28.02.2013

[28.II.2013] ROC#9: Warpsmith



Już prawie rok mija odkąd Games Workshop wprowadziło do swojej oferty żywicę obrandowaną jako Finecast – znaną również pośród modelarzy i graczy jako Failcast ze względu na dość słabą premierę obfitująca w błędnie odlane modele oraz sporo pudełek z niedopieczonymi odlewami, podziurawionymi jak sito, z bąblami powietrza w środku. Produkty oznakowane w ten sposób szybko zyskały złą sławę a gracze i modelarze wierni GW na całym świecie do dziś unikają pudełek, bo przy przezroczystych clampackach przynajmniej można pobieżnie model oglądnąć i stwierdzić, czy jest bardzo pokrzywiony, czy w dobrym stanie. Czy jednak Finecast rzeczywiście zasłużył na swoją niesławę? Sam posiadam co najmniej kilka modeli z tej serii i za wyjątkiem Necron Overlord’a nie miałem nigdy żadnych problemów – czyszczenie szło sprawnie, skleja się to świetnie, jest lekkie, dość elastyczne, łatwo się konwertuje. Jedyna poważna wada tak naprawdę, to pogięta cena wzięta z samego dna handlowego piekła.


Czemu piszę o Finecaście? Ponieważ moja rodzina na Boże Narodzenie po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że modelarstwo i figurki to moje hobby! I obok świetnego stoliczka modelarskiego od Hobby Zone dostałem również model Warpsmith’a do kosmicznych marines chaosu. Byłem z tego powodu wielce uradowany, bo tak się złożyło że sam sobie tego modelu nie nabyłem, a podoba mi się bardzo – świetna wariacja mrocznego Techmarynata, tak właśnie wyobrażałbym sobie członków Dark Mechanicus, jako powykręcane parodie ku czci Mrocznych Potęg. Moja radość była wielka, ale z racji wielu różnych projektów model leżał sobie na półce czekając na lepsze czasy. Dziś wreszcie udało mi się znaleźć czas, że to rozpakować, oczyścić i posklejać do kupy a przy okazji skroić tę krótką recenzję tego modelu. Bierzmy się do dzieła!

Po pierwsze, nie dajcie się zwieść – choć jest to niby model marynaty na małej podstawce, to jest on całkiem spory i wypchany po brzeg dodatkowymi elementami w postaci wielkiej halabardy oraz oczywiście mechanicznych macek wystających na wszystkie strony i srożących groźne miny. Wszystko mieści się na pięciu niewielkich wypraskach, ładnie od siebie wydzielone i po wycięciu i oczyszczeniu pasujące w swoje miejsca jak ulał – jak widzicie na załączonym obrazku nie musiałem zużyć wiele płynnej szpachlówki, by wypełnić drobne szczeliny. Niestety, aż pięć wyprasek oznacza sporo nadlewek i pozostałości żywicznych; Trzeba się napracować nożykiem, papierem ściernym i szczoteczką do zębów, ale w sumie nie jest to nic nowego dla elementów żywicznych (*choć orki w wielkich pancerzach Kromlecha nie wymagały praktycznie żadnego nakładu pracy poza umyciem!*).





Jak widzimy po sklejeniu model prezentuje się co najmniej godnie! Games Workshop ma swoich przeciwników, ale jak się postarają to potrafią zrobić naprawdę świetny model – a to Throgg’a wypuszczą, a to Festusa wyrzeźbią… Warpsmith dla mnie prezentuje wyjątkowo wysoki poziom rzeźby i będzie stanowił prawdziwą ozdobę półki. Będzie też świetnym modelem to przetrenowania technik malowania metalikami.  Postarałem się na fotkach pokazać, że choć Finecastowa żywica może komuś się źle kojarzyć, to ma również dobre strony – jak widzimy, ostrość detali jest zabójcza! Każdy kabelek jest wyraźnie osobny z żebrowaniem, pancerz jest wyraźnie podzielony na płyty a hełm jest niesamowicie wyrzeźbiony, świetne podzielony na dwie kontrastujące ze sobą połówki. No nie wiem jak mogę napisać więcej o tym, jak bardzo mi się ten model podoba i zasługuje na uznanie!

Ocena: 9/10
Opłacalność: 6/10
TLDR: Świetna rzeźba, ładny model – może nie ma zbyt dynamicznej pozy, ale ocieka świetnymi detalami i będzie ozdobą każdej półki!
Producent: Games Workshop / Cena: ~85 zł

4 komentarze:

  1. Jeśli o model chodzi to z mojej strony:
    Rzeźba: 10/10
    Jakość odlewu: 4/10

    Bąble, krzywe odlewy, szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiał mi się trafić lepszy, bo bąbli nigdzie nie mam, a krzywa jest halabarda! ;)

      Usuń
  2. U nas na warsztat pierwszy finecast trafił niecały rok temu i miszę stwierdzić, że znakomicie podoba mi się żywica jako materiał na figurki - znakomite szczegóły, fajnie elastyczne, fajnie się obrabia i do tego bardzo dobrze kryją go farbki. Aczkolwiek, jezeli przytrafiłoby mi się cokolwiek z przykrości wymienionych powyżej, to pewnie byłoby mi przykro i miałbym inną opinię.
    Podsumowując: jestem na tak, za połowę ceny :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Żywica nie nadaje się do niczego w kwestii detali na figurkach. Trzeba mieć cholernego farta żeby trafić na dobry odlew.

    OdpowiedzUsuń