22.09.2014

[22.IX.2014] ROC#36: Desperate Mercenaries


Witam gorąco w deszczowy poniedziałek! Nie ma lekko - weekend, jak wiecie, upłynął pod znakiem Areny 2014, i choć sprawił mi kupę frajdy, był też nieco męczący w duchu i na umyśle. Dlatego też postanowiłem nieco odpocząć, wrzucić na luz i sięgnąć do moich szuflad wypełnionych po brzegi pudełkami i modelami do co najmniej czterech systemów, czekającymi na moją czułość i delikatne pieszczoty modelarskiego nożyka i kleju. Słowem, pora dodatkowo nadgonić z hobbystycznym aspektem tego szlachetnego, hm, hobby! Co prawda ostatnio pozytywna aura Vanaheim’u mocno przycisnęła mnie do malowania, to jednak nadal ogromne stosy modeli nadal leżą w pudełkach, jak chociażby moja niemalże cała armia Convergence of Cyriss, która w tym momencie luzem sięga 60-70 punktów, z czego sklejone mam może z 10… Tak więc… Zabieram się za Desperate Mercenaries do Malifaux!


Nie miałem wyboru. Odkąd zobaczyłem okładkę głównego podręcznika z fantastycznie wyglądającym najemnikiem miałem nadzieję, że pojawi się model. Nadzieja się spełniła i teraz w małym, niedrogim pudełku możemy nabyć dwóch zdesperowanych najemników, z czego jeden z nich wyglądem zasługuje na lepsze statystyki i siłę uderzenia na stole! No ale z drugiej strony Wyrd może się pochwalić tym, że nawet standardowe, relatywnie tanie i słabe modele  dostają wyśmienite rzeźby i modele. Ot, taka ciekawostka. Desperate Mercenaries to, jak sama nazwa wskazuje, tani najemnicy, którzy choć należą do frakcji Outcast mogą służyć każdemu za dodatkową opłatą - co raczej się nie zdarza, ponieważ po dodatkowym koszcie najemnym każdy znajdzie w swojej frakcji bardziej wartościowego przydupasa. Mimo to pośród samych wyrzutków mogą odnaleźć swoją rolę, ale o tym później…



Pudełeczko to standard Wyrda, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Mieści w sobie wypraskę na którą składają się dwa modele w skali 32mm, oddzielone od samego kartonu za pomocą gąbki oraz specjalnych wsporników na ramce, chroniąc same elementy przed mechanicznym uszkodzeniem. Ponadto dostajemy dwie odpowiednie podstawki oraz dwie karty z zasadami i statystykami naszych niskich lotów najemników, co to pracują za michę zupy i ciepły gulasz z kamieni dusz. Sama ramka jak zwykle prezentuje się świetnie i intuicyjnie - znaczy, jakby ktoś miał problem ze sklejeniem modeli, to w sieci znajduje się oficjalna instrukcja, która może być pomocna przy sklejaniu ‘tego drugiego’ dżentelmena, co to się składa aż z 12 części, ale szczerze powiem, że nie jest ona do niczego potrzebna, bo mimo wszystko poszczególne elementy same się nasuwają w odpowiednie miejsca, i moim zdaniem należałoby się postarać, by spieprzyć coś podczas sklejania.





Jak się prezentują modele, sami widzicie. Jak na moje, są absolutnie doskonałe, szczególnie najemnik ‘z okładki’, który po prostu razi mózg bogactwem detali na jego płaszczu, koszuli, cylindrze… No spójrzcie na niego! Dziesiątki drobnych paseczków ze skóry, tyleż klamerek i guzików, zadziorne piórko, opaska na oko, chusta na szyi, no po prostu takiego bogactwa detali nie da się zbyć milczeniem. Wygląda wyśmienicie. Drugi jegomość, choć nieco mniej przybrany w piórka, zdecydowanie nie wygląda gorzej - troszkę sztywniejszy w pozie, pochwalić się może jednak sztuczną, odpowiednio steampunkową kończyną, wielolufowym działkiem oraz zadziornym kapelutkiem. To są naprawdę doskonałe modele, i aż mi nieco szkoda, że w sumie tak przeciętnie się prezentują ze strony statystyk i użyteczności na stole. Z drugiej strony raczej nic nie będzie mi przeszkadzać w wystawianiu ich jako strażników Gildii, więc taką rolę będą spełniać na łamach mojej drużyny.


