Jako
że tydzień ostatni w miesiącu, trzeba go porządnie rozruszać i wypełnić na
maksa, tak więc postaram się utrzymać wpis na dzień do końca miesiąca, a co się
będę. Ostatnio troszkę lepiej zarządzam czasem (*ach, te noworoczne
postanowienia realizowane w ostatnim kwartale!*), więc być może uda się
utrzymać solidny harmonogram wpisów i przywrócić blogowi niedawną chwałę! Dziś
skupimy się na jednym z moich ulubionych systemów – Infinity – jako że Corvus
Belli opublikowało niedawno swoje nowości na wrzesień! A są one bajecznie
apetyczne, więc czemuż by się im z bliska nie przyjrzeć?
Zacznijmy
od najmniej pasjonującej nowości – Yudbota. Pamiętamy Aleph? To taka jakby nowa
frakcja, co pojawiła się na polach bitew w Infinity wraz z wyjściem dodatku
Human Sphere. Powoli acz nieustępliwie wachlarz modeli do tejże frakcji uzupełnia
się o kluczowe elementy! Mają już swoje remoty, mają swojego mocarnego TAG’a i
herosa, który działa jak TAG. Teraz nareszcie dostali swojego servanta
(*remota, który jest jakby ‘poszerzeniem woli wykonawczej’ lekarza polowego lub
inżyniera*). Cóż, Yudbot niczym specjalnym się ni wyróżnia na tle innych modeli
tej kategorii – ot, robot wielkości i kształtu dokokszonego dzieciaka. Jedyna
odmiana, która ma niby wyróżniać Yudbota od swoich krewnych, to wielkie uszy w
stylu Maruta, które do modelu nijak nie pasują i nadają mu dość komiczny
wygląd! No cóż, czymś musiał odstawać od reszty, by nikt go nie pomylił z
servantami PanOceanii dla przykładu. Nie zrozumcie mnie źle, model nadal ma
czadowy pancerz i kupę detali, ale po prostu niczym nie zachwyca. Nie będę też
wspominał o Netrodach (*właśnie to zrobiłem…*) – modele wbitych w ziemię
patyków jakoś nigdy nie będą hitem w moich księgach!
No,
to najgorsze mamy już za sobą, teraz możemy przejść do nieco wyższego poziomu.
Ale tylko nieco! Tak, tak, nawet panom z Corvus Belli czasem coś nie wyjdzie co
daje nam, hobbystom i kolekcjonerom, wyborną szansę na wytykanie palcami i
szczerzy śmiech. Infinity zawsze stara się prezentować modele w dynamicznych,
bojowych… „realistycznych” pozach. Niestety, każdemu zdarzają się potknięcia. A
z mojego punktu widzenia nowy Wulver jest takim właśnie potknięciem. Co
ciekawe, sam model jest ładny – porządne jak to zwykle u Corvus Belli
proporcje, świetny uniform i absolutnie brutalnie wyglądająca pukawka w postaci
morderczego MK12. Ten przeskok przez mur wygląda sztucznie i idiotycznie! Nie
chcę tak! Fortunie, można model odratować, jako że jego wyprostowana pozycja,
która nijak nie pasuje do dynamicznego przeskoku, powinna się dobrze
prezentować po prostu przyklejona w pionie do podstawki Do otwartej dłoni
dajemy jakiegoś granata, i mamy Wulverowskiego Grenadier w ‘nadbiegającej’
pozie jak się patrzy. Innej opcji dla tego modelu nie widzę, niestety.
