24.06.2014

[24.VI.2014] MalifauX: Lipcowe nowości


Przeglądanie nowinek to jedna z tych niesamowitych przyjemności, ślicznie nazywanych w mowie Szekspira per “guilty pleasures”. Nie ważne ile zarabiasz, tak czy owak zawsze poczujesz ten uścisk w portfelu, kiedy oglądasz wszystkie te modele, które chciałbyś mieć, zanim włączy się chłodna kalkulacja i logika mówiąca, że są ważniejsze wydatki niż kolejny plastikowy, żywiczny czy metalowy narkotyk na półkę. Mimo to człowiek nadal z radością przegląda nowości z nadzieją, że wpadnie coś nowego, coś wartościowego, by dodać do listy! Dziś rozpoczynamy nową, świetną tradycję, czyli dorzucamy do bloga comiesięczne zestawienia nowości zapowiadanych przez Wyrd Miniatures na rzecz MalifauX! Wygląda na to, że lipiec będzie bogatym miesiącem, bo dostajemy aż 8 nowych pudełek z cudownym plastikiem, czyli trochę nowości dla kilku frakcji. Bez zbędnych ceregieli, bierzmy się do dzieła.

O! Jeszcze jedna ważna notka - poniższe oceny modeli są wyjątkowo wstępne, bo wnioskowane na zdjęciach, i to nawet nie samych modeli, tylko prezentacji opakowań i renderów 3D nadchodzących modeli. Pozwalam sobie na taką zuchwałość w ocenie, gdyż doświadczenie na wielu pudełkach tego wydawcy nauczyło mnie, że modele w 99% pokrywają się z zaprezentowanym renderem. Ok, bierzemy się za modele!



Zaczniemy bardzo egocentrycznie, bo od nowości, które interesują mnie najbardziej, czyli dwa nowe pudełka dla Gildii! Dostaniemy więc zestaw z dwoma podstawowymi, najbardziej ‘zwykłymi’ minionami dla tejże frakcji, czyli parkę Strażników Gildii. Powiem szczerze, że czekałem na nich! Mam już w kolekcji wyśmienitą trójcę strzelców więc dorzucenie strażników do puli tylko mnie cieszy, tym bardziej że to w istocie jest jakby najbardziej podstawowa jednostka tejże frakcji, jeżeli w ogóle możemy mówić o takim zjawisku w tym systemie. Modele są… Niezłe. Ciężko stwierdzić bez brania do ręki naturalnie, ale brakuje im tego polotu, tego bogactwa detali, do którego jestem przyzwyczajony u tego wydawnictwa. Nie zmienia to faktu, że dwie odmienne pozy jak i naturalność w ich wyglądzie jak dla mnie prezentuje się co najmniej godnie. Ładne płaszcze, solidne wzory uzbrojenia, świetne twarze i jak zwykle niemal wzorowa anatomia… Naprawdę nie ma na co narzekać, bo wyglądają jak kowboje z klasycznego westernu z narzuconym płaszczem, który niejako pełni rolę symbolu urzędu (*w malowaniu studyjnym zawsze prezentowanym w kolorze ciemnego, wytartego błękitu na granicy z turkusem – takie dżinsowe!*).

Ale to nie wszystko! Dostaniemy również Executionerów, i to dwóch w jednym pudełku! Jak dla mnie, bosko, bo wyczekiwałem plastikowej edycji tego brutala z niejaką antycypacją. Jeden ze wzorów to niejako przerobiona w dynamiczniejszej pozie forma znana nam z metalowego poprzednika, i powiem szczerze, wygląda wyśmienicie! Agresywny zamach szponami, solidny, opasły brzuszek, ponury kaptur i uroczy silniczek na plecach do zasilania raczej groźnie prezentującego się uzbrojenia? Sprzedane! Druga wersja to całkowicie nowy wzór (*o ile czegoś nie pomyliłem*) i zamiast pazurów dostajemy pacjenta uzbrojonego w parę mechanicznych szczypiec, w nieco statyczniejszej pozie kogoś, kto właśnie się odwrócił w kierunku swojej następnej ofiary. Zdecydowanie nie będę żałował, jak dołączy do kolekcji. Zapowiadają się wybornie.



A co na martwym froncie? Ressurectionists również mogą się w tej rundzie pochwalić dwoma pudełkami – jedno zawierać będzie trzy całkiem żwawe truchła psów – Canine Remains, które wyglądają… Bardzo dobrze. Przynajmniej ja osobiście tak uważam, bo burki i rexy mają poprawną anatomię, ślicznie otwarte rany, widoczne kości i żeberka a na dodatek dwa z trzech posiadają dynamiczne pozy wściekłych kundli w biegu. Najlepszy przyjaciel człowieka, może i tak, ale na pewno nie po śmierci. Choć podejrzewam, że kolekcjonerzy tejże frakcji liczyli na coś z większym blichtrem i połyskiem, ale cóż… Mogą przynajmniej skreślić kundelki z listy i czekać na kolejne śliczne nowości. Tym bardziej, że na otarcie łez dostają model, na który na pewno wielu czekało, czyli śmiercionośną Bete Noire, krwista zjawę z uroczymi ostrzami tam, gdzie powinny być dłonie, z gęba godną wygłodniałego wampira wyłaniającą się kałuży krwi? Cóż, to budzi respekt i należne przerażenie, to na pewno… Model był wyczekiwany ze względu na swoją skuteczność na polu bitwy i świetnie synergie z pozostałymi truposzami; Na pewno nikt się nie zmartwi, że dostała naprawdę dynamiczny, solidny model w plastiku.



Outcast też na lipiec mogą się pochwalić odrobiną miłości! Dostali Bishopa, najemnika o ponurej przeszłości, krzywym haku w rękach a la niesławny Lobo i wyglądem rockera, który właśnie zsiadł ze swojego harleya by komuś zaprezentować argument siłowy. Poza jest dynamiczna, ale nie jestem zachwycony, bo ten rozkrok choć, podejrzewam, ma w domyśle wyglądać jak wysokok z przykucy, to raczej prezentuje kogoś, kto albo próbuje odkleić spocone jajko od uda wykonując rytualny dla mężczyzn w ciasnych dżinsach kaczy krok, albo właśnie się zerwał z sedesu by rozerwać kogoś, bo nie było już papieru toaletowego. I choć sam wzór jest ładny (*świetna kamizelka i łańcuchy*), to w sumie jako że póki co go nie potrzebuje, raczej moje fundusze są bezpieczne przed jego nabyciem… Co innego w przypadku Desperate Mercenaries! Modele są absolutnie wyje… Znaczy się, khem, przepiękne. Fantastyczne bogactwo detali na ich kostiumach, wyśmienite rzeźby, tona zabawy podczas malowania, a statyczne pozy zapowiadają, miejmy nadzieję, łatwość w sklejaniu i obróbce. Oba wzory bardzo mi się podobają, ale jednak jegomość z mieczem i cylindrem robi największe wrażenie i po prostu nie mogę się doczekać, by go położyć u siebie na półce. Cena, mam nadzieję, będzie niewygórowana (*a po Wyrd Miniatures spokojnie mogę na to liczyć!*).


I pozostałe dwa pudełka, czyli coś niecoś dla Arcanists oraz Gremlinów. Zaczniemy od tych drugich, bo tak naprawdę jest to po prostu wpakowanie modeli ze startera Som’era do oddzielnego pudełka – Bayou Gremlins – w sumie dobra praktyka, ale przy gremlinach podwójnie dobra, bo Som’er potrafi te małe, wiecznie spite wredoty przyzywać, więc odpowiedni zapach zielonych w słomkowych kapeluszach na pewno każdemu bagiennemu graczowi się przyda. Bardzo lubię wzornictwo goblinów, tym bardziej, że te małe, chudziutkie modele tylko pokazują wysoką jakość plastikowych modeli tego wydawnictwa, bo potrafią zapakować ostre detale, ładne krawędzie i interesująca dynamikę póz nawet do takich miniaturek (*pokazując wyższość twardego plasitku nad klątwą nowych systemów, przeklętym resticiem, ale to temat na osobny wpis*). Magicy zaś dostają… Mole Men! Chyba największe niespodzianka, bo jakoś na liście potrzebnym modeli kretoludzie się nie pokazują za często… Tak czy owak, rozumiem tę decyzję, bo stare, metalowe rzeźby to koszmarki nie do pokazania absolutnie nikomu. Trzymać w ciemności, tak jak krety właśnie. Nowe, plastikowe wzory nadal nie wygrają nagrody za najładniejsza rzeźbę miesiąca w dowolnej kategorii, ale są zdecydowaną i mocną poprawą nad swoimi poprzednikami. W sumie jestem wyrozumiały – było nie było, doskonale spełniają swoją rolę, znaczy się, zgrabnie reprezentują tak niewdzięczny temat jakim są ludzie-krety. Są odpowiednio szpetni, odpowiedni garbaci i maja naprawdę ładnie wyrzeźbione głowy z długimi siekaczami. Podejrzewam, że dobre malowanie może z nich wycisnąć zaskakująco wysoki poziom urody…


Tak się prezentuje nadchodzący lipiec – obiecująco, ale bez szaleństw czy fajerwerków. Z entuzjazmem wyczekuje startera do Freikorps oraz czegoś większego… Desolation Engine? Nowe, plastikowe Avatary? Raczej nie ma co liczyć na takie zabawki, dopóki startery muszą się toczyć. Nic, pomarzyć można…

2 komentarze:

  1. W takim razie sierpień musi być miesiącem Nienarodzonych! I dobrze, akurat będę miał urodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neverborn rzeczywiście powinni dostać co najmniej 2 pudełka, bo są w ostatnich falach nowości mocno niedopieszczeni.

      Usuń