7.02.2012

[7.II.2012] Coś o Kolosach...


 Fiu, fiu, witam ponownie. Jak zwykle, zacznę tradycyjnie od luźnego wstępu, dziś kierując się ku zawsze aktualnemu tematowi jakim jest pogoda – znacznie ocieplenie w regionie, bo aż -10 stopni celcjusza; od kilkunastu dni tak ciepło nie było, więc relatywnie dobra wieść dla ‘ciepłolubnych’! No, dość bzdetów, pora na nieco ciekawsze rzeczy; w momencie kiedy stukam w klawisze rzeźbiąc w akcie artystycznej kreacji ten oto tekst dwa kolosalne potwory w postaci recenzji ‘Ogniem i Mieczem’ oraz coś-a-la-zachęcajki do ‘Flames of War’ są na etapie, który najchętniej określiłbym jako „na mroczne potęgi, nawet moja rodzona matka nie miała by siły, by to przeczytać” – nie ma to tamto, nawet pomimo mej pogardy do dzielenia tekstów na kilka wpisów (*bo to tani trik na wypełnienie ramówki!*) nie obędzie się bez zastosowania takiego manewru chociażby ze względu na wygodę czytania! Ale to przyszłość… jeżeli jednak w tak sprytny sposób dotknąłem tematu tekstów kolosalnej natury, gładkim ruchem nakieruję wasze skupienie, zacni czytelnicy, na Kolosalny, nowy i nadchodzący dodatek do Warmachine – Colossals.

Powiedzmy sobie szczerze – nie trzeba składać kostek Rubika, by odgadnąć, o czym dodatek nazwany ‘Colossals’ będzie traktować; z całą pewnością nie o gremlinach czy niziołach. Czym są tytułowe kolosy? Fajni uniwersum Żelaznych Królestw (*a w kraju jest ich co najmniej tuzin!*) kiwną głową kiedy głos w ich głowach powie im, że to protoplaści współczesnych Warjacków, ogromne amalgamaty stali, mechaniki i magii, prawdopodobnie wysokie na pięćdziesiąt do stu stóp, kierowane przez kilku magów na raz – były to potężne machiny wojenne, stworzone w celu zrzucenia jarzma Orgotha. Wszystko poszło pięknie, narody się wyzwoliły a technologia połączyła się z magią na stałe… wkrótce mniejsze wersje kolosów były wszędzie tam, gdzie potrzebne były niestrudzone żelazne ręce do pracy. Mniejsze maszyny tego rodzaju nazwano Jackami – trzy, czterometrowe były dużo tańsze w produkcji, łatwiejsze w utrzymaniu i wymagały tylko jednego maga do pełnego funkcjonowania. No dobrze, że czy to oznacza, że Privateer Press wydaje dodatek który cofa nas w czasie do momentu w historii ich świata, w którym pierwsze mechaniczne tytany pojawiły się na ziemiach Immoren? 


Oczywiście nic z tych rzeczy – Colossals jest osadzony fabularnie w niedalekiej przyszłości względem historycznego rozwoju wydarzeń, ot, kilka lat na przód, kiedy to Żelazne Królestwa po raz kolejny próbują przywrócić dawny blask pierwotnej idei, tworząc nowe rodzaje kolosów – nie tak gargantuiczne i przeznaczone do innych celów, dużo bardziej nowoczesne, mobile i elastyczne niż ich starodawni protoplaści. Zaledwie 8-10 metrowe nowe Kolosy to tak naprawdę Warjacki ‘na sterydach’, nie służące jako machiny stricte oblężnicze czy przełamujące, lecz bardziej jako wysoce mobilne platformy ciężkiego uzbrojenia. Ot, na zasadzie „jak wielkie i jak dużo dział możemy upchać na jedną ruchomą jednostkę”.

