10.10.2011

[10.X.2011] Złomowisko: MIG Acrylic Resin



Poniedziałek! A raczej, poniedziałek zbliża się ku końcowi – jednak przysięgi zostały złożone, odpowiednie słowa wyryte w kamieniu, a nikt nie chciałby by pamiętliwe krasnoludy dopisały go do swojej księgi uraz, by w przyszłości pojawić się pod jego wycieraczką (*Tak. Pod.*) by połamać mu kolanka, dlatego też Złomowisko musi być. Po raz trzeci w tym sezonie. Ostatni tydzień troszkę wiał pusteczką, ale to głównie z powodu mojego wyczerpania piśmienniczego tym potworem w postaci recenzji księgi armii do ogrów – musiałem sobie nieco odpuścić komputerowe pisanie, bo aż oczy piekły na samą myśl. Dziś jednak jest poniedziałek, a więc wpis Obowiązkowy! (*gasp! W poprzedni piątek nie było Dysputarium? Oburzające – na szczęście, blogger pozwala na cofanie się w czasie.) Bierzemy dziś na wokandę wyrób jednej z moich ukochanym firm, czyli Mig Productions – Żywicę Akrylową.

Po pierwsze, Mig Production – ta firma jest znana wśród modelarzy (*choć głównie historycznych*) ze swojej niewyobrażalnie bogatej oferty farb i innych chemikaliów pomagających modelarzom rozwinąć swoje artystyczne skrzydła. Przebogata paleta doskonałych pigmentów, tym metalicznych. Równie spora kolekcja farb olejnych, solidny wybór washy i filtrów plus coś dość unikalnego dla firmy, czyli ich „efekty w płynie”, jak chociażby gotowe rozwiązanie do tworzenia zacieków po deszczu czy plam olejowych. Wszystko jest bardzo wysokiej jakości praktycznie pod każdym względem, jedynie cena niektórych specyfików może odrobinkę odstraszać (*za jeden słoiczek z pigmentem MIG kupimy trzy od Agamy dla przykładu*). Mimo wszystko jestem ich fanem, gdyż na ich produktach nigdy się nie zawiodłem, i tak samo jest z ich żywicą akrylową do pigmentów, bez której życia sobie nie wyobrażam.

Do czego to służy? Do tworzenia syfu. Dosłownie – jej celem jest nam dostarczyć narzędzie do tworzenia idealnego błota, suchego, pękającego, świeżego, mokrego… jakiego sobie zamarzymy. Jest to półpłynna, kisielowata, biaława substancja, która powoli wysycha przy kontakcie z powietrzem (*woda odparowuje pozostawiając sam, um, akryl*) tworząc twardą, zwartą skorupę – która sama w sobie może co najwyżej imitować substancje, którą w modelarstwie można by było użyć jedynie na modelach Slaanesha. Jednak to drobnostka, bo przecież nawet na opakowaniu napisanym jest, że produkt jest przeznaczony do użycia z pigmentami. I to właśnie z nimi go wykorzystujemy… między innymi.

Kiedy naszą żywicę wybełtamy z wybranym pigmentem otrzymamy jednobarwną, błotnistą masę, która świetne przylega do wybranej powierzchni a po wyschnięciu imituje osad czy błoto dowolnego koloru w postaci wyschniętej. Efekt jest bardzo realistyczny, i jedynie jego złe umieszczanie może zepsuć odbiór publiki – ale to nie jest kres możliwości, bo błoto błotu nierówne! Dolewamy trochę wodnej solucji albo lepiej, efektu mokrej ziemi też od firmy MIG, i otrzymuje piękne, mokre błoto, lśniące od wilgoci, świeżutkie. Dorzucamy matowego lakieru do spękań (*można kupić nawet w empiku na dziale dekupażu*) i po wyschnięciu otrzymujemy niesamowicie realistyczną spękaną ziemię, idealną na  podstawkę. Dosypujemy trochę trawkowej posypki, i mamy idealne bagno. Ba, dorzucamy śnieżnej posypki i satynowego lakieru by otrzymać wspaniały, świeży śnieg, który łatwo formować w dowolne kształty.




[Wybaczcie słabej jakości zdjęcia, ale robiłem na szybko, bo bateria była prawie padnięta - pod TYM linkiem macie lepiej zaprezentowany przykład błotka!]

Jak widać, możliwości są całkiem niezgorsze, a to wszystko w dużym słoiczku (*a  więc relatywnie niedrogim*), który powinien wystarczyć na masę modeli (*chyba, że planujemy zakopać jakiś pojazd całkowicie w błocie…*). Nie jest to produkt obowiązkowy dla każdego modelarza (*który jest, poza pędzlami?*), tym bardziej, że realistyczne błoto można uzyskać na wiele innych sposobów – po co się jednak męczyć, skoro gotowe rozwiązanie leży nam pod nosem, gotowe, by z niego skorzystać? Jeżeli jesteście miłośnikami ciężkiego weatheringu (*jak ja*), to na pewno przypadnie wam ten drobny produkcik do gustu.

2 komentarze:

  1. Brakuje mi zdjęcia efektu końcowego (czy nawet wipa)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, wcale nie brakuje *gwiżdże patrząc w niebo*
    Nagły Atak Wróżki Zdjęciuszki.

    OdpowiedzUsuń