Witam pięknie.w ten piękny dzionek, dzisiaj wtorek - pustynny dzień. W pracy pustki, gazety wszystkie się przeczytało w poniedziałek, słowem, powolny, wiejący nudą dzionek, jak większość wtorków w całej znanej galaktyce. Ale to nic, to nic, bo jak w rękach pusto, to na blogu coś można wytworzyć. A jako, że mam układ z MASSIVE VOODOO na tłumaczenie ich tutoriali, zapraszam do lektury!
Czyli podstawowe narzędzie dla tych, którzy lubią używać glaze'ów czy blendingu. W sumie, osobiście uważam to za podstawowe narzędzie dla każdego malarza miniaturek, niezależnie od preferowanych technik (chyba, że ktoś wszystko maluje drybrushem, heh). Tutotial pokazuje jak takie cudo złożyć, szybko, tanio i wygodnie!
Jak sam twórca podkreśla, bardziej eksperyment, niż tutorial, jako że pierwszy raz zabawiał się płynem maskującym. Mimo to mamy tutaj sporo fotek dokładnie obrazujących jakie efekty jest w stanie wytworzyć użycie płynu maskującego, a więc warto się zapoznać.
Czyli odwieczny problem tłumaczenia angielskiego "socket" na język polski. Baza wystawowa? Podstawka sceniczna? Niezależnie od nazwy, tutorial pokazuje jak szybko i niedrogo wyprodukować niewielką, acz gustowną podstawkę pełniącą od razu rolę trzymadła (aka holdera, jak już zalatujemy angielszczyzną).
Poza tym, pora na Mrówczą Radę tygodnia!
Czas na malowanie? Skąd go brać - niezależnie od naszego wieku nieustannie brakuje czasu na malowanie naszych plastikowych armii. Jak w Liceum, to nauka, dziewczny i matura za pasem, czyli jest w co rękę włożyć, a kontakt z hobby ogranicza się głównie do grania. Jak na studiach, to jeszcze więcej nauki, sesja, egzaminy, więcej dziewczyn - problem sie powtarza. A kiedy już człowiek musi pracować na siebie, a i mieszkać na własnym, to nagle zauważa, że zapasy legendarnego "wolnego czasu", najcenniejszego surowca na ziemi znacznie mu się skurczyły. Kiedy więc malować? Osobiście polecam wprowadzić sobie Złotą Zasadę Pół Godziny - sam taki patent podpatrzyłem w formie rady jednego forumowicza na CoolMiniOrNot, i przyznaję, że działa jak złoto.
O co chodzi? Wydzielam pół godziny dziennie tylko na malowanie - przeważnie tuż przed udaniem się na spoczynek. Czemu tyle? Bo nie jest to na tyle długo, bym nawet zmęczony nie dał rady, bym nie zaspał na kolejny dzień i bym był w stanie coś aktualnie pomalować. Chociażby wczoraj udało się pomalować całą głowę dowódcy Tau, właśnie w pół godziny przed snem. Codziennie czy raz na dwa dni 30 minut poświęcone malowaniu, a twoja armia powoli, acz nieubłagalnie nabierze koloru! Ważna jest dyscyplina i wyrobienie sobie nawyku. Spróbujcie!
Dokładnie tak - stosuję ten właśnie sposób od kiedy poznałem go przez stronę www Agisa Neugebauera. Zawsze po powrocie z szkoły/pracy usiąść i coś pomalować - zasada prosta ale bardzo skuteczna i sensowna - można się wyciszyć i zrelaksować po ciężkim dniu pracy, i co najważniejsze: jest regularny postęp prac, co (przynajmniej w moim wypadku) wydatnie wydłuża czas zainteresowania danym projektem (w przeciwieństwie do malowania 'zrywami').
OdpowiedzUsuńZ wad takiego rozwiązania... Siłą rzeczy trzeba mieć kącik do prac malarsko-modelarskich, w którym cały warsztat będzie rozłożony na stałe - w przeciwnym wypadku rozkładanie/chowanie całego kramu co wieczór robi się z deka upierdliwe.
Fakt. Podejrzewam jednak (może niesłusznie!), że jednak znaczna większość hobbystów doświadczająca luskusu znanego jako "własny pokój" traktuje swoje biurko lub okolice jako stały kącik modelarski. Osobiście zaanektowałem w domostwie z rzadka używaną salę kina domowego na mój kąt modelarski, gdzie trzymam zawsze rozłożone moje malarskie akcesoria, farby i aktualnie dręczone modele. W ten sposób po prostu wchodzę do pokoju, uzupełniam/wymieniam wodę, i maluje!
OdpowiedzUsuńPół godziny dziennie na malowanie to dobre rozwiązanie - staram się to uskuteczniać(choć nie zawsze mi wychodzi).
OdpowiedzUsuńOsobiście zważywszy na charakter mojej pracy (multum delegacji) polecam rozwiązanie "portable" mała skrzynka narzędziowa w nim kilka farbek, pędzelki, mała lampka(w zależności od oświetlenia kolory mogą wyglądać zupełnie inaczej niż poprzedniego dnia) i aktualnie dręczone figurki. Wracasz do hotelu i po ciężkim dniu i nie dość że możesz zebrać myśli to jeszcze armia Ci się maluje.
Dziś udało mi się wreszcie dokończyć seed soldier'ów (niby tylko rozjaśnienia i poprawki szczegółów na 3 modelach a chyba z pół roku się zbierałem - ) :) i zacząć malignosa ze snajperką
Osobiście malowałem zawsze po około 10 godzin tygodniowo ale zbliża mi się matura, więc nagle spadło do 1 max 2 godzin... Co nie zmienia faktu że już prawie kończę malować Demony do 40k :]
OdpowiedzUsuńA dzięki temu blogowi - tam tara tam - kupię Infinity, więc kolejna praca... :]
Wstrzymaj swoje finanse!
OdpowiedzUsuńNajpierw polecam odwiedzić miejsca w Wawce, popytać kiedy grają, czym grają, czy chętnie grają, a dopiero potem wydawać szmalec. Bo warto, system świetny. :) Z tego co się orientuję mętnie, w Trzynastej Kompanii co sobotę grają ostro w Infinity na wypasionych stolikach. Dorzucam do listy miej stołecznych. Szkoda, że w stolicy rzadko bywam!
Nieźle. Fajnie się to wszystko czyta i ogląda i chyba po tylu latach zaczytywania się we fluffie będę musiał zabrać się za zbieranie figurek :> Co z tego, że portfel się odchudzi :D
OdpowiedzUsuńHmm trzeba wypróbować mokrą paletę. A ogólnie dobre tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńZnaczy ja grałem kiedyś w Infinity, więc pamiętam mniej więcej opłacalności xD
OdpowiedzUsuńA jeżeli kupię złe modele to nie problem sprzedać i kupić inne :D
@Amdor: Cieszę się, staram się, ale legitymowanym anglistą nie jestem ;) Będzie tego więcej, regularnie!
OdpowiedzUsuń@Maciej: Problem żaden, ale zawsze latania dookoła tego - ogłoszenie, wysyłka i inne takie tam. Za to plusem Infinity jest to, że nie ważne, jaki model do swojej armii kupisz, to będzie on użyteczny :) Szczególnie w Kombinacie!
Muszę koniecznie tą mokrą paletę sobie zorganizować, bo z tego co czytam to świetny pomysł :D Jak zacznę malować pojazdy, to pewnie też skorzystam z płynu maskującego - ogólnie kawał dobrej roboty z tymi tłumaczeniami ;)
OdpowiedzUsuńNo i to: "Jak w Liceum, to (...) dziewczny (...), czyli jest w co rękę włożyć" :D
Mam pytanie dot. "mokrej palety":
OdpowiedzUsuńCzy jak bedzie ona trzymana 2-3dni to osadzi sie na niej plesn??
Ja stosuję ją od dobrych kilku lat i mi nigdy nie miałem doczynienia z pleśnią (raz przypadkiem zostawiłem na tydzień - jedyne co z nią było to że woda cała wyparowała)
OdpowiedzUsuń@Jurek: Spotkałem się z pleśnią. Zależy od materiału, jakiego używasz. Na papierze toaletowym czy przaśnych chusteczkach higienicznych nigdy mi się "smrodek" nie wytworzył, ale na ściereczce z mikrofibry czy supercienkiej gąbce już tak.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za Tutorial do podstawek, od dłuższego czasu miewałem z ich tworzeniem problemy;)
OdpowiedzUsuńInfinity serdecznie polecam - gra ma swietną mechanikę jest niedroga i figurki podobają się kobietom (jeżeli chcesz unerdzić partnerkę Infinity to świetny wybór). Ma niestety jedną wadę - na jednej armii nie poprzestaniesz:)
OdpowiedzUsuń@Casper: Podziękowania należą się epickiej ekipie Massive Voodoo, ja jestem jedynie niegodnym ich blasku tłumaczem, który wziął sobie na misję objawienie ich wielkiego talentu i dobroci szerszej publiczności :)
OdpowiedzUsuń@Damian: Mam samych Nomadów i jakoś mnie nie ciągnie do innych frakcji :d
OdpowiedzUsuńPoradniki bardzo fajne, ale zszokowały mnie 2 rzeczy:
OdpowiedzUsuń- zielony gości
- fakt, że Vallejo produkuje płyn maskujący...