I tu się zaczyna robić ciekawie, bo mam bardzo mieszanie uczucia na ten temat – zanim jednak do nich przejdę, skrót sensownych informacji na temat samego dodatku, czyli co tak naprawdę dostajemy z punktu widzenia gracza. Jak już zdążyłem napisać, Kolosale to takie ‘duże Warjacki’ – działają na tych samych zasadach, naturalnie z kilkoma dodatkami. Na dzień dzisiejszy wiemy tyle, że kosztować będą od 18 do 20 punktów ‘tak na oko’, czyli tak naprawdę będzie się można nimi pobawić dopiero w rozgrywkach na pięćdziesiątkę w jakiś umiarkowanie sensowny sposób. Każda frakcja otrzyma po jednym, łącznie z Najemnikami (*oto ich nazwy: Cygnar – Stormwall, Khador – Conquest, Cryx – Kraken, Protectorate of Menoth – Judicator, Retribution of Scyrah – Hyperion, Merc – Galleon*) i każdy z nich ma FA: 2 (*nieco bez sensu, ale niech będzie…*). Operować one będą na takich samych zasadach co ich mniejsi bracia poza dodatkowymi dwoma atakami specjalnymi oraz dwoma siatkami obrażeń dla lewej i prawej strony naszego stalowego molocha. Ponadto znane nam ataki specjalne są zwyczajnie mocniejsze, więc taranowanie czy rzucanie kolosalem będzie dość zabójcze. Słowem, tak naprawdę wielkich rewolucji się nie spodziewajmy – ot, będzie to raczej forma upierdliwej przeszkadzajki z dużą liczbą dział oraz forma wyzwania na zasadzie „uda mi się ściąć ci to gówno, zobaczysz.”


Za to modele, ha, na razie pokazali dwa i muszę z uznaniem kiwnąć głową, bo to pierwsza liga. Znany rozmiar ciężkiego, Khadorańskiego Warjacka? Trochę wyższy niż plastikowy Dredzik Kosmicznych Marynatów. Kolosale są ponad dwa razy wyższe i szersze – robi to wrażenie! Okej, GW robi swoje Trygony, Nemesis Dreadknighty i inne wielkie (*i piękne!*) modele, ale rzućcie okiem na tę fotkę! Toż to bydle! Cudownie kwadratowy, obdarzony wielkimi, soczystymi nitami, zestawem kominów, monstrualnym bojlerem i parą cudnych, prostych, żelaznych pięści mechanizm! Oczy szklą mi się na samą myśl przyozdobienia półki tym oto wspaniałym okazem – nie trzeba być miłośnikiem Warmachine by docenić Conquesta, Colossala Khadoru; po zniewieściałych T.A.G’ach czy nudnych jak flaki z olejem Contemptorach oto mam nareszcie wielkiego robota moich marzeń. I co z tego, że będzie kosztować koło 100 dolców? Cóż, że jest to mieszanka elementów żywicznych i metalowych (*co oznacza przywitanie się z montażem z piekła rodem*)? Nic to, przetrwam, by móc go z dumą prezentować całemu światu. Cygnarski Stormwall już nie robi tak wielkiego wrażenia, chociaż poziomem detali zachwyca! Nie mogę się doczekać fotek Galleona…

Więc o co chodzi z mieszanymi uczuciami? Żywię bowiem pewną obawę względem tych dodatków… ja wiem, że firma musi zarabiać i oczywistą metodą w wypadku gier bitewnych jest nieustanne zasypywanie graczami nowinkami – to norma. Jednak Privateer Press ma dość niechlubną historię pierwszej edycji swojego flagowego systemu, gdzie u jej schyłku wierni gracze nazywali ją ‘Infantrymachine’, gdyż nikt nie grał Warjackami; poprzez dodatki wydawnictwo rozrzedziło grę i pozbawiło ją jej najbardziej symbolicznego elementu! Druga edycja naprawiła tę usterkę, ładnie zbalansowała rozgrywkę (*na ile to było wykonalne*), ale zaczyna mi to znowu brzydko pachnieć, kiedy drugi dodatek wprowadza kolejny nowy typ jednostki do ‘odwrócenia’ uwagi od rdzenia gry – najpierw dostaliśmy War Engines w ‘Wrath’, teraz Colossale w… ‘Colossals’; cóż, przynajmniej nie dostaliśmy nowych, potężnych jednostek piechoty w dodatku o nazwie ‘Infantry’!

Poczekamy, zobaczymy – póki co należy się jednie cieszyć pięknymi nowymi modelami, dalszym rozwojem znacznie poprawionego systemu i mieć cichą nadzieję, że wydawca nauczony na swych własnych błędach będzie się starał utrzymać system w ryzach balansu. Och, jeszcze jedno… jeżeli znacie Privateer Press to wiecie, że co na górze tak i na dole, i że co w Warmachine tako i w Hordes – szykujcie się na ‘Gargantuans’ (*wielki, wielki troll… mhm…*).

2 komentarze:

  1. Battle Engines balansu nie popsuły. W pierwszej edycji PP wprowadzało kawalerie, epickich casterów/locków, charakterne bestie, UA do piechoty, charakterne oddziały i (nie licząc wypadniętych z obiegu jacków) balans między typami jednostek był.
    Wierzę, że i teraz będzie.

    Zresztą nie ważne. Gigantycznego trolla i tak sobie sprawię.

    OdpowiedzUsuń