22.02.2012

[22.II.2012] Relaunch Władcy Pierścieni



Wiecie jak ciężko znaleźć wolny czas w cholerny weekend? Podejrzewam, że wiecie co ma na myśli – ten nadmiar wolnego czas tylko z pozoru wydaje się taki obfity, bo kiedy dojdzie co do czego, szybko zaczyna go brakować. Tak więc po wielu godzinach spędzonych z walką z bazą danych .csv, po pomalowaniu połowy pierwszego zwiadowcy Raptorsów do moich kosmicznych marynatów oraz po oględzinach nowego odcinku kolorowych kucyków (*świetny odcinek zresztą!*), dopiero późnym wieczorem mogłem się porządnie wziąć za pisanie tego posta - a i tak zjadło mi trzy dni. A o czym dzisiaj chciałbym napisać? Na pewno będzie to mało popularny post, większość z was, drodzy czytelnicy, pewnie nawet nie doczytało aż tutaj, widząc logo na szczycie wpisu… dziś bowiem chciałbym coś niecoś napisać o świeżutkiej reaktywacji brandu Władcy Pierścieni ze stajni GW.

Na samym początku zrozumiemy moc licencji – Władca Pierścieni jest znany praktycznie każdemu, kto bawi się w fantastyce przynajmniej przez miesiąc, no, liczmy dwa (*bo nie można ufać współczesnej młodzieży!*). Jest to, bez wielkich słów, kolebka światów fantasy – może to i gruba bajka, może i przysypialiście czytając te opisy, ale co by nie począć, jest to kolebka fantastyki jaką znamy dzisiaj. Tutaj mamy orków, trolle, elfy, Wielkie Złego Na Szczycie Czarnej Cytadeli, magiczne artefakty wielkich mocy, upadłych królów, wielkie potwory z samego dna piekieł i tak dalej, i tym podobne – całą menażerię, która rozmnożyła się i ewoluowała w krystalizujących się uniwersach fantastyki. Bez większego zagłębiania się w materię, bo przecież nie to chodzi – licencja, jaką ma do dyspozycji GW, wspomagana przez co najmniej dobre filmy Petera Jacksona, jest potężna, znana i łatwa do przyswojenia dla każdego miłośnika fantastyki.


Zadajmy więc sobie pytanie – Czemu Games Workshop kładzie na ten system przysłowiową lagę? Ktoś powie, że wcale nie? To czemu modele, w znacznej większości, wyglądają jakby były rzeźbione przez uczących się rzeźbiarzy z ich stajni a i jakość odlewów i poziom detalu świadczy o tym, że i proces produkcji jakiś taki o półkę niżej… słowem, szału nie ma, a modele do Władcy Pierścieni w znacznej większości z kilkoma chlubnymi wyjątkami to zwyczajne brzydale. Nie mówiąc już o samym systemie… Skirmish? Panowie od GW niby mają na swoim koncie kilka całkiem zgrzebnych systemów skirmishowych (*Mordheim, Necromunda…*) a jednak ŁOTR im jakoś nie bardzo wyszedł, głównie poprzez chciwość. Znaczy, skirmish – małe bitwy, mało modeli, płynność rozgrywki, no ale jako to… mało modeli? Ludzie muszą kupować dużo albo i więcej! A granie dowolnego skirmisha z ponad 50 modelami na stole bez możliwości używania jednostek w postaci bandy to porażka; ciągnie się to to w cholerę i bez sensu. Dorzućmy do tego prostacką mechanikę i używanie kości d6 w grze małoskalowej, i mamy naprawdę słabą grę. Naturalnie jest to moja opinia. Naturalnie wielu graczy uważa inaczej… ale jeżeli mam ochotę pograć w dobry system skirmishowy, to mam Infinity czy Warmachine, z nowoczesnymi mechanikami, większą głębią taktyczną i ładnymi modelami.

Krokiem w dobrym kierunku, moim zdaniem, było wydanie War of the Ring – zasady były naprawdę dobrze skrojone; płynne, łatwe, ale nie prostackie, oparte na kilku nowoczesnych rozwiązaniach (*jak na przykład naprzemienne fazy*) z kilkoma świetnymi pomysłami – rozgrywka kierowana przez akcje bohaterów, zarządzanie punktami Szmocy tychże, korzystanie z wykupionych bonusów, a wszystko to zapakowane w intuicyjną mechanikę. Słowem, system ujął mnie od ręki i wielce żałuję, że nie rozkwitł na polskim poletku tak, jakbym sobie tego życzył. A co gorsza, GW uznało, że tak naprawdę War of the Ring jest dla LOTR ‘Strededży Gejm’ tym, czym Apokalipsa jest dla Warhammera 40k. Tak więc zepchnięta na bok i dla ‘fanatyków’ – dobra idea zgaszona.

Ale czas mija… a GW uznało, że odświeży sobie cały system! Nie ma się co dziwić, skoro system był sztucznie podtrzymywany przy życiu – napędzany filmami w czasie ich projekcji i oczekiwania na kolejne części działała prężnie, ale z brakiem tak ogromnej machiny promocyjnej zainteresowanie musiało słabnąć. I tak system sobie egzystował na skrawu świadomości wydawcy, jest, bo jest, modele są zrobione to i sprzedawać można. Jednak GW nosa ma, i kiedy Hobbit ma uderzyć do kin i znowu rozruszać około-Łotrowską atmosferę, żal by nie skorzystać z darmowej promocji oferowanej przez to wydarzenie – i stąd reaktywacja systemu! Jak się do tego zabrali Genialni Wydawcy?

Zaskakująco porządnie! Odświeżono zasady, koszty punktowe, poprawiono balans i zdynamizowano rozgrywkę – na pełny zakres zmian muszę poczekać do dostania książek w swoje łapki, ale to, co można wyczytać na łamach nowego Białego Krasnoluda robi dobre wrażenie. Po pierwsze, ktoś wyjaśnił panom z GW, na czym polega ‘skirmish’, i teraz rozgrywka nawet na 750 punktów nie będzie zbyt bogata w modele. Limit 12 wojowników na jednego leadera (*Herosa*) też śmiga jak złoto i dodaje grze płynności. Dodajmy do tego piękne oczyszczeni wśród książek i suplementów – nowe Sourcebooki to krótkie (*48 stron*) listy armii z pasującej nam rodziny – mamy Mordor, Fallen Realms, Free People, Mora & Angmar i Kingdoms of Men – wszystko z nowymi kosztami punktowymi i poprawionym balansem jednostek, plus oczywiście dodane nowe modele do list. 

A tak. Nowe modele – wraz z odświeżeniem systemu GW nie byłoby sobą, gdyby nie podsypało nam kilka apetycznych modeli; dosłownie, bo z zaskoczeniem stwierdzam, że po raz pierwszy w swojej historii GW zaskoczyło mnie pozytywnie na każdym froncie! Nowości, jak Dweller in the Dark czy Watcher in the Water okazały się naprawdę bardzo eleganckie – nic też nie można zarzucić mniejszym modelom, jak goblińskiemu szamanowi, katafraktom easterlingów czy odświeżonym w finecaście repackom drużyn dowodzenia do każdej armii. Słowem, jakość skoczyła w górę – nie jakoś kosmicznie, ale zauważalnie! A żeby było wesoło, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to… że GW, uwaga, bo to niezły twist, obniżyło ceny! Przynajmniej na to się zapowiada, jeżeli mam wierzyć cenom podanym w najnowszym numerku White Dwarfa – byłaby to miła niespodzianka; 60 zł za pudełko z 12 plastikowymi wojownikami to w sumie grosze, i poskładanie nawet sporego warhosta do War of the Ring nie byłoby bardzo kosztowne – w tysiącu złotych by się człowiek zmieścił z naprawdę pokaźną armią!

Ogólnie rzecz ujmując jestem w stanie ‘uprzejmej ekscytacji’ odświeżeniem systemu Lord of the Rings – jako skirmish nie interesuje mnie nawet teraz; ulepszone zasady z całą pewnością, pomimo szlifów, nie będą wstanie zaszkodzić mocnej pozycji Prawdziwych Systemów Skirmishowych jak wspomniane Infinity czy Warmachine. Za to nowe modele świecące wyższą jakością, z nienacka przystępniejsza cena (*o ile ceny z White Dwarfa się sprawdzą*) i ogólne drgnięcie w temacie z pewnością nie zaszkodzi systemowi ani zadedykowanym graczom. Pozostaje poczekać do premiery filmy by ponownie poczuć powiew śródziemia na stołach w całym kraju.

To tyle luźnej pisaniny. Spaaać… A /jutro/ (*czyt. Około 72 godziny*), Złomowisko o patynatorach Vallejo! – Fireant.

15 komentarzy:

  1. "Tutaj mamy orków, trolle, elfy,"
    Jeśli chodzi o ścisłość, to konkretnie w Władcy mamy orków, trollów i elfów.(ew. Elfy Wysokiego Rodu) [/nerd] :D

    OdpowiedzUsuń
  2. GW? Obniżka? Coś Ci się pomerdało :-)

    Przed relaunchem: pudło 24 ludków, 20Ł
    Po relauchu: pudło 12 ludków, 13,50Ł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałem, że to jakaś pułapka!
      Nie doliczyłem się ludków xD Moja wina - spojrzałem; pudełko, niższa cena, wow. A tu taki numer wycięli!

      Usuń
  3. zaraz się okaże, że 12 modeli w pudełku to... 12 nóg koników, 12 rąk ludzików, 12 głów koników, 12 korpusów ludzików, i poskładaj sobie panie 12 jakich chcesz modeli:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Łee, zmarnowałeś posta pisząc o tym, czekam na obiecane złomowisko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcale nie zmarnowałeś posta, niektórzy Twoi czytelnicy grają też w LotRa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niektórzy patrzą na LotRa na zasadzie "może kiedyś".

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektórzy czytają cokolwiek bo nudzą się w pracy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Duble-post - najdłuższe 72 godziny mojego życia ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz dłuższe i dłuższe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widać fireantowi vel Saise'owi vel Hubertowi się ten blog (jak i poprzednie) znudził ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, nie wiedziałem, że 72h mogą tak długo trwać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy test nowych farbek GW?

    OdpowiedzUsuń
  13. Super opisałeś tą grę i dałeś porady :P Ale strasznie długi ten post.A tak ogólnie to super blog :) Dodałem do obserwowanych ;) Może też wszedłbyś na mojego ?: http://www.xgame-reviewsx.blogspot.com/ Blog jest nowy ale zachęcam dodania do obserwatorów.

    OdpowiedzUsuń