Na samym początku nietypowo, bo z podziękowaniem skierowanym w ogólnym kierunku Arbala, pana kierownika Coloured Dust. Za post o produktach AK-Interactive i uświadomienie mnie o ogólnym istnieniu takiej firmy. Teraz, słowem wstępu… Nie uważam się za wybitnego modelarza. Ba, nie uważam się nawet za dobrego modelarza – ot, jeden z wielu hobbystów, którzy po prostu siedzą w tym dla prostego faktu, że ów szlachetne hobby relaksuje, odpręża i daje szansę na upust tej potrzeby kreacji. Tak czy owak wraz z czasem, jaki poświęcam temu hobby powiększa się mój warsztat, puchnie liczba moich farbek i narzędzi a ja powolutku uczę się więcej – było nie było jakiś czas temu Weathering to dla mnie była technika suchego pędzla!
Jednak rosnące potrzeby i głód poznania nowych technik malarskich i modelarskich musi iść właśnie w parze z poszerzaniem warsztatu. Co jak co, ale stara zasada sprawdza się i tutaj – każde zadanie jest łatwiejsze, jeżeli stosujesz do niego odpowiednie narzędzia. Co z tego, że efekt perfekcyjnych zacieków rdzy można uzyskać zwykłymi akrylowymi farbkami przy odrobinie zapału i czasu, skoro gotowy formuła jest zaklęta w innej buteleczce, czekając na jej użycie? Stąd już jakiś czas temu do klasycznej palety kolorów akrylowych zacząłem dodawać farbki olejne oraz specyficzną ‘chemię efektową’ – jak fluidy imitujące olej silnikowy, płyny do tworzenia efektów wilgoci czy żywicę akrylową do mieszania z pigmentami w celu utworzenia realistycznego błotka.
Do niedawna byłem święcie przekonany, że choć wiele firm oferuje swoje własne rozwiązania w dziedzinie modelarskiej chemii, to królem tego poletka jest firma MIG Productions, twórcy ogromnej palety pigmentów, filtrów, washy i innych płynów efektowych, wszystkie naprawdę wysokiej klasy i, niestety, wysokiej ceny. Fortunnie zawsze znajdzie się konkurencja godna uwagi, i tak jak Vallejo jest lepszą alternatywą dla farbek Citadel (*osobista preferencja poparta argumentacją!*), tak produkty AK-Interactive bez najmniejszego problemu stanowią zacną i godną alternatywę dla MIG’a.
Rzućmy więc okiem na ich ofertę – co kolejna hiszpańska firma (*wygląda na to, że modelarstwo to taki ukryty sport narodowy Hiszpan – MIG, Vallejo, AK-Interactive… Wszystko hiszpańskie!*). Szczerze powiedziawszy, mają wszystko to, czego byśmy chcieli i oczekiwali. Solidną gamę pigmentów w najbardziej potrzebnych i najczęściej używanych kolorach, szeroki wachlarz washy do wszystkich znanych kamuflaży pojazdów wojskowych, filtry to tychże oraz, tutaj bonusowe punkty, bardzo obfitą kolekcję płynów efektowych do tworzenia praktycznie wszystkiego: od efektu rdzawych zacieków, poprzez nalot mchu/glonów aż po plamy deszczu czy olej silnikowy. Plus? Wszystkie ich produkty jakie do tej pory miałem możliwość przetestować są najwyżej klasy. Pigmenty drobno mielone, washe o idealnej konsystencji, płyny efektowe dają dokładnie taki efekt, jakiego pragniemy a filtry kryją po prostu fantastycznie. Minus? To nie są akryle. Wszystko jest emalią / ma bazę olejową, tak więc o wodzie możemy zapomnieć i przywitać się z zapaszkiem białego spiritusu oraz terpentyny.
Wszystko jest również w bardzo przystępnych cenach, zawsze poniżej 20 blaszek za sztukę, co za 35 mililitrów płynu uważam za dobry zakup. I tymi słowami mógłbym zakończyć, ale cóż to za recenzja bez pokazania, jak to naprawdę działa? Ciężko napisać sensowną recenzję całej rodziny produktów, tak więc raczej na pewno możecie się, moi nobliwi czytelnicy, spodziewać kolejnych odcinków Złomowiska traktujących dokładniej o całej palecie produktów tejże firmy, ale i dzisiaj chciałbym wam coś niecoś pokazać.
Nic ciekawego? owszem, sam przyznam, że efekt nie ścina z kolan... a co, jeżeli wam powiem, że na tym modelu użyłem tylko trzech farb akrylowych? Chocolate brown na odbicia farby, czystej Pale Yellow na krawędzie oraz Karak Stone? Że zrobienie efektu nacieków zajęło mi łącznie około 10 minut? Że nalocik zrobiony jest washem 'Afrika Korps'. że nacieki to 'Rust Grime' połączony z 'Dark Grime' i poprowadzony pędzelkiem ze spiritusem, na samej górze z odrobink pasty oksydowej Vallejo i skropionie 'Wet Effect'em'? Że - i to najlepsze - cały ten efekt mogę zwyczajnie w świecie 'zmazać' używając białego spiritusu, tak, by praktycznie ślad nie pozostał? Że mogę teraz przysiedzieć nad nim z najcieńszym pędzelkiem jaki mam, by terpentyką zrobić nacieki cieniutkie, jak najcieńsze? Że w łoszu imitującym zapylenie mogę zrobić nacieki po wodzie używają tej samej terpentyki? Wraz z nałożeniem kolorów bazowych i zrobienie tych prostych odbić uzyskanie tego efektu zajęło mi całe 18 minut, ze zegarkiem na stoliku. Wszystko pociągnięte filtrem pustynnym dla wygładzenia efektów... Jak możecie sobie wyobrazić, efekty, jakie można uzyskać przy odrobinie wprawy z tymi narzędziami mogą okazać się naprawdę zaskakujące! Ot, przysiąść nad kawałkami prostego plastiku i ćwiczyć kontrolę pędzelka - co jak co, ale zachowują się one zupełnie inaczej niż akryle, i trzeba się do tego przyzwyczaić. Na zakończenie, powolne prace na moją diabłorybą, całe żółtawe segmenty pociągnięcie pomarańczowym filtrem.
Tak czy owak jestem wniebowzięty możliwościami oferowanymi przez te produkty i z radością zagłębiam się w żmudne i czasochłonne praktyki, by powolutku opanować każde z nich do zadowalającego mnie poziomu! Gorąco polecam każdemu hobbyście, dla którego malowanie jest kluczowym elementem tej zabawy, i który gorąco pragnie poszerzać swój hobbystyczny warsztat.
Wszystko cacy, szkoda tylko że są olejowe...:)
OdpowiedzUsuńAle coś za coś... Filtry wygląda bardzo dobrze. Może też sam zakupię sobie coś z tej firmy, choć szczerze mówiąc większość mojej nieakrylowej chemii modelarskiej raczej się kurzy... Woda jest jednak niesamowicie wygodna...
Nie da się ukryć, że akryle są zwyczajnie bezproblemowe - woda zawsze jest, nie śmierdzi i nie wymaga specjalnego taktowania. W zamian jednak za 'pieprzenie się z nimi' dają fajne możliwości, jakich akryl nie oferuje, jak chociażby opcję z 'CTRL+Z' czyli wymazanie efektu, który nam nie wyszedł - wacik ze spiritusem et voila! Oleje oferują kontrolę, którą ciężko uzyskać akrylem ;)
UsuńDziękować nie trzeba, ciesze się, że odkryłeś coś nowego tak samo jak ja :)
OdpowiedzUsuńCo do samych produktów, jedyne co mi w nich przeszkadza to zapach...