27.09.2011

[27.IX.2011] Infinity na Wrzesień


Jako że tydzień ostatni w miesiącu, trzeba go porządnie rozruszać i wypełnić na maksa, tak więc postaram się utrzymać wpis na dzień do końca miesiąca, a co się będę. Ostatnio troszkę lepiej zarządzam czasem (*ach, te noworoczne postanowienia realizowane w ostatnim kwartale!*), więc być może uda się utrzymać solidny harmonogram wpisów i przywrócić blogowi niedawną chwałę! Dziś skupimy się na jednym z moich ulubionych systemów – Infinity – jako że Corvus Belli opublikowało niedawno swoje nowości na wrzesień! A są one bajecznie apetyczne, więc czemuż by się im z bliska nie przyjrzeć?

Zacznijmy od najmniej pasjonującej nowości – Yudbota. Pamiętamy Aleph? To taka jakby nowa frakcja, co pojawiła się na polach bitew w Infinity wraz z wyjściem dodatku Human Sphere. Powoli acz nieustępliwie wachlarz modeli do tejże frakcji uzupełnia się o kluczowe elementy! Mają już swoje remoty, mają swojego mocarnego TAG’a i herosa, który działa jak TAG. Teraz nareszcie dostali swojego servanta (*remota, który jest jakby ‘poszerzeniem woli wykonawczej’ lekarza polowego lub inżyniera*). Cóż, Yudbot niczym specjalnym się ni wyróżnia na tle innych modeli tej kategorii – ot, robot wielkości i kształtu dokokszonego dzieciaka. Jedyna odmiana, która ma niby wyróżniać Yudbota od swoich krewnych, to wielkie uszy w stylu Maruta, które do modelu nijak nie pasują i nadają mu dość komiczny wygląd! No cóż, czymś musiał odstawać od reszty, by nikt go nie pomylił z servantami PanOceanii dla przykładu. Nie zrozumcie mnie źle, model nadal ma czadowy pancerz i kupę detali, ale po prostu niczym nie zachwyca. Nie będę też wspominał o Netrodach (*właśnie to zrobiłem…*) – modele wbitych w ziemię patyków jakoś nigdy nie będą hitem w moich księgach!

No, to najgorsze mamy już za sobą, teraz możemy przejść do nieco wyższego poziomu. Ale tylko nieco! Tak, tak, nawet panom z Corvus Belli czasem coś nie wyjdzie co daje nam, hobbystom i kolekcjonerom, wyborną szansę na wytykanie palcami i szczerzy śmiech. Infinity zawsze stara się prezentować modele w dynamicznych, bojowych… „realistycznych” pozach. Niestety, każdemu zdarzają się potknięcia. A z mojego punktu widzenia nowy Wulver jest takim właśnie potknięciem. Co ciekawe, sam model jest ładny – porządne jak to zwykle u Corvus Belli proporcje, świetny uniform i absolutnie brutalnie wyglądająca pukawka w postaci morderczego MK12. Ten przeskok przez mur wygląda sztucznie i idiotycznie! Nie chcę tak! Fortunie, można model odratować, jako że jego wyprostowana pozycja, która nijak nie pasuje do dynamicznego przeskoku, powinna się dobrze prezentować po prostu przyklejona w pionie do podstawki Do otwartej dłoni dajemy jakiegoś granata, i mamy Wulverowskiego Grenadier w ‘nadbiegającej’ pozie jak się patrzy. Innej opcji dla tego modelu nie widzę, niestety.

Nareszcie mogę przejść do pozycji zwyżkowych! Karakuri! Zawsze podobał mi się ten model i stojący za nim koncept – hej, zróbmy robota, który będzie rodzajem symbolu japońskich tradycji, a potem wykorzystajmy go do kontrolowania tłumu i strzelania do japońskich rebeliantów o zrywach niepodległościowych! Ironia… W każdym razie model jest czadowym, bogatym w detale robotem o mniej więcej kobiecych kształtach. Ach, czy wspominałem o tym, że te cyber-gejsze są uzbrojone po zęby? No więc owszem, są. Nowa odsłona dodaje trochę różnorodności do budowy naszych techno-lasek. O ile MK12 w wydaniu YuJing nie robi takiego wrażenia jak zabawka z Ariadny, czy jeszcze lepiej, absolutnie okrutny kloc stali Kombinatu, to dodatek w postaci ‘hełmu’ uszykowanego na tradycyjną fryzurę gejszy jest miłą odmianą i ładnym akcentem wyróżniającym ten wariant modelu od reszty rodziny. Słowem, na plusik – gdybym zbierał YuJing, z pewnością bym dodał do kolekcji.

A teraz przechodzimy do dwóch perełek, prawdziwych małych dzieł sztuki! Infinity lubi nas od czasu do czasu rozpieścić piękną, doskonałą rzeźbą, i w tym miesiącu również uznali, że pora połaskotać trochę malarzy i kolekcjonerów – a model, który to uczynił, to kolejna odsłona Prowlera, komandosa Nomadów. Przy okazji Wulvera mówiłem jak to panowie z CB lubią pokazywać swoich wojaków w dynamicznych pozach – o ile przy półwilczurze to im nie wyszło, o tyle szarżujący Prowler jest… boski. Epatuje energię, praktycznie odczuwam jego ruch! Widzę oczyma wyobraźni jak przebiega pod gradem pocisków ze swą wierną wyrzutnią kleju w dłoniach, nieustępliwie zmierzając do obranego celu by dokonać koniecznej neutralizacji. Ktoś mógłby rzecz, że obok doskonałej pozy model jest w sumie nudny. Nie zgodziłbym się – pomimo pozornej prostoty mamy tutaj pokaz fantastycznych detali. Od rzeźbionej powierzchni podeszwy buta poprzez sznurówki (!) aż do pancerza ze swoimi zwojami nanomięśni. Dorzućmy do tego ślicznie wykonaną kombo-broń (*zarówno karabin, wyrzutnia kleju jak i lekki miotach ognia*) oraz obowiązkową, gładką maskę dodającą stylu, i mamy model godny posiadania i przyozdobienia każdej półki.

No i pora na najmniej obiektywny komentarz. Jako że jestem graczem Kombinatu i uwielbiam tę frakcję, nie mogę być zbytnio obiektywny kiedy… dostajemy TAG’a! Tak, nareszcie kolejny wielki model do kolekcji! (*pisk radości jak u szesnastoletniej fanki!*). Żeby było mało, zamiast spodziewanego Raicho (*standardowego do bólu kości TAG’a w wydaniu Moratów*) z nienacka dostaliśmy Sphinxa! A Sphinx, och, to nie w kij dmuchał – prawdziwy koszmar dla większości przeciwników! Nie ma wytrzymałości TAG’ów, fakt, nawet jego uzbrojenie nie jest tak potężne jak u większości odpowiedników… ale nadrabia dwoma dodatkami. Kosmiczną mobilnością i termo optycznym kamuflażem! Ale nie dość, że zasady ma iście zabójcze, to jeszcze prezentuje wspaniały, diablo agresywny model – cudowna armata w rękach, ścigająca cel poza, sylwetka aż drżąca od ukrytej w niej mobilności. Będzie prawdziwy koszmar w sklejaniu, ale będzie warty tych przekleństw, które będziemy rzucać przy montowaniu tej bestii!

Uff! I w ten oto sposób udało się podsumować wrześniowe nowości – jak zwykle jest kilka pozycji agresywnie spoglądających w mój portfel, no ale tego nie da się uniknąć, kiedy nowe modele uderzają na półki! A jutro, drodzy czytelnicy, zapraszam na tekst o Ograch – ogrze szaleństwo mnie nie minęło i musiałem kupić kilka ich nowinek, tak więc jutro rzucimy okiem na coś niecoś z naszych wielkich brutali! Ciao!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz