Czy to już poniedziałek wieczór?
Na to wygląda! Ale ten czas leci – no cóż, nie pozwolimy październikowi się
rozleniwić, w końcu blog odżył, wejścia są , komentarze są i zagrzewają moje
czarne serce, Dysputarium odpaliło elegancko i ku mej uciesze pojawiły się tam
zacne posty.słowem, jest pięknie! Gdybym jeszcze nie był taki pijany... No ale
do rzeczy! Poniedziałek to dzień Złomowiska, czyli po raz drugi bierzemy się za
krótką recenzję śmagiegoś-owakiegoś produktu dla modelarzy tudzież hobbystów. I
akurat tak się trafiło, że ledwie kilka dni temu doszła do mnie taka mała tania
zabawka – Trumpeter Putty Tray. I to właśnie ten drobny sprzęcik będzie tematem
poniedziałku tego tygodnia!
Babraliście się kiedyś w green
stuffie? Elegancki towar, gładki, niebrudzący, no pierwsza klasa. Albo Miliput,
extra fine dla przykładu. Brown Stuff – tak, to też masa modelarska a nie
określenie na produkt defekacji. Wszystko to są materiały dla rzeźbiarzy,
zarówno początkujących jak i zaawansowanych, i tacy goście z pewnością
posiadają zestaw odpowiednio złożonych (*i zapewne odpowiednio kosztownych!*)
narzędzi do zabawy w rzeźbienie miniatur lub ich elementów. Ale co ze mną?
Znaczy się, co z ‘niedzielnymi rzeźbiarzami’, dla których zrobienie elementu
pokroju rury czy paska to szczyt rzeźbiarskich umiejętności, a najczęstsze spotkanie
z masami modelarskimi to potrzeba wypełnienia szczelin w modelach? Ja nie
potrzebuję kilograma narzędzi a Plasto Revella i tak uważam za zbyt drogie!
Fortunnie firma Trumpeter i dla takich gości jak ja wynalazła „narzędzia”
(*bardzo szumna nazwa!*) w postaci ich pożalcie się mroczni bogowie zestawu
Trumpeter Putty Tray!
Ten mały zestawik zakupiłem
zupełnie bezmyślnie, ot, jako dodatek do zamówienia z ważnymi rzeczami, jak
nowy klej, Tamiya Clear Red X-27 czy pędzelki Kolinsky & Sable. Ot,
przeglądając ofertę Mojego Ulubionego Sklepu z narzędziami i farbami napotkałem
się na to cudo natury, i uznałem, że niech znają łaskę pana… I nabyłem, mając
na celu wykorzystanie do zabaw z wypełnianiem paskudnym Plasto. Największą i
niezaprzeczalną zaletą zestawu jest jego cena – 17 zł, i to niecałe, to żałosna
kwota za kawałek plastiku, prawda?
Ale co jak co, zadanie swoje
spełnia i to całkiem dobrze! W zestawie otrzymujemy niewielką (*naprawdę*)
tackę na ‘bebłanie’ się z naszymi modelarskimi masami. Spełnia ona jednak swoje
zadanie wybornie, gdyż w istocie żadna z użytych przeze mnie mas – ani szpachlówki,
ani gliny epoksydowe – nie przyklejały się na stałe to jej powierzchni! Po
wyschnięciu wystarczy wygiąć nieco tę dość elastyczną tackę a wszystko z niej
odpadnie. Słowem, robi to, co ma robić, i robi to dobrze! To fajny patent dla
niedzielnych greenstuff’owców – nareszcie prosty kształt, który wyrzeźbiłem, po
wyschnięciu odejdzie bezproblemowo od powierzchni.
Poza tacką zestaw zawiera pięć
nieco sztywniejszych „szpachelek”. Są nieco sztywniejsze dla komfortu pracy,
ale nadal na tyle elastyczne, że łatwiej je zgiąć niż złamać – to spory plus – elastyczność
pozwala lepiej operować tylko prostymi narzędziami. No i nie musimy się obawiać
stosowania solidnego nacisku. Jak już napisałem, szpachelek jest sześć – trzy duże:
płaska, okrągłą oraz skośna – oraz dwie małe: skośna i szpikulec. To wygodny
zestaw i w zupełności wystarcza do wszystkich lekkich robót, od małego
rzeźbienia po wypełnianie szczelin; szczególnie małe szpachelki świetne
sprawdzają się w tej roli, kiedy dużych używałem raczej do mieszania, rozprowadzania
i cięcia.
Słowem podsumowania, udany zakup!
Nareszcie nie będę musiał brudzić łap czy innych utensylii masami modelarskimi
by dokonać jakiejś drobnej poprawki. Za marne grosze można się zaopatrzyć w
prymitywny, prosty, acz doskonale spełniający swoją rolę zestaw narzędzi!
Gorąco Polecam, Fireant.
"zgiąć niż złapać" - złamać, przypuszczam?
OdpowiedzUsuńpochwal się, gdzie znalazłeś te wynalazki, jak nie tu to na mejla proszę.
Pisałem chyba, że byłem pijany ;) Złamać oczywiście, już poprawiłem.
OdpowiedzUsuńWszystkie farby i narzędzia nabywam drogą kupna w sklepie internetowym www.mojehobby.pl