1.12.2013

[01.XII.2013] Nadworny Hejter Polski a DLC!


Pora z początkiem miesiąca popracować troszkę nad moją wyrobioną opinią Pierwszego Hejtera Games Workshop w Rzeczypospolitej Polsce™! Tak, tak, cóż to byłby za miesiąc, gdyby się nie pomarudziło na największego z graczy na rynku gier bitewnych w klimatach SF / Fantasy, prawda? No dobrze, dość lekkiego sarkazmu, pora przejść do konkretów. Szczerze przyznam, że opinia ‘hejtera’ GW jest uderzająco, ale w sumie w pełni zrozumiała – nie wynika to jednak wcale z tego, że pałam do Games Workshop jakąś głęboką urazą. Nie ukradli mi auta, nie przejechali kota. Ot po prostu, zwyczajnie się składa, że spośród wszystkich firm, których poczynania na naszym bitewniakowym ryneczku śledzę, to oni mają najwięcej wpadek i generują najliczniejsze idiotyzmy. Trudno się więc dziwić, że to głównie sztandar Żółto-Czerwonego logotypu dostaje ode mnie werbalne lanie.

Krnąbrny na łamach forum Gloria Victis zadał pytanie w tej formie:

Nigdy nie zrozumiem czemu grasz w młota skoro taki ochoty system i wydawca okrutny a inne takie fajne. Ty marudzisz żeby marudzić czy faktycznie ma to jakiś cel ?

Cóż, drogi Krnąbrny, tak się składa, że nie masz pełnych informacji! Już wyprowadzam z błędu – nie, nie grywam w Młota. Ani jednego, ani drugiego. Pozbyłem się wszystkich modeli i podręczników, jestem wolny jak ptak, i o czym warto wspomnieć, za kasę swego czasu odzyskaną z tego biznesu miałem możność nabyć armie do /kilku/ różnych innych systemów. Dlaczego, pytasz się, toczę więc swoje tyrady? Cóż, można powiedzieć, że twoje pytanie jest odpowiedzią! Dlatego właśnie, że fani Games Workshop często-gęsto są totalnie bezkrytyczni. Jak napisał DE dosłownie chwilę temu – bardzo przypominają w swoim zachowaniu ‘kult Apple’a’. Nie pozwalają sobie na racjonalną dyskusję, nie widzą istnienia potencjalnej konkurencji, nie widzą, że pewne rzeczy można robić lepiej i z pewną klasą, nadal zarabiając pieniądze. Nie dostrzegają błędów GW i z radością wypinają pupkę na dalsze dymanie, i zwyczajnie nie widzą w tym problemu.

Ktoś może powiedzieć. I co z tego? Idź poszeł won z naszej piaskownicy, mu tu tak lubimy i nikogo nie nawrócisz! Cóż, w teorii prawda, w praktyce jednak nie, bo przecież chociażby w komentarzach w tematach lub na łamach tego bloga widać, że jednak są ludziska, którzy się, używając ów wyznaniowego języka, nawrócili, i którzy chcą dyskutować o tym, co wydawca ich ulubionych gier wyczynia. Bo widzisz, osobiście wierzę, że bycie fanem to nie to samo co bycie fanatykiem – jestem fanem uniwersów Games Workshop, kocham świat Warhammera 40k, wrzucam do kieszeni GW regularnie moją krwawicę wzbogacając biblioteczkę ich książkami i prowadzę SOTM na łamach Gloria Victis, regularnie do niego tworząc moje wypociny. Uważam jednak, że Fan to ktoś, kto nadal kocha, ale widzi problemy, błędy i wypaczenia i chce o nich mówić i dyskutować. Fanatyk zaś to ktoś oddany ślepo – kocha i umrze za sprawę, nie ważne nawet, czy sprawa jest skrzywiona czy błędna, prawda?

Jako fan wyrażam swoją opinię. Że nie podoba mi się to i tamto, że dane zagranie jest brudne, że próbują wciskać kiłę za kupę kasy (*Failcast czy Moonscape by daleko nie sięgać*), że wydają płatne erraty. Wy, naturalnie, macie pełne prawo mieć własne zdanie, twierdzić, że to wszystko piękne, zdrowe i pyszne, i że chcecie więcej. Ale skoro każdy może sobie pisać, że kocha wydawać 100 złotych za płatną erratę, to ja uważam, że mogę pisać, że nie cierpię, kiedy takie płatne erraty w ogóle powstają ;) Ot, takie prawidła wolności, hm?

A żeby nie było, osobiście nie przeszkadza mi za bardzo metka ‘czołowego hejtera’ gdyby nie fakt, że po prostu uważam ją za, cóż… Bezpodstawną. Od dawien dawna staram się być tak obiektywny, jak to tylko możliwie. GW wydaje paskudne, moim zdaniem, Mroczne Elfy? Jadę po nich jak dupą po prześcieradle. Infinity wydaje Dire Foes, które wygląda mi na skok na kasę? Piszę o tym, że za drogie. Privateer Press wypuszcza wujowych Bog Trog Swamp Shambler? Wskazuje, że wujnia, że podłe zagranie z 3 unikalnymi wzorami, i że cenę to tam chyba sam szatan doklejał. Jeżeli dana firma robi coś słabego, jeżeli daje ciała, to nie mam zamiaru bawić się w klepanie po plecach i faworyzowanie – to, że tekstów jadących po GW jest więcej nie wynika z tego, że jakoś szczególnie ich nie lubię, lecz z tego, że ich marketing i polityka wydawnicza często traktuje klienta w sposób co najmniej podły. Zresztą, tekstów o polityce GW jest tony w sieci, nie tylko mojego autorstwa, a i na samym forum macie przecież ludzi, którzy popierają zdanie o tym, że firma pracuje ciężko na swój czarny PR. Ale ponownie zaznaczam, że staram się być na tyle sprawiedliwym, na ile mogę… Wydali farbki poszerzające serię Technical? Okazały się dobre? Pewnie, to i pochlebna recenzja się należy. Ich plastiki to nadal topowe produkcje? Naturalnie, zawsze o tym wspominam, jeżeli jest ku temu okazja.

Szkoda, że fanatyczni miłośnicy Wojennych Młotów czytają tylko to, co im odpowiada, i wykazują się radosną stronniczością, uważając, że pisanie czegokolwiek złego na temat ich cudownego wydawcy to Haniebny Atak, Hejterstwo i Demagogia, szybko podnosząc sztandary z hasłami ‘Nie podoba siem!? Poszeł Won!’ czy ‘Firma to Wszystko, Firma nie Zdradzi’ z radością jęcząc w ekstatycznym uniesieniu, kiedy GW zaoferuje im sprzedaż zasad do pojedynczej broni – tylko pięć dolców za PDF’a, a twój kapitan kosmicznych marines będzie mógł używać Power Fista! Ot, taka radość. W końcu ‘Firma musi zarabiać’, prawda? O krok jesteśmy od tego, by im zaczęli wysyłać portfele… Kult trwa, kult rośnie, huzzah!

Dlaczego w ogóle o tym piszę? Cóż, na łamach Czarnej Biblioteki rozpoczęto właśnie adwentowy kalendarzyk z różnymi tekstami, a nie dawno objawił się tak Dataslate / Battlescroll do Be’Lakora, pierwszego księcia demonów. Pliczki te są zasadami do używania tego czadowego modelu w grach, zarówno w WH40k jako szef armii Demonów czy Kosmicznych Marines Chaosu jak i lord do śmiertelników Chaosu w WFB oraz ichniejszej demonicznej braci. Słowem, brzmi pięknie – ot, ładny model, leżał firmie na półkach, nie miał swojego miejsca w ich systemach, był więc można by rzecz, kolekcjonerskim bibelotem. Nie dziwi mnie więc fakt, że firma, z chęci podniesienia sprzedaży ów figurki, postanowiła uczynić ją ponownie w pełni grywalną. Co jednak mnie zasmuciło i niejako oburzyło to to, że ów pliczki są… Płatne. Cztery dolce za możliwość aktualnie zagrania modelem! Jeżeli to nie jest wprowadzenia systemu DLC do gry bitewnej, to co nim jest? Kupiłeś model? Świetnie, ale jeżeli chcesz nim zagrać, dorzuć jeszcze kilka groszy…

Pojawiają się argumenty, że przecież złożenie takiego pliku kosztuje! Ktoś to musi poskładać, połamać, no wiadomo, nie powstaje z niczego. Zasady też ktoś musi obmyślić. Przepraszam, w takim wypadku rozumiem, że osoby, które ów argument popierają są też gotowe na płacenie za F.A.Q’i? Za Erraty? Przecież te pliki też ktoś musi złożyć, ktoś  napisać… Też muszą pracownicy firmy odbyć jakąś naradę, jak odpowiedzieć, jak wyklarować zasady, prawda?  Czyli powinni zacząć żądać po kilka dolarów za każdy wydany F.A.Q, tak? Widzicie, argument jest moim zdaniem pusty, bo takie firmy nie tworzą takich plików na kontrakcie, lecz mają u siebie w korporacji odpowiednik ludzi, którzy mają normalną miesięczną wypłatę za pracę na danym stanowisku, i skrojenie dla takiego zespołu tekstu tego rozmiaru to góra dzień roboty. Jestem pewny, że GW jakoś by się wylizało ze ‘straty finansowej’ jaką by poniósł wydając zasady za darmo…

No, dość wylewania gorzkich żalów, pora na ponownie przypomnienie Misji – misja, jak to często bywa, jest narzucona samoistnie, i jest formą wyrażania mojego hobby. Ot, widzicie, Mili Czytelnicy, moją misją nie jest wysiudanie produktów GW z kraju – nie jestem opętany, nie mam zwidów i nie palę na tyle trawy by mieć jakiekolwiek wątpliwości co do potęgi obu Wojennych Młotów, co do bogactwa ich fandomów, niesamowitej aktywności hobbystów, skali i zasięgu obu systemów. Ba, nawet gdybym jakimś cudem miał środki i możliwości, by tego dokonań – nie chciałbym tego, bo jednak Warhammery kształtują moje zamiłowanie do Fantastyki oraz Ściem-Fykszon już od 14 bez mała lat. Co jednak dotyka mnie do głębi, to to, że w kraju mamy dwa obozy – są ‘Łarhamerowscy’ i jest ‘Cała Reszta’. To jest moim zdaniem stan chory, jest to zwyrodnienie, bo Fandom powinien być jeden i nazywać się Fandomem Gier Bitewnych. Tak, jak to jest w cywilizowanych krajach, gdzie ludziska turlają w kilka gier, gdzie choć każdy ma swoją ulubioną grę, to nie tworzy radosnej ściany wzajemnej wrogości. Spójrzcie chociażby na BOLS czy Beasts of War, gdzie kilkanaście różnych systemów radośnie koegzystuje a hobbyści z równym entuzjazmem dyskutują ploty do WH40k jak i do np. Malifaux czy Infinity. Tam nie ma tak, że każdy swoje ognisko krzewi, lecz raczej zbierają wszystkie ogniska w jeden duży, radosny ogień, który bije ciepłem dla wszystkich miłośników tego hobby. Ot, taka utopijna wizja lepszej przyszłości!


Być może kiedyś się spełni. Być może nastanie czas, gdzie będzie można po prostu podyskutować na argumenty, a nie na stronnictwa? Było by miło. Sponsorem dzisiejszego tekstu była literka G, numer 20 oraz moje zamiłowanie do dysput!

34 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że nie spotkałem się z jakąś niesamowitą wrogością do krytyki GW (mówię o Border Princes). Wręcz jest sporo osób krytykujących naszego wydawcę. Warhammer, zarówno fantasy jak i 40k, ma tę przewagę nad innymi systemami, że jest już dorosły i doświadczony. Zajął miejsce na rynku i w sercach ludzi już dawno i solidnie się ukorzenił. Ciężko stworzyć dla niego konkurencję na tym samym poziomie ponieważ dopełnia się w różnych płaszczyznach. Fluff jest zarówno w rpg, bitewniakach, grach komputerowych i książkach! Taka ilość informacji pozwala wsiąknąć w ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gloria Victis i pojedyncze a nadaktywne osoby na forach zagranicznych niestety wrogosc przejawiaja. Naszych ziomkow o to nie podejrzewam, choc kto wie, ale pewna czesc tych jednostek to czynni lub byli pracownicy GW po indoktrynacji, wiec trudno oczekiwac innych zachowan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie posunął bym się tak daleko, by twierdzić, że Gloria Victis jest całościowo wrogo nastawiona wszystkiemu, co obce. Generalizacja gorsza od faszyzmu, są osoby, które kurczowo i niemalże z nabożnym lękiem boją się każdego złego słowa skierowanego pod adresem GW ale są też fani racjonalni, którzy widzą błędy i wpadki, nie boją się o nich mówić, ale mimo to kochają Wojenne Młoty za mechanikę / skalę / klimat czy modele. Lubienie GW nie jest grzechem czy błędem. Ale jak pisałem w tekście... Można być albo fanem... albo fanatykiem:)

      Usuń
    2. Oczywiscie, ze nie cala bez wyjatku, to nie Korea Polnocna. Ale jednak pewna bardzo aktywna grupa ludzi nadaje ton calemu forum i reszta zwykle siedzi cicho albo jest z miejsca sprowadzona do pionu.

      Ja sam jestem wielbicielem 40K i WFRP (mam setki figurek i tuziny podrecznikow, aktualnie skupuje White Dwarfy i skladam armie OOP CSM), ale tez nie mam klapek na oczach i trzezwo (krytycznie) patrze na swiat. Podrecznikowych fanbojow jest niestety od groma, co to nie widza niedostatkow ukochanej firmy, niczym mloda pensjonarka zadurzona w koledze. Ale jak juz ich poznasz na zywo, to nagle traca rezon i juz tacy wielcy nie sa. Typowi internetowi pieniacze. A odpusc im, to zapaskudza cale forum, ze i Herakles nie poradzi. To juz nie lubienie, to leczenie kompleksow fanatyczna obrona firmy, w ktorej produkty dana osoba zaangazowala sie emocjonalnie. To nie jest normalne.

      Usuń
  3. Ja bym tak nie przeżywał cen jakie ustalają sobie producenci figurek. Póki ktoś im chce kupować, to mogę nawet sprzedawać swoje autografy. Mi to nie przeszkadza (co nie równa się z tym, że polecę kupić z jęzorem na brodzie). 20 funciaków to nie jest jakiś problem dla mieszkańca UK. Ot cena dobrego lunchu. Niestety w PL hobby figurkowe jest drogie, bo marże mają wyżywić wyspiarzy a nie chińczyków. Ot i rozwikłana zagadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu gledzenie o zielonej trawie na Wyspach. Jakos Brytyjczycy narzekaja na drozyzne dokladnie tak samo, jak my, jesli nie bardziej, bo ich mentalnosc pozwala na glosne mowienie o tym i pieniadzach w ogole. 20 funtow to wbrew pozorom kupa kasy nawet w UK. Poza tym - 20 funtow w porownaniu do czego? Do kosztu luksusowego jachtu? Czy do produktow konkurencji, gdzie ludzik kosztuje srednio nie 18 (sztabowcy SM) a 6 funtow. Zachod to nie stado baranow, tez maja oczy i umieja rachowac i widza, ze GW zdziera az milo. Mnie tez (wciaz) stac na GW, co nie znaczy, ze chce kupowac ich ludziki za te pieniadze. Na szczescie sa Allegro i ebay i stare metale tansze niz nowe plastiki.

      Ponadto - no wlasnie ludzie nie chca kupowac za te ceny. Pomimo dramatycznego wzrostu cen i nawaly limitowanych edycji podrecznikow, obroty firmy za 2012 nie byly wieksze niz w 2011. Wniosek jest jeden - sprzedali mniej pudelek.

      Usuń
    2. Nie mówię o GW. Mówię o wszystkich producentach ludków. 20 funtów to nie jest kupa kasy w UK, chyba że dla Polaków na zmywaku :-) A ludzie zawsze marudzą na podwyżki cen. Mylisz pojęcie średnio, bo o ile sztabowcy GW są koszmarnie drodzy, to już ludki pojedyncze wychodzą duuużo poniżej średniej konkurencji. Popatrz na ceny boxów piechoty do Warmachine i porównaj z zestawem 20 ludków GW. P.S. ja też kupuję na allegro kiedy tylko mogę :-)

      Usuń
    3. Wiedzmom do Dark Elfow daleko do tanich... Ponadto jest tez kwestia skali - jeden oddzial WM to 1/4 armii, jedno pudelko do WFB to 1/3 oddzialu, w 40K - 1/10 armii w dobrym razie.

      Do niedawna oddzialy do WM byly drozsze, choc oddajmy im, ze byly w metalu, ktory jest z zasady drozszy. Ale w 2013 GW regularnie wydaje pudelka 10 chlopkow za $50+. Sternguard sa warci $50 za 5! Nawet podstawowa piechota do WFB kosztuje po $35. Czasy tanich plastikow dawo minely.

      Usuń
    4. A jak ktoś gra w Mordheima albo Nekromundę/Killteam to jedno pudło = cena armii :-) Wiedźmy przedrogie, nie mógłbym się bardziej zgodzić. Sternguardy też, ale akurat tutaj bonusowa zawartość wyprasek całkowicie rekompensuje cenę, przynajmniej dla mnie.

      Usuń
    5. Nie rozmawiamy o Mordheim i Necromundzie (zreszta do tej ostatniej figurki z 40K raczej kompatybilne nie sa), ale Warhammerach i WM, do ktorych to te produkty zostaly wydane.

      Usuń
    6. Tylko bez dyskryminacji. Jak najbardziej rozmawiamy. Figurki do WFB są w 100% kompatybilne z Warhammer Fantasy Skirmish i z Mordheimem. Co więcej ten drugi jest cały czas wspierany (darmowe zasady anyone) w dodatku ma bardzo silną społeczność. Bandę do Necromundy dość ciężko złożyć z produktów w ofercie 40k (choć dedykowane ludki są w sprzedaży) ale zasady są dostępne na stronie. Podobnie Kill Team do którego W UK nawet mają oficjalne eventy od czasu do czasu. Ale jak to mówią hejterzgonahejt :-)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to pozwole sobie na komentarz, bo niestety Mróweczko w pełni pracujesz na stanowisko
    hejtera Gw, bo jesteś nieobiektywny.

    Fajnie, że CB i inni wydają dodatki za darmo, również zasady itp, ale prawda jest taka, że odbiorcy Infinity i innych zasadniczo w dupie mają otoczkę bo tak na prawdę istotna jest gra, jak również wspomiane produkty po prostu nie posiadają odpowiedniej marki by sprzedawać się bez darmówek. Założe się, że w sytuacji gdyby zasady do infi były płatne, to produk po prostu by się nie sprzedawał. Tak więc, darmowe zasady to raczej mus i kwestia promocji.