Nareszcie
mogę przejść do pozycji zwyżkowych! Karakuri! Zawsze podobał mi się ten model i
stojący za nim koncept – hej, zróbmy robota, który będzie rodzajem symbolu
japońskich tradycji, a potem wykorzystajmy go do kontrolowania tłumu i
strzelania do japońskich rebeliantów o zrywach niepodległościowych! Ironia… W
każdym razie model jest czadowym, bogatym w detale robotem o mniej więcej
kobiecych kształtach. Ach, czy wspominałem o tym, że te cyber-gejsze są
uzbrojone po zęby? No więc owszem, są. Nowa odsłona dodaje trochę różnorodności
do budowy naszych techno-lasek. O ile MK12 w wydaniu YuJing nie robi takiego
wrażenia jak zabawka z Ariadny, czy jeszcze lepiej, absolutnie okrutny kloc
stali Kombinatu, to dodatek w postaci ‘hełmu’ uszykowanego na tradycyjną
fryzurę gejszy jest miłą odmianą i ładnym akcentem wyróżniającym ten wariant
modelu od reszty rodziny. Słowem, na plusik – gdybym zbierał YuJing, z
pewnością bym dodał do kolekcji.
A
teraz przechodzimy do dwóch perełek, prawdziwych małych dzieł sztuki! Infinity
lubi nas od czasu do czasu rozpieścić piękną, doskonałą rzeźbą, i w tym
miesiącu również uznali, że pora połaskotać trochę malarzy i kolekcjonerów – a model,
który to uczynił, to kolejna odsłona Prowlera, komandosa Nomadów. Przy okazji
Wulvera mówiłem jak to panowie z CB lubią pokazywać swoich wojaków w
dynamicznych pozach – o ile przy półwilczurze to im nie wyszło, o tyle
szarżujący Prowler jest… boski. Epatuje energię, praktycznie odczuwam jego
ruch! Widzę oczyma wyobraźni jak przebiega pod gradem pocisków ze swą wierną
wyrzutnią kleju w dłoniach, nieustępliwie zmierzając do obranego celu by
dokonać koniecznej neutralizacji. Ktoś mógłby rzecz, że obok doskonałej pozy
model jest w sumie nudny. Nie zgodziłbym się – pomimo pozornej prostoty mamy
tutaj pokaz fantastycznych detali. Od rzeźbionej powierzchni podeszwy buta
poprzez sznurówki (!) aż do pancerza ze swoimi zwojami nanomięśni. Dorzućmy do
tego ślicznie wykonaną kombo-broń (*zarówno karabin, wyrzutnia kleju jak i
lekki miotach ognia*) oraz obowiązkową, gładką maskę dodającą stylu, i mamy
model godny posiadania i przyozdobienia każdej półki.
No
i pora na najmniej obiektywny komentarz. Jako że jestem graczem Kombinatu i
uwielbiam tę frakcję, nie mogę być zbytnio obiektywny kiedy… dostajemy TAG’a!
Tak, nareszcie kolejny wielki model do kolekcji! (*pisk radości jak u
szesnastoletniej fanki!*). Żeby było mało, zamiast spodziewanego Raicho
(*standardowego do bólu kości TAG’a w wydaniu Moratów*) z nienacka dostaliśmy
Sphinxa! A Sphinx, och, to nie w kij dmuchał – prawdziwy koszmar dla większości
przeciwników! Nie ma wytrzymałości TAG’ów, fakt, nawet jego uzbrojenie nie jest
tak potężne jak u większości odpowiedników… ale nadrabia dwoma dodatkami.
Kosmiczną mobilnością i termo optycznym kamuflażem! Ale nie dość, że zasady ma
iście zabójcze, to jeszcze prezentuje wspaniały, diablo agresywny model –
cudowna armata w rękach, ścigająca cel poza, sylwetka aż drżąca od ukrytej w
niej mobilności. Będzie prawdziwy koszmar w sklejaniu, ale będzie warty tych
przekleństw, które będziemy rzucać przy montowaniu tej bestii!
Uff!
I w ten oto sposób udało się podsumować wrześniowe nowości – jak zwykle jest
kilka pozycji agresywnie spoglądających w mój portfel, no ale tego nie da się
uniknąć, kiedy nowe modele uderzają na półki! A jutro, drodzy czytelnicy,
zapraszam na tekst o Ograch – ogrze szaleństwo mnie nie minęło i musiałem kupić
kilka ich nowinek, tak więc jutro rzucimy okiem na coś niecoś z naszych
wielkich brutali! Ciao!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz