ona już gotowa
i zamknięta w lekko pochylonym pojemniku rozpoznawczym marki Mig Production?
Jeżeli więc lubicie postarzać swojego modele, gracie Nurglem, Skavenami czy tam
Cryxem, to polecam się przyjrzeć produktowi – kto wie, może mały tutorial
należałoby wykonać! A tutaj, mały filmik z bardzo krótką prezentacją ich produktów.
I to wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję (*dobrze
podbudowaną dwoma prawie ukończonymi wpisami na ten tydzień!*), że w tym
tygodniu znowu trochę kości rozruszam i trochę tutaj napostujemy; dobra
wiadomość jest taka, że jest troszkę po połowie października, a już liczba
odwiedzin pobiła wrzesień! Oby tak dalej.
a teraz pokaż nam jakiś swój model pobrudzony tymi wynalazkami. bo wiesz, sklepowe i producenckie prezentacje do nas nie trafiają;)
OdpowiedzUsuńNic a nic.
OdpowiedzUsuńWcale a wcale.
I to nie jest ironia.
dokładnie jest tak jak piszesz
OdpowiedzUsuń