24.07.2012

[24.VII.2012] Szóstka, Hobby, Szczerość Korporacji



Witam pięknie tego zacnego wieczoru. Czyż lato nie jest przyjacielem każdego modelarza? Kiedy to słonko świecie nawet po godzinach pracy, gdzie można spokojnie wyjść na ogródek by nałożyć podkład na swoją armię w pięknych i zdrowotnie pozytywnych okolicznościach przyrody, ale rozłożyć warsztacik malarski na tarasie w cieniu orzechowca, z kuflem zimnego piwa, potniejącego chłodnymi kroplami… Och, ach i góralska muzyka. Pięknie. Zarzućmy do tego jakiegoś audiobooka z uniwersum Wojennych Młotach i mamy perfekcyjny klimat na malowanie. Jednak są pewne obowiązki – jak chociażby napisanie czegoś nowego na bloga, ku uciesze wiernych czytelników. A że mam pewne, hrm, zaległości, będziemy rzeźbić powolutku jedno przez drugie. Kiedy jednak wypacam się nad recenzjami co najmniej trzech różnych podręczników/suplementów naszła mnie ochota na komentarz odnośnie najważniejszego wydarzenia ostatnich dni – przywitanie Szóstej Edycji Warhammera 40k w domu i w zagrodzie.


Jak wiecie blogów takich jak ten w Internecie jest naprawdę sporo (*co najmniej pięć!*) i znaczna większość z nich zdążyła już przedstawić myśl przewodnią autora na temat nowej edycji. Fortunnie dla mnie ich punkt widzenia – w znaczniej, dominującej większości – to punkt widzenia Gracza; czyli przemyślenia, ba, bardziej wróżenie z potrząsania czarną kulą jak to nowe zasady wpłyną na przebieg rozgrywki i co najważniejsze, na balans w samej grze. Czy mechanika coś ułatwia, coś utrudnia, czy jest płynniejsza et cetera. Jak serce rośnie gdy czyta się pierwsze apetyczne, przepełnione pasją kłótnie o to, jak działa nowa alokacja ran czy też czy Archon może mieć obronę 2+ z przerzutem! Gdybym miał wysunąć ostrożne podsumowanie po lekturze kilkunastu takich postów odważyłbym się rzucić stwierdzenie, że co jak co, ale wygląda na to że Genialnemu Wydawcy /uda się/ (*tak, jeszcze użyjemy formy niedokonanej*) osiągnąć sukces starszego brata, znaczy Warhammer Fantasy Battles, i poprawić ogólny balans rozgrywki za jednym, pysznym zamachem.

Jak już napisałem, fortuna mi sprzyja, gdyż większość takich postów prezentuje Przemyślenia Gracza, a że ze mnie gracz jest wysoce przeciętny, to nawet bym się nie porywał na taki post – za to mogę powiedzieć coś niecoś na temat szóstej edycji z punktu widzenia… hobbysty; malarza (*jak to dumnie brzmie*), miłośnika fluffu, lowelasa narratiwizmu! Też bym się nie porywał na coś takiego gdyby nie niesamowite wręcz wydarzenie, epokowe wręcz – Szczerość Games Workshop.


