25.01.2014

[25.I.2014] Infinity: Nowości na Styczeń!


Witam pięknie w lekką i przyjemną sobotę – która jest taka głównie dlatego, że nie muszę nigdzie wychodzić, nie muszę nawet patrzeć na ten zasrany śnieg i walczyć z zimnem przenikającym do szpiku kości, a w zamian mogę cieszyć się gorącą kawą i zanurzyć się nareszcie w głębokie odmęty mojego ukochanego hobby. I choć wczoraj udało mi się ładnie pograć w Malifkę z Emerytem, to dziś nadszedł czas na sklejanie, malowanie, dokończenie Thrullga, narobienie stosu fantastycznych fotek pewnego kolosalnego modelu… Słowem, dużo czasu na solidną aktywność w dziedzinie relaksu produktywnego! Coś, co lubię najbardziej. Dziś ponawiamy lekki wypoczynek od regularnej nawałnicy informacji i tekstów na temat MalifauX, i dostarczamy coś dla miłośników drugiego w kolejności systemu skirmishowego, który lubię, czyli Infinity – było nie było końcem grudnia Corvus Belli pokazało nowości, które uderzyły na sklepowe półki w tym miesiącu, i nie ma to tamto… Są boskie, w dużej mierze! Bez zbędnego przedłużania zobaczmy co tam pięknego pokazali tym razem.

Morat Aggression Force Sectorial Starter Pack! Zaczniemy od zestawu, który obdarował mnie wielkim, pulsującym, drżącym fangasmem, czyli z dawna wyczekiwanego startera do armii sektorowej wściekłych, kosmicznych małp. O taki zestaw walczyłem! Najważniejszym punktem programu tego pudełka jest oczywisty redesign samych Moratów, którzy mocno stracili na ostrych klimatach rodem z anime (*Pożegnali się z fryzurami na Goku*) a za to zyskali znacznie w masie, muskulaturze i obcym wyglądzie, co zdecydowanie wychodzi im na plus, bo nareszcie przedstawiają swoją formą rasę dominującą fizycznie nad ludzkością. Nowe karabiny i armaty też są świetnie zaprojektowane, bo ładnie nawiązują do znanego nam stylu ale jednak są zdecydowanie poprawione i tworzą zunifikowaną stylistykę przypominającą wybornego Mk12 na Kurgacie – są to bronie proste, składające się z ostrych kątów i kształtów… Wyglądają brutalnie, tak jak powinny (*A Feuerbach na Sogaracie to już w ogóle, armata jak z czołgu wzięta…*). Modele są boskie. Nawet podstawowy Vanguard w tym zestawie wygląda po prostu wyśmienicie! Raktorat, sierżant Małpek jest bardziej opancerzony i ma ładny combi-wariant z miotaczem ognia, ale tak naprawdę gwoździami programu tego pudełka jest Sogarat – szkoda, że wepchnięty na większą podstawkę – oraz Oznat. Sogarat to nasz miniaturowy TAG i jego nowy wzór w pełni odzwierciedla ten stan. Oznatka zaś to urocza dziewoja Moratów wyposażona w pancerz zrobiony ze szkieletu jej ofiary. Słodko! Zestaw ten wylądował na mojej liście ‘do kupienia’ tak szybko, że pozostawił dymiące ślady.

Lieutenant Stephen Rao, Bagh-Mari Unit to kolejny dowód na to, że Corvus Belli wie, jak wystawić środkowego palca w kierunku konkurencji i rechotać pod nosem, oglądając ich jakże marne próby stworzenia ładnych modeli. Nie jestem fanem PanOceanii i jej komiksowego wzornictwa, ale akurat jednostki ‘z bagiennych dżungli’ Ancotencimento  przemawiają do mnie, i gdybym kiedyś był zmuszony kijem do grania tą frakcją, najpewniej poszedł bym właśnie w ten sektor. Model sam w sobie to mistrzostwo rzeźbiarskie pierwszej klasy, z certyfikatem. Dostajemy nie tylko sympatyczną pozę wygaru z automatycznego pistoletu, ale kapitalną, pełną charakteru twarz, aktualnie wyglądający na funkcjonalny pancerz oraz tyle detali na torbie i plecaczku, że należy uruchomić pędzelki poniżej zerówki i bawić się godzinami, by odpicować wszystkie te detale w pięknym malowaniu. Jeżeli ktoś nadal ma jakieś dziwne problemy z modelami CB i uważa, że wszystkie są jakieś takie mangowe czy kolorowe, to niech zobaczy ten model i sprawdzi w ogóle ostatnie nowości do tego systemu i zrewiduje swoje przestarzałe poglądy! Szef Bagh-Mari to godny model, nawet dla tych, co po prostu zbierają i malują ładne figurki nie przejmując się graniem ani nawet tym, z jakiego systemu dany model pochodzi.