A co przynoszą ze sobą na stół? Jak już wspominałem, cudów nie ma, i są w sumie dodatkowym ciałem na stole za niską cenę, gdzie cena jest niska tak naprawdę tylko, jeżeli gracie Outcastami - +1 do kosztu SS dla każdej innej frakcji powoduje, że za te 5 SS praktycznie każdy znajdzie na łamach swojej frakcji coś ciekawszego do wepchnięcia w listę. Nie jest jednak tak, że są oni bezużyteczni, bo mają kilka drobnych ciekawostek na koncie - po pierwsze, są zdecydowanie mobilni jak na tak tanią jednostkę, co powoduje, że choć do walki się średnio nadają, to chociaż mogą biegać po planszy i kłaść znaczniki celu - ze względu na ich niski koszt i użyteczność bojową, przeciwnik, który skupi się na ich eliminacji musi poświęcić mniej uwagi ważniejszym celom, co w sumie wychodzi nam na dobre.

Jak już wspominałem mają jednak kilka miłych trików, które powodują, że pomimo średnich statystyk ich niski koszt nadal potrafi przynieść na stół coś ciekawego. Po pierwsze, zasada Frantic - jeżeli nasz najemnik jest ranny, to dostaje dodatni flip do wszystkich ataków, co zamienia jego przeciętną walkę wręcz jak i słabe strzelanie w coś znacznie bardziej użytecznego, tym bardziej, że choć statystyki na trafienie ma słabe, to już obrażenia w tej cenie wcale słabe nie są. Aż czasem opłaca się wyprowadzić w nich atak samemu, jakiś zadający jedno obrażenie, by nieco ‘przymusić ich’ do solidnej pracy. Dorzućmy do tego zdolność pozwalającą im na wykonanie dwóch ataków strzeleckich za jeden AP na Sh 2, i możemy w ciągu ich aktywacji wystrzelić 4 razy, co z dodatnim flipem pozwala nam albo na trafienie czegoś słabego w obronie albo na wycieńczenie kart na ręce przeciwnika w nadziei, że będzie się bronił. Ponadto, kiedy Zdesperowany Najemnik umiera w okolicy naszego Henchmen’a czy Mistrza, to odzyskujemy jeden Kamień Duszy, co w sumie jest nie do pogardzenia. Miłym dodatkiem jest zasada Disguised, dzięki czemu nikt nie może ich szarżować co nieznacznie zwiększy ich przeżywalność a zdecydowanie spowoduje, żę będą jeszcze gorszym wyborem na cel ataku wręcz przeciwnika.


Słowem podsumowania, za niewielką cenę dostaniemy dwa bardzo ładne modele, które potrafią być solidnymi zapychaczami rozpisek Wyrzutków, którzy pomimo niewielkiej sile uderzenia potrafią zaskoczyć przeciwnika tym, że nie skupiał na nich swojej uwagi kiedy realizowali cele misji lub z zaskoczenia zasypali jego model deszczem niecelnych pocisków, które jak już trafią, zostawią widoczne dziury i będą dopiekać. Niełatwo użyć ich sensownie, ale cóż… Dostajemy to, za co płacimy.

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć. Wyrd oferuje topową jakość modeli ;)

      Usuń
  2. Ehh... nie mogę się doczekać kiedy będę miał więcej czasu na malowanie. Dwa sety gildiowe cały czas czekają. Jakość ich modeli jest najwyższych lotów. Czasem tylko mam wrażenie, że przynajmniej postacie płci męskiej mogłyby być jednak mniej anorektyczne ;) Dzięki Ant za foty i opis tych modeli.

    OdpowiedzUsuń