15.05.2011

[15.V.2011] Konkurs Etap Drugi, Finanse i inny bełkot...

          Witam w tą deszczową niedzielę, Panie i Panowie. Jak wszyscy dobrze wiecie, zgodnie z wybąkaną zapowiedzią, dziś o godzinie 20:00 w tym oto poście pojawi się drugie zadanie naszego uroczego konkursu o wdzięcznej nazwie "Czy mógłbyś zostać sprzedawcą GW". Podanie godziny jest ważne, ponieważ jakkolwiek punkty zbiera się za poprawne odpowiedzi, to trzy najszybciej podesłane zestawy dobrych odpowiedzi są nagradzane punktami bonusowymi - a jest duża szansa, że to one zdecydują kto ostatecznie odejdzie z upragnionym zestawem czy blisterkiem. Więc trzeba się sprężać (*nie ma operdalania się! Hyh!*).

Z tego oto miejsca chciałbym podziękować wszystkim obserwatorom bloga - jest was już 65'ciu, a to całkiem ładny wynik jak na dość, nie oszukujmy się, niszową tematykę jak i na krótki żywot (*haha*) marki na rynku! Z radością informuje również, że liczba dziennych odwiedzin błyskawicznie wróciła do normy po trzytygodniowej pustce - ot, wystarczyło dwa świeże pościki trzasnąć (*ciekawy blog - jebnę posta - jebłem*), i znowu mam zadowalającą oglądalność - a dzięki konkursowi, łotry, w niedzielę bijecie cholerne rekordy ;) Wiem, że Twitter w Rzeczpospolitej się nie przyjął, ale gorąco zachęcam każdego posiadacza Ćwierkacza do "podążania" za kanałem blogowym. Zawsze staram się bowiem wrzucać tam informacje o nowych postach jak i dodatkowe bonusy, jak chociażby w tym wypadku wcześniejsze poinformowanie o godzinie następnego etapu konkursu.

Standardowym i oklepanym chwytem podłej dziennikarki, zanim przejdę do świeżych konkretów w sprawie najbardziej was, drodzy czytelnicy, interesującej (*tak, chodzi o konkurs, materialiści!*), trochę sobie popultam i postulam na Ciekawy Temat™ na Gloria Victis - Temat brzmi: "Polaczki Biedaczki, nie stać ich na kupno na raz 15 pudełek do Warhammera". No więc nie jest to prawda. To w ogóle jest jakaś bzdura i totalny banialuk. Ale zacznę od początku, najpierw ustalmy pewien grunt, bym nie brzmiał jak jakiś burżuj srający, za przeproszeniem, bursztynem. Do dzieła.

W temacie padła mistyczna kwota 1500 PLN, którą to kwotę wezmę sobie za Wyznacznik Testowy. W końcu za taką gotowiznę można nabyć te 10-15 pudełek do naszych ulubionych systemów. Zapytuje się was - co to jest 1500 blaszek? Czy to dużo? Odpowiedź brzmi: Niemało, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że tam 1300 z kawałkiem to minimalna pensja krajowa. Za to raczej nie ma szału, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że średnia pensja w kraju wynosi mniej więcej 3652,40 zł (dane z 19 stycznia 2010 roku). Oczywiście wszyscy wiemy, że Statystyka to Dziwka, więc powyższe jest jedynie zobrazowaniem, tłem pod bardziej osobiste doświadczenia. Półtora klocka to niewyobrażalne pieniądze, kiedy jest się licealistą lub studentem (dziennym) - jest to kwota praktycznie idylliczna, nieosiągalna niczym Ultima Thule! Gdybym w czasie moich studiów miał nagle w jednym pakiecie kwotę 1500 zł, umarłbym z bogactwa. Zakładam, że większość użytkowników Gloria Victis mieści się właśnie w tym przedziale wiekowym (*nie wiem, na ile to założenie jest słuszne, ale na rzecz poniższej wykłody, przyjmijmy że owszem, jest*) a w takim wypadku w pełni rozumiem, że szok ich bierze, kiedy ktoś wskakuje do sklepu i kupuje od ręki wszystko co potrzebne do posklejania całej armii. 