Celestial Guards to kolejne pudełko w tym miesiącu, ale już nie wzbudziło ono żadnych drgań w moim kolczaku (*Ci, co mieli nieszczęście czytać zbiór opowiadać „W głąb Maelstromu”, wiedzą…*). Nie, żebym był wrogiem  orientalnej armii tego systemu, ba, sporo modeli naprawdę mi się podoba – jak zresztą można nie lubić nacji, która opiera swoją doktrynę militarną na rzucaniu ciężką piechotą wszędzie tam, gdzie mogą, czy to ma sens czy nie? Jednak ‘Niebiańska Straż’ to po prostu zwykłe wymoczki w chudych kombinezonach na dodatek nadal cierpiących nieco na ‘syndrom armaty’, czyli na horrendalnie wielkie względem ciała pukawki. Myślałby kto, że wydawca oduczył się już bawić w ten sposób, co udowodnił chociażby na najnowszych modelach do Nomadów, którzy nareszcie dostali uzbrojenie nie zasłaniające modelu, a jednak… Nie jest źle, ale nawet gdybym był graczem Yu Jing zastanawiałbym się poważnie nad wysypaniem tej kasy za to pudełko, powiem szczerze. Cóż, nie można mieć całej fali nowinek zapchanej pięknymi perełkami, bo byśmy się jeszcze nie dajcie bogowie przyzwyczaili i Corvus Belli z miesiąca na miesiąc miałoby trudniejsze zadanie do wykonania! Fortunnie kolejne modele to już naprawdę ładny towar.

Gorgos Squad, czyli pierwszy T.A.G. dla nowej frakcji, zaawansowanych technicznie kosmitów, odwiecznych wrogów Wyewoluowanej Inteligencji, czyli Tohaa. Pierwszy T.A.G. to zawsze dla frakcji takie ciepłe wydarzenie – pamiętam podzielone głosy fanów ALEPH’u, kiedy pojawił się Marut z długimi uszami, i część graczy gorąco znienawidziło ten model, kiedy zaś reszta zakochała się, haha, po uszy. Gorgos raczej powinien się spodobać wszystkim – jest to po prostu ładny, muskularny model dobrze dopakowanego robota, który tak naprawdę jest w dużej mierze biologicznym konstruktem zgodnie z technologią tejże frakcji. Fajna spluwa to dopiero początek, bo co robi wrażenia do włócznia, która rzeczywiście wygląda odpowiednio jeżeli chodzi o koszenie wrogów z entuzjazmem i gorejącym zapałem. Tohaa normalnie nie są przyzwyczajeni do działania w pojedynkę, ale Gorgos jest co prawda wyjątkiem od tej reguły, ale nawet on nie działa tak naprawdę w pełni w pojedynkę, bo wraz z Gorgosem biega w okolicy jeden z przedstawicieli rasy Chaksa, niewyobrażalnie lojalnych wobec Tohaa, muskularnych, silnych obcych, którzy technologicznie rozwinęli się tylko dzięki przyjaźni z naszymi matematycznie zboczonymi kosmitami. I to cieszy, bo model wojownika tejże rasy jest co najmniej wyborny, tak więc w zestawie dostajemy aż dwa dobre modele – zdecydowanie opłacalny zestawik.

Uxía McNeill to kolejna prezentacja starej jak system cały bohaterki, która powstała tak bardzo dawno… Teraz doczekała się nowego wzoru, i to nadzwyczajnej urody. Jestem, ogólnie, wielkim fanem rzeźb kobiecych spod rąk twórców Corvus Belli, nawet jeżeli od czasu do czasu mają oni nieco nastolatkowe tendencje do powiększenia piersi, wydłużania nóg i robienia seks-bombek, wykazując doskonałą znajomość swoich klientów, wiedząc, że lubią oni rzucić okiem na obfite łono, nawet jeżeli jest w skali i na figurce. Trafi im się też od czasu taka Carlota Kowalska o twarzy średnio rozwiniętego mongoloida, ale jednak przy Uxii udało im się uniknąć ekstremów w obie strony – nie jest więc zmutowanym pasztetem z samej głębi piekieł ani też bimbo-lasencją rodem z plakatów złotej ery Pin-Upów. Na dodatek mamy do czynienia z komandoską elitarnych SAS – jakby ktoś miał wątpliwości, to jej czarny sweter i beret powinny to zdradzić, przynajmniej w domyśle. Model jest cudowny jak dla mnie – dynamiczna poza, ostry ostrzał ze starej, poczciwej strzelby na pompkę, wykrzykiwany rozkaz na ustach i tyle detali na kostiumie, że starczyłoby na trzy figurki innych wydawców. Nie wiem… Ostatnio przekonuje się, że kupuje modele do Infinity głownie po to, by mi stały na półce, bo są po prostu ładne. Uxia ma szansę podzielić ten los i czekać kilka lat, aż będę mógł siąść do niej i ją pomalować.


I to by było na tyle na dzisiaj. Jutro? Cóż, może być ciekawie, bo w kolejce mam na myśli dwa teksty – albo kolejny odcinek z MalifauX, czyli otwarcie pudełka z zestawem Rail Crew i mistrzynią Mei Fong. Albo też coś nieco większego, gdzie nieco to wyjątkowy eufemizm – recenzja tytana! Ale o tym, co jutro się pojawi na łamach bloga, mili czytelnicy… Dowiecie się jutro ;)

3 komentarze:

  1. Akurat box Celestiali to żadna nowość, tylko repack trzech blisterków w jedno pudełko - dlatego są tam figurki ze starym designem broni (czytaj "wielkimi jak stodoła"). Kto chciał, to już dawno kupił, a jak ktoś dopiero zaczyna przygodę z sektorówką ISS, to ma wszystkich speców piechoty liniowej w jednym boxie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy ukaże się pełna miodu recenzja Morat Aggression Force starter pack? Czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć tylko tyle, że stosowny tekst jest już na skrzynce Fireant ;)

      Usuń