31.08.2011

[31.VIII.2011] ROC#2: Chaos Lord on Manticore


    
               Witam ponownie na moim skromnym poletku? Tęskniliście? Niestety czas mnie goni, zdrowie nie dopisuje a na dodatek wpadłem w furię kiedy po raz trzeci pociąłem się nożykiem modelarskim i rozwaliłem pokazowy model o ścianę – musiałem sklejać go ponownie (*ostatnio sklejam swoje plastiki cyjanoakrylem, by można je było łatwo „rozkawałkować”. Mój błąd!*). Ale nareszcie udało się potwora skleić bez dalszych obrażeń, zrobić mu paszkudne fotki (*przeklęta bądź, losowa pogodo!*) i wziąć się za pisanie tychże właśnie wypocin. Dzisiaj, panowie szlachta i szacowne damy, kolejny odcinek Rzutu Okiem Cyklopa (*jakże trafnie, gdyż moja wizja jest singularna!*) w którym rozdziewiczam i sklejam nowiutką Mantikorę Chaosu!


Mantikora, zgodnie z odwieczną tradycją Games Workshop (*która nigdy się nie zmienia, słowo…*) to stwór o temperamencie porównywalnym do urzędu skarbowego w momencie wykrycia nieprawidłowości w płatności podatku VAT. Po prostu, wiecznie wkurwiona bestyja chodzi, chętna do bitki, szarpaniny i juchy upuszczania! Jej radosny charakter i paląca miłość do rzezi nie umknęła uwadze sympatycznej gromadce dżentelmenów północy – czempionom mrocznych bogów – którzy zgodnie uznali, że taka latająca kupa muskułów, szponów i pragnienia mordu jest przecież idealnym wierzchowcem! Należy podziwiać ich radosny, rubaszny wręcz brak wyobraźni. Tak czy owak, wraz z premierą dodatku Storm Of Magic na sklepowych półkach pojawiła się sporo świeżych stworów, i szczęśliwie wojownicy chaosu też dostali swoją paskudę w postaci 62 elementowego modelu plastikowego z dwoma jeźdźcami do wyboru w bardzo przyzwoitej cenie. Pora otworzyć tego złego chłopca!





W pudełku znajduje się dokładnie to, co zawsze – ramki z plastikowymi częściami, instrukcja składania oraz podstawka pod sam model. Znowu zapomnieli dołożyć złote dublony oraz mapę skarbów, eh. Za to zaczynam się przyzwyczaić i to z uśmiechem na twarzy do ich nowych, absolutnie tępoto-odpornych instrukcji składania modelu (*którym to rozwiązaniem zachwycałem się i nad którym się rozpisałem już przy okazji otwierania pudełka z Talosem/Cronosem*). Wszystkie sześćdziesiąt dwa elementy zmiesiły się na dwóch wypraskach i w znacznej większości składają się na części do dwóch bohaterów (*Lorda Chałasu i Lorda Czarnoksiężnika… chałasu*). Nie zwlekając, bierzemy cążki w nasze mocarne dłonie, i bierzemy się do roboty – pierwszeństwo dla mantysi!


Mantikora składa się niewielu dużych elementów, za które należy się zarówno pochwała jak i nagana, zależnie od punktu widzenia. Na zdecydowaną, mocną pochwałę zasługuje perfekcyjne łączenie elementów – nogi, ręce, głowa, ogon… wszystko pasuje do siebie idealnie, a złącza są tak wyprofilowane, by powierzchnia klejenia była jak największa. Dzięki temu nawet duże skrzydła trzymają się mocno ciała mantikory, a dopasowanie elementów jest doskonałe – nawet największy matoł nie jest  w stanie źle skleić tego modelu, co jest dużym plusem. Wadą takiego rozwiązania jest znikomy wpływ na pozę. Jest jedna (*co prawda dynamiczna i sympatyczna*) i musimy się jej trzymaćl; wszelkie zmiany wymagały by użycia piłki i sporej ilości green stuffu, co jest jednak dość wyraźną wadą zestawu. Mimo to, sama bestyja po posklejaniu prezentuje się godnie!



Weźmy więc pod ogień naszych jeźdźców, a mamy ich aż dwóch. Lorda Chaosu (*tego od bicia innych po mordach w sposób kontaktowy*) oraz Lorda Czarnoksiężnika Chaosu (*tego od bicia innych po mordach na dystans, naturalnie*). Najzabawniejszym jest fakt, iż jeźdźcy składają się w częściach na praktycznie 2/3 całego zestawu, ale nie ma się co dziwić, kiedy są tak zarąbiście niesamowici. Tak bardzo dobrzy, że nic, tylko dorobić im nóżki z innych zestawów i puścić na piechotę. Lord mag wygląda super, z długą, powłóczystą, aż trójwarstwową szatą, świetną dziurawą maską i oczywiście popisowym Staffem w postaci kosy z kręgiem chaosu. Dorzućmy wyciągniętą dłoń w geście rzucania zaklęcia, i mamy magusa jak się patrzy. Lord Chaosu też wygląda srogo – nie tylko posiada solidnie udekorowany pancerz wraz z całkiem szerokim wyborem arsenału i czaderską tarczą, ale jego „płaszcz” to po prostu całe stado łańcuchów zwisających mu swobodnie z pleców. Bosko. Jeżeli dodamy to tego jedną z najlepiej wyrzeźbionych twarzy w historii plastiku, otrzymujemy prawdziwego kozaka, który na pierwszy rzut oka wygląda na skurczybyka pierwszej wody. Ogromnym bonusem jest fakt, że modele są wymienne na grzbiecie mantysi, tak więc możemy swobodnie skleić i pomalować obu jeźdźców i używać in naprzemiennie – nie mamy więc potrzeby nabywania dwóch pudełek by móc cieszyć się każdym dostępnym wariantem.

Słowem podsumowania, zaczyna mnie już nudzić wychwalanie kunsztu Games Workshop, bo wychodzę na ich zakochanego fanboja, a tak przecież nie jest. Po prostu, GW chcąc nie chcąc wydaje produkty co najmniej dobre i godne zakupu, a poziom ich plastikowych odlewów jest najwyższy w całej znanej galaktyce. Nowa Mantikora tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie będę tęsknił za metalowymi wzorami oraz że plastik w zupełności mi wystarczy (*a to dobrze, bo już odkurzam portfel na zakup całej armii Ogrów!*). W ten oto sposób pooglądaliśmy sobie Mantyśkę, ja ją sobie skleiłem, i wszystko jest pięknie. Do siego!

2 komentarze:

  1. Fakt, nowe plastiki GW to kawał dobrej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potwór mi się nie podoba, lepsza była stara, dark elficka.
    Za to bohaterowie są mega wypaśni.

    OdpowiedzUsuń