Jest jednak druga, powiedzmy teza, rzucona w eter w tym temacie, a mianowicie to, że "Bogaci Anglicy czy inne Austriaki" mogą sobie kupować boxy do Warhammera bez zasikania żuchwy czy łezką w oku, bo dla nich to jest tanie jak barszcz. Nie twierdzę, że nie ma w tym ziarna prawdy - kiedy box kosztuje 20 funtów, a Anglik zarabia dwa tysiące funtów, to kupi sobie takich boksów z pięć, i nawet nie beknie. Kiedy boks kosztuje 20 funtów, a Polak zarabia dwa tysiące złotych, to na jedno pudełko miesięcznie mu styknie. Problem polega na tym, że 2000 zł to się zarabia na średnim szczeblu w McDonaldzie - czyli raczej niezbyt majestatyczne osiągnięcie w karierze zawodowej! Pora zacząć brzmieć burżujsko, przepraszam was z góry drodzy czytelnicy - 1500 złotych wydane na hobby, to mało. Bardzo mało. Śmiesznie wręcz mało! Sądzicie, że nasze zabawy modelami są drogim hobby? 

Podam przykład Trzech Bezimiennych Znajomych (*pozostaną anonimowi dla ich własnego dobra*). Pan Numer Jeden ma własną żaglówkę, ot, niewielką łódeczkę do pływania po większych jeziorkach. Za 1500 zł jest on w stanie co najwyżej ją pomalować - ciągłe naprawy, renowacje, sprzęt, utrzymanie, wszystko to zjada takie fundusze, że półtora tysiaka to by była zaledwie uwertura. Pan Numer Dwa kocha sportowe wozy, a już najbardziej uwielbia je samemu i z przyjaciółmi tuningować - ot, taki stary, dobry, wiejski tuning. Gdybym mu powiedział, że ma wydać 1500 blaszek, prawdopodobnie popatrzyłby na mnie jak na idiotę, za to, to może sobie nowe ogumienie na szyby kupić, i może jakieś naklejki. Pan Numer Trzy jest technogeekiem, który nie zniósłby myśli, że jego komputer nie posiada w sobie najnowszych dostępnych na rynku bebechów, wymienia więc swoją jednostkę centralną średnio raz na kwartał, nieustannie po drodze dokupując masę szajsu. 1500 zł? Tak - jeden dysk za to kupił (*OCZ SSD RevoDrive, jakby ktoś chciał obczaić*). I wy narzekacie, że za te 1500 zł zaledwie 10-15 pudełek kupicie? A ile wam zajmie posklejanie i pomalowanie tego wszystkiego? Za tego półtoraka macie załatwioną zabawę w hobby na długie miesiące!

Słowem, nasze hobby nie jest wcale tak drogie, jakby się wydawało - owszem, do najtańszych (*jak na przykład picie piwa i oglądanie Klanu*) nie należy, ale daleko mu do naprawdę angażujących finansowo rozrywek. Żeby było zabawniej - z nagrodami jakie otrzymają zwycięzcy aktualnego konkursu, sam wyrzuciłem już na tego bloga prawie tysiąc złotych. Kasa przeznaczona na hobby, z której nawet nie mam modeli na warsztacie, bo idą one do was, mili czytelnicy! Więc nie stękajcie, proszę, że Drogo i Smutno! Kasa przyjdzie - będziecie się wspinać po szczeblach kariery, założycie własne działalności... i sami zobaczycie, że to wcale nie jest takie drogie ;)

Tym oto pozytywnym akcentem kończę ów pożałowania godny wywód, by przejść do konkretów. Za niecałe 4 godziny (*przypominam, punkt 20:00!*) pojawi się kolejne sześć fragmentów z opakowań produktów Games Workshop - jak zwykle, uderzacie na PW na forach Gloria Victis lub Border Princes, albo bezpośrednio na maila: fireant.blog(at)gmail.com. Bądźcie gotowi! A poniżej nowe uścielenie do FAQ.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zostaną rozwikłane remisy punktowe w czołówce po zakończeniu IV, ostatniego etapu konkursu?
ODP: Prosto. Oczywiście podejrzewam, że na zakończenie może być kilku uczestników z takim samym wynikiem punktowym - zwycięży więc ten, który swoje odpowiedzi wysyłał... najszybciej! Przechowuje w mojej własnej, prywatnej tabelce wasze odpowiedzi wraz z ich stemplem datowym, więc łatwo ustalę, który z uczestników czołówki miał "najlepszy czas".

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Etap II - Podnosimy nieco poziom trudności!



3 komentarze:

  1. Półtora klocka to wypisz-wymaluj rata kredytu hipotecznego albo miesięczne opłaty wynajmu niezbyt dużego mieszkanka (rynek trójmiejski) ;)

    Powiem tak - nigdy nie wydałbym 1500zł na raz, bo i po co? Zakupienie kilku modeli, odpicowanie ich, w kolejnym miesiącu kolejne kilka brzmi sensowniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A pewnie, że tak - w innym wypadku pudła jedynie stoją na półce i pokrywają się kurzem. Powyższy przykład to czystej wody rozważania akademickie mające na celu uświadomić, że nasze hobby wcale takie drogie nie jest. ;)

    OdpowiedzUsuń