    Gw ma mocną markę, która jest promowana w inny sposób. Wola GW. Prawda jest taka, że nie musisz nabywać produktów - I nie chodzi o to, że "nie podoba się to nie baw się w młotka" tylko o to, że do grania powyższe produkty nie są niezbędne - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wziąć długopis i sobie przepisać zasady. Produkty ( książeczki ) GW kupujesz, bo chcesz je kupić, bo ci się podobają. Jeżeli GW decyduje, że nie chce swojej pracy oddawać za darmo, to jest to ich sprawa.

    Ocena produktu to jedno - czy dodatek warty jest tych kilku złotych? Pewnie nie.

    W każdym razie nie widzę powodu, dla korego miałby być za free. Zasadniczo nie potrzebujesz tego pliczku do grania, nie jest to erata, ponadto nie jest to tylko datasheet, ale jakiś tam zestaw +zasady +zdjęcia. chcesz mieć coś takiego - płać.

    Tak więc, opinie że GW jest złe, bo wydaje dodatek i nie daje go za darmo, uważam za bardzo subiektywną.

    Jakoś nie widzę płaczu, że Corvus beli wydała kampanię Paradiso i nie dała tego w całości za darmo, przy czym plik nie jest ogólnie dostępny na torrentach. Czemu nie ma artykułu - Złe CB, nie daje za darmoche ? Chcesz mieć coś dodatkowego, czego nie potrzebujesz do bazowego grania - Płać. Złe CB.

    Do grona "Warhamerowcy" i "Cała reszta" powinieneś dorzucić jeszcze "antywarhammerowców", czyli całą rzeszę ludzi, którzy tylko czekają na okazję, by obwieścić swiatu jak bardzo GW im się nie podoba i jest bardzo złe, słabe, a do tego jeszcze jojczą że warhamerowcy mają klapki na oczach.
    Napomne jeszcze o nadużywaniu terminu o wypinaniu tyłka. Serio, GW wycenia swój produkt w oparciu o zainwestowany wkład, wypracowaną markę i realną sprzedaż. Nie chcesz to nie kupuj, informuj że produkt jest gówno warty, ale nie pisz że "kupując GW dajesz się ruchać" bo to nie prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klienci Infinity i innych gier maja w nosie fluff - przepraszam bardzo, ale skad niby to wiesz? Przeprowadzales sondaze? A gracze WFB i 40K to niby wszyscy rzucaja sie wlasnie na fabule i ilustracje? To skad te morza szarego plastiku na stolach i blada znajomosc otoczki fabularnej wsrod wielu graczy? Nie wysuwaj tak bzdurnych generalizacji. Hipotezy o sprzedazy to tez takie bajanie o dziadu z piasku.

      Podobnie niemerytoryczne jest tez twierdzenie i przepisywaniu zasad i opcjonalnosci ksiazek. Idac tym tropem kazdy bitewniak jest za darmo, bo mozna go pozyczyc lub sciagnac i skserowac, a figurki zastapic zetonami wlasnej produkcji. I jak z czyms takim dyskutowac? Jedyna obiektywna analiza moze byc przeprowadzona w oparciu o ceny podrecznikow (220 zl rulebook, 150 zl kodeks w przypadku 40K) i wymog ich posiadania do rozpoczecia rozgrywki "na legalu". Turnieje w panstwach o wyzszej praworzadnosci tez wymagaja posiadania oryginalnych podrecznikow.

      Pliki typu staty Belakora sa przez wielu wydacow oferowane za darmo (i tak do 2011 rowniez przez GW) dlatego, ze zachecaja do kupna modelu, co daje firmie nieporownywalnie wieksze zyski niz jeden pdf i rekrutuje nowych graczy (w przypadku darmownych podrecznikow i list armii). Problem jest taki, ze GW nie chce wiecej graczy, ono chce wiecej hardcore'owych kolekcjonerow, ktorzy kupia wszystko, co GW wyda, bez wzgledu na cene. Stad wlasnie zadanie oplat za absolutnie wszystko - bo firma nie mysli w dluzszej perspektywie i nie zdaje sobie sprawy, jaka nastepuje erozja wsrod bazy graczy.

      Dodatki to dodatki - ja tam nie oczekuje, ze jakakolwiek firma da je mi za darmo. Tak jest z Paradiso - opcjonalna forma rozgrywki interesujaca niewielkie grono graczy, wiec platna. Apocalypse tez platne - w porzadku. Tyle ze to produkty, w ktore wlozono mnostwo pracy i sa istotnie warte swojej ceny (Apocalypse moze nieco mniej). Escalation, Stronghold i Dataslates - w zadnym razie. Bezczelne przedruki sprzedawane jako pelnoprawny produkt, a ze uzyteczne w normalnej rozgrywce, to wystarczy, ze jedna osoba w grupie kupi i juz ma przewage nad reszta. Stad zarzut pay to win.

      Ostatnie dwa akapity to twoje prywatne odczucia, wiec pozostawie bez komentarza.

      Usuń
    2. DE, gubisz się w zeznaniach. Dodatek to dodatek, niezależnie co ma w środku i jak jest obszerny, nie możesz wg własnych zasad mówić ludziom jaką formę dodatku mogą wypuścić za darmo a jaką nie :-)

      Wszystko co każdy tutaj pisze to prywatne odczucia, nie tylko ostatnie dwa akapity Metalslave'a.

      Usuń
    3. Moje stwierdzenie o "mają w doooopie" poparte jest moją osobistą obserwacją - gracze infinty i innych w pierwszej kolejności patrzą na rozgrywkę, potem na fluff. I nie pisałem fluff, a otoczkę, t.j gry, książki, grafiki, opowiadania, ogólne zainteresowanie kolegów. Siłą systemów Gw jest "jaram się", co jest marginalne w odpowiednikach, lub też IHMo jest o wiele słabsze.

      I tak, możesz zaczać zabawę na zamiennikach. I nie nie prawda, że potrzebujesz podręczników w zdrowym, nie walniętym umysłowo, towarzystwie. Nikt ci nie każe chodzić na turnieje, ale w PL oryginalnych podręczników de facto nie potrzeba a i pewnie za granicą nikt by ci problemów nie robił jakbyś przyniósł "wyciągi". Zapewne, bo są ludzie i debile, ale to nie wina GW. Poza tym, jak kojarze to scena turniejowa dla GW nie istnieje.

      Escalation i Stronghold to też pełnoprawne suplementy, opcjonalne dodatki. Z resztą, parafrazując - "wystarczy, że jedna osoba kupi i skorzystają wszyscy", jak w normalnym społeczeństwie.

      Pay to win, to też stwierdzenie warhajterstwa. Nie ma czegoś takiego, jak pay to win, to fakt "nieposiadania" nie jest równoznaczny z "nieużywania".
      W domowym zaciszu GW może ci skoczyć.
      Na eventach GW, zrozumiałe że wolą jak masz ich produkt, ale nie musisz chodzić na eventy GW.
      Turnieje - scena turniejowa jest niezależna od GW, GW ma ją gdzieś co widać po braku balansu, i jeśli gdzieś są wymagane oryginalne kompletne, produkty GW, to wina jest po stronie organizotora. Kwestia podejścia konkretnych osób, ale na turnieje też chodzić nie musisz.

      Usuń
    4. @Maniex - Dodatek - zasady rozwijajace gre o opcjonalne elementy, zwlaszcza inne metody prowadzenia samej rozgrywki - kampanie, scenariusze itp.

      Zasady - podstawowe zasady stosowane do rozgrywek regularnych/turniejowych. Jednostki dostepne dla kazdego tu sie mieszcza.

      Mowic nikomu nic nie mowie, wyrazam wlasne zdanie. Firma robi, co chce, moze nawet zaczac produkowac trabanty. Czy przysporzy im to klientow i tym samym zyskow? Pewnie nie.

      @Metalslave - TWOJE. No wlasnie. To wnioski wyciagasz na podstawie anegdot z twojego zycia? A jak cie obywatel Mozambiku okradnie, to uznasz wszystkich Mozambijczykow za zlodziei? Jak nie masz konretnych danych na ten temat, to daruj sobie takie wypowiedzi. Zastrzec mozesz, ze TWOI znajomi sa tacy. Co nie mowi o szerszym kontekscie nic.

      Mozesz grac na kamykach z ogrodu, ale do dyskusji nic to nie wnosi i zwiazku z cenami czy jakoscia produktow nie ma zadnego, wiec po co to roztrzasac?

      GW udaje, ze sceny turniejowej nie ma, ale prawda jest taka, ze generuje corocznie tysiace sprzedanych pudelek. Fakt, ze firma zdecydowala sie ignorowac tak duza czesc rynku mowi duzo o tym, jak oderwani od rzeczywistosci sa jej kierownicy. Wlozyc niewielkie pieniadze i wyciagnac wiecej od tej grupy lub nie zrobic nic i zarobic mniej. Zarobic mniej.

      Escalation i Stronghold sa tak opcjonalne jak opcjonalny jest kodeks. Czyli wcale. Wraz z ich nadejsciem, jak i Dataslates, niemal wszystkie kodeksy staly sie niepelnoprawne, bo nie zawieraja wielu jednostek dostepnych w grze zwyklej (niescenariuszowej). Kwestia pozyczania i grania pod strzecha sa indywidualne i wykraczaja poza temat dyskusji - wartosc, celowosc i skutki wydawania ksiazek tego typu. Kamyki i zoledzie.

      Na turniejach fanowskich (bo GW w sumie juz nie ma turniejow) sa obowiazkowe podreczniki chocby po to, by przeciwnik mogl w nich sprawdzic zasady twojej armii. Figurek kazdy uzywa, jakich chce. Jego sprawa. Podobnie jak organizatora, czy dopuszcza wydruki, latwe zreszta do zmanipulowania, jesli ktos ma ochote pooszukiwac.

      Usuń
    5. A ty masz konkretne dane, żeby zarzucić mi mijanie się z prawdą ? Prawda jest taka, że osoby które zainteresowały się grami typu Infinity, zrobiły to z uwagi na grywalność, a nie z uwagi na klimat i środowisko, bo na tym polu wyraźnie ustępują młotkom. Jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem, że dla tych ludzi otoczka jest w zasadzie mało istotna, czyli po chlopsku "mam to gdzieś". Jest bo jest, być nie musi.

      Co do sceny turniejowej - tak na prawdę generuje tylko problem, bo ludzie turniejowo płaczą o balans. GW pozbyło się problemu poprzez ignorowanie. Fakt, że grupa turniejowa nie jest grupą docelową dla GW wyraźnie sugeruje, że nie powinno się "hejtować" produktów GW bo trochę gryzą z idea turniei. Tak samo możnaby hetjować bolidy F1 bo w rajdzie Dakkar wypadną słabo. Produkt GW nie jest przeznaczony dla graczy turniejowych, więc nie powinno się go oceniać negatywnie w tym kontekscie. Fakt, że turnieje się odbywają wynika tylko z tego, że ilość osób grających jest spora. A czy podręcznik jest niezbędny na turnieju to sprawa wtórna.

      Tak czy inaczej nie jest potrzebny oryginalny wydruk czy posiadanie Appla/Smartfona dla oryginalnego PDF. Tego się nawet nie da sprawdzić, skąd pochodzi ten pdf na smartfonie. Chyba, że spodziewacie się, że wymogiem będzie posiadanie IPoda.

      BTW: Stronghold może i warto mieć dla fortyfikacji, ale z tego co mi się wydaje to escalation jest dodatkiem na zasadzie spearhead, więc niewiele to zmienia. Będzie to się grało albo w domu, jak kumpel pozwoli, albo na turnieju gdzie org pozwoli, czyli nigdzie.

      Usuń
    6. Czuję się zobowiązany tu dopisać: czy jeśli powiem, że zacząłem grać w Infinity ze względu na klimat mimo, że zasady z początku mi nie podchodziły to zburzę całą koncepcję? Jak widać nie dla wszystkich 'tych ludzi' chodzi tylko o mechanikę...

      Swoją drogą, częstszą motywacją graczy Infinity z którymi się spotkałem jest estetyka modeli a nie grywalność.

      Faktem jest co prawda, że w Warhammery ludzie grają dla klimatu i środowiska. Gdyby grali w mnie dla zasad to musieliby mieć koszmarnie niskie wymagania ;)

      Usuń
  6. No i od dzisiaj mozna wystawiac formacje apokaliptyczne w normalnej grze, omijajac ograniczenia FOC i dostajac srogie bonusy za wystawianie najlepszych jednostek w kodeksie. Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
  7. Za jedyne $4 za formacje! Ale gratka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim skromnym zdaniem to właśnie ogromny sukces GW jest przyczyną tych wszystkich "problemów" , firma stała się molochem i pojawiły się ogromne pieniądze a za pieniędzmi ludzie którzy mają gdzieś to czy wam się podoba płatny dodatek czy nie , maja gdzieś scenę turniejową bo nie dokładają do niej a i tak przynosi profity, ogólnie chodzi o to żeby kasa się zgadzała.
    Przykro bo sam jestem fanem obu warhammerów , jednak zdecydowanie powoli przestaje być fanem GW.
    Kolejny przykład korporacyjnych zachowań : słynny failcast. Do robienia figurek wykorzystamy tańszy materiał i przy okazji podniesiemy ceny - ok to można z bólem przełknąć. Nowy cudowny finecast okazuje się mega kupą i co teraz ?
    Ano nic:) udamy że temat nie istnieje i powoli wycofamy go ze sklepów i produkcji, ale wam drodzy klienci nic o tym nie powiemy ponieważ nie jesteście dla nas partnerami do dyskusji. Nie napiszemy prostego - przepraszamy, nie wyszło nam ale chcieliśmy dobrze i w przyszłości postaramy się nie robić takich błędów. Korporacja nie przyznaje się do błędów - Ona się nigdy nie myli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Failcast faktycznie był pomyłką, ale po pierwszej serii która była niezwykle słaba, to jedynie cena była krzywdząca. "Przechodzimy na tańszy materiał a więc ceny idą w górę" - taką logikę można było zaobserwować. Gdyby cena spadła zamiast wzrosnąć, to nie narzekałbym na faincastowe modele. Mam kilka w swojej kolekcji i już po ich pomalowaniu mogę powiedzieć, że wolę je malować niż metale. No ale chora cena nadal wisi nad tym wyrobem, lecz takie prawo wydawcy, cóż mogę z tym zrobić?
    Nie mam klapek na oczach, nowe HE się mi nie podobają (poza sisterkami i loremasterem) i nie sprawia mi problemu obśmianie idei latającego rydwanu, wiedząc że niektórym się bardzo podoba. (Choćby z tego właśnie bloga).
    Chciałbym też zapytać, dlaczego wszędzie podajecie ceny oficjalne GW, skoro w Polsce mamy mniej więcej 20% niższe ceny w sklepach? Zauważyłem to dzisiaj, ale też jakiś czas temu podczas podliczania kosztów armii do różnych systemów.
    Do reszty argumentów się nie odniosę, bo widzę że temperatura dyskusji się mocno podnosi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak w sumie to zamiast hejtu na GW fajnie było by poczytać coś pozytywnego o innych systemach,

    OdpowiedzUsuń
  11. Albo napisać co w GW jest dobre - FireAncie, może taki artykulik pochwalny byś strzelił, tak dla odmiany? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież pisał, pisze i pisać będzie: plastiki rewelacyjnej jakości i ostatnio przednie technical farbki. To tak na szybko. Z tego co pisze, wynika również, że podobają mu się książki ze świata W40k.

      Usuń
    2. Oj cicho :P Miałem nadzieję że uda mi się go naciągnąć :P

      Usuń
  12. Jako ciekawostka będąca niezłym skokiem na kasę made by GW:
    http://www.games-workshop.com/gws/catalog/productDetail.jsp?catId=cat970003a&prodId=prod2330095a
    Komentarza chyba nie wymaga ;) Wrzuciłem bo wiem, że wiele osób hobbita nie obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem czy to taki niezły skok na kasę? Owszem cena nie zachęca, ale z drugiej strony są to chyba tylko modele kolekcjonerskie. Jak ktoś jest fanem i chce sobie machnąć dioramę, to czemu nie? :)

      Usuń
    2. Kolekcjonersko-dioramkowe modele z najdroższego figurkowego materiału na świecie po nieco ponad 13zl/szt.
      Naprawdę, widywałem gorsze rzeczy ;)

      Usuń
    3. No ja też już różne takie rzeczy kupowałem, szczególnie do lotra. Ale połowa krasnoluda który wystaje z połowy beczki? ponad 14 zł za sztukę?

      Usuń

  13. Gdzieś ostatnio przeczytałem fajne stwierdzenie, że GW z firmy "hobbystycznej" przez wszystkie lata stało się korporacją-producentem zabawek.
    To nie "gra" dla "graczy", to "hobby" dla "hobbystów" - kolekcjonerów, ludzi interesujących się otoczką, modelowaniem i luźnym graniem przy piwku z użyciem klimaciarskich dodatków i zasad.
    Kolekcjoner poczyta sobie fluff w kodeksie/ksiazkach, pooglada artworki i fotki w podrecznikach, złoży sobie jednostki które widział/o których czytał, postawi na półeczce razem z resztą armii i będzie zadowolony, że przy następnej grze z kumplami wystawi coś nowego.
    Kolekcjoner nie będzie narzekał na płatny dodatek. Będzie chciał urozmaicić sobie grę przy piwku - kupi, jak kolejną farbkę albo dodatkowe bitsy.
    Warhammery nie nadają się do "sportowego" podejścia, z jakim wielu graczy np Warmachine podchodzi do tematu.
    Za namową kumpla postanowiłem nie wyzbywać się resztek figurek do 40stki, tylko złożyć sobie małą armię DA z tego co mi zostało - właśnie do luźnego grania raz na ruski rok.
    Z perspektywy "sportowo-turniejowej", dodatki są be, rzeczywiscie psując balans rozgrywki.
    Z perspektywy "luźno-towarzyskiej" - kogo tak naprawde to obchodzi? Można przecież umówić się przed grą z czego korzystamy/niekorzystamy tak, żeby wszyscy byli zadowoleni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Towarzyskie granie jest o wiele lepsze od turniejowego. Na mecz towarzyski mogę sobie pozwolić bez problemu wystawić flufną armię, która z turniejowego punktu widzenia jest jakąś aberracją. Inna sprawa, że na turnieje WFB również biorę moją bretonnie na samej piechocie, a co mi tam :)

      Usuń