Co przez to rozumiem? Games Workshop już od jakiegoś czasu dawało wyraźne znaki, że /gra/ jako gra – mechanika, turnieje, cała scena ‘zawodowa’ – ich nie grzeje. Meta, nie meta, deathstary, kluczowe rozpiski to nic dla nich, pył jeno marny… bo w ich oczach Warhammer to nie gra, to ‘przeżycie’. Gra jest tak jakby narzędziem, które pomaga dostarczyć ów ‘doświadczenie’. Zaczynam filozować? Cóż, chyba nikt mi nie powie, że GW nie zdradza takich wyraźnych tendencji już od wydania ostatniej edycji Wojennego Młoda w odmianie Fantasy; liczy się narratywizm, liczy się historia w tle gry. Liczy się malowanie, kolekcjonowanie, konwertowanie. Liczą się scenariusze, ciekawe bitwy oraz kampanie. Przecież nawet wydali ‘Blood in the Badlands’ który nie jest nawet dodatkiem, lecz baaardzo długim raportem z ich prywatnej kampanii, ewidentnie mającym na celu pokazanie ludziom ‘jak wiele ubawu można mieć podczas rozkręcania czegoś takiego.’ Dorzućmy do tego ciche bąkanie o tym, że produkty z Forge Worlda powinny być nieco bardziej ‘Oficjalne’ (*choć oczywiście facebookowy profil FW rozgromił te plotki… na razie*), ostrą aktywację ich dziennych updejtów „What’s new today” na ich stronie, głównie prezentujących fajne modele i armie ludzi z całego świata czy propagowanie akcji w stylu „Army on Parade”.

No nie da się tego wszystkiego zbyć machnięciem ręki; GW powoli wychodzi z szafy i podnosząc głowę coraz wyżej zmienia wektor ataku, nie starając się tłumaczyć, że ich /gra/ jest najlepsza, ale za to ich /hobby/ - jak najbardziej. Osobiście, cóż, gorąco popieram – sam wielce cieszyłem michę, że 2/3 podręcznika to nie nudne drążenie zasad, ale wielka sekcja pokazowa, solidna wkładka modelarska, całkiem sporo smacznego fluffu, pięknych artów czy naprawdę obfita pokazówka legendarnych bitew uniwersum. GW nie chowa hobby po kątach, lecz wypycha je na piedestał, mówiąc mniej więcej „Oto jest fantastyczne hobby – możesz zbierać piękne modele, malować je, czytać ich wspaniałą historię… a tu macie zasady, by móc aktualnie ‘przeżyć’ te wielkie bitwy.” Podczas wertowania zasad dość regularnie trafimy na ramki, które radzą nam jak ‘dodać narratywizm’ czy wykrzesać ‘dobrą historię’ z bitwy. GW najwyraźniej smuci się, gdy grasz Kapitanem Kosmicznych Marinesów, a nie Bratem-Kapitanem Steinem zwanym Mocnym zakonu Płomiennych Wyzwolicieli!


Teraz klucz zrozumienia, czyli paragraf o ‘nie zrozumcie mnie źle’. Nie jest tak, że jestem wrogiem gry – istnieją lepsze pozycje pod względem mechaniki, ale dominacja Warhammera w kategorii systemów SF/Fantasy jest oczywistym dowodem na to, że mechanika mechaniką, ale ludziska cenią sobie Pakiet Łączony – uniwersum, wygląda, dostępność… Jestem też w stanie zrozumieć wszelkie jęki graczy o tym, że o nie chcą płacić dodatkowych 40 blaszek za kodeks tylko dlatego, że będzie lakierowana twarda okładka, szyta na dodatek z ‘więcej fluffu’ i innych dla nich zbędnych rzeczy. Rozumiem, że przewracają oczyma na te wszystkie wstawki w podręczniku o ‘narratywizmie’ w grze. Bo kiedy przecież sami sobie mechaniki nie wymyślą, to przecież ci hobbyści bardziej nastawieni na fluff/kolekcję/malowanie od zawsze mogli się tym parać – nie potrzebowali i nie potrzebuję błogosławieństwa od GW, by zajmować się swoim hobby w taki sam sposób, jaki uprawiają od dawna.

Ot, taki kontrparagrafik do całego tego mojego hurraoptymizmu względem tego skinienia głowy GW w kierunku ‘nieturniejowców’ – cieszy mnie prosty fakt, że chłopaki z Nottingham nareszcie dali spokój z walką o lepszą grę, a skupili się na tym, w czym są naprawdę mocni. Nic, tylko pisać kampanie, robić akcje w rodzaju „Tales of X painters” i pielęgnować ten hobbystyczny ogródek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz