Witam! Tekst traktujący o systemie
Dust Warfare przyjęty został niezwykle ciepło – nawet pingwiny by zmarzły! No
ale cóż, dobry blogger zna swą publikę i wie, że takie zagrywki są ryzykowne…
lud pragnie Wojennych Młotów, a nie jakiś wymysłów! Tak czy siak nie uchronicie
się przed pełną recenzją i podręcznika i systemu, więc z góry solennie
przepraszam. Na dziś jednak, hm… większość blogów, które aktualnie czytuje,
prowadzi regularny kącik „zbierania z tygodnia”, gdzie zarzuca szybką i zacną
kompresją najciekawszych – według autorów – rzeczy jakie pojawiły się na naszej
planecie w tej wąskiej kategorii jaką jest nasze hobby. Uważam, iż weekend to
dobry czas na takie małe podsumowania okraszone dodatkami, bo przecież zawsze
coś się zbierze! Więc bez zbędnych ceregieli, lecimy!
■
Nowości ■
Nowa fala demonów już osunęła się
w ciemne karty historii a gracze na całym świecie już wróżą z fusów co
przyniesie nowy miesiąc. Wszystkie karty wyłożone, wszyscy czekają na starter
do szóstej edycji Wojennego Młota Czterdziestego Tysiąclecia, nowych
Kosmicznych Marines Chaosu oraz Mrocznych Aniołów (*3+ orgie się szykują*). W
międzyczasie kiedy karmimy się plotkami Forge World pracuje ciężko i raczy nas
nowiutkim zestawem absolutne wyborny Chaos Dwarves Bull Centaurs – FW jak
zwykle pokazuje klasę i robi nam dobrze oferując kolejne perełki do kolekcji,
zresztą, sami podziwiajcie i oceńcie.
Corvus Belli tez nie próżnuje z
Infinity – trochę czasu od wydania dodatku Human Sphere minęło, więc nadeszła
pora na kolejny, z nowymi modelami, zasadami, umiejętnościami oraz, naturalnie,
nową frakcją! Tohaa budzą mieszane uczucia… owszem, rzeźby są świetne, bo
Infinity raczej nieczęsto prezentuje badziew, ale po prostu nie każdemu musi
się spodobać rasa kosmitów na pograniczu krzyżówki Skornów z Hord oraz Drellów
z Mass Effecta. Tak czy siak, zawsze to nowa frakcja do zabawy… nic tylko
czekać na podręcznik by sprawdzić, w czym są dobrzy i co ze sobą wnoszą.
Ponadto Infinity ponownie chce podnieść poprzeczkę w dziedzinie „podręczników
do kampanii”, bo ze szczątkowych informacji jakie dotychczas dostajemy wygląda
to naprawdę dobrze.
Hordes oraz Warmachine kwitnie!
Colossale stąpają po polach bitew, kolejne frakcje witają się ze swoimi
gigantami… takimi jak na przykład Hyperion, ogromny myrmidon dla armii Scyraha.
Hordy idą ramię w ramię wraz z dodatkiem Gargantuans w którym już mogliśmy
podziwiać Mountain King’a dla trollokrwistych a teraz zaś dostajemy garganta
dla Kręgu Oroborosa, Woldwratha – jak ktoś ma zamiar zebrać je wszystkie to będzie
potrzebować sporej półki i grubego portfela.
Dust Tacti--- Warfare również się
powiększa! Kiedy FFG obiecało dołożyć do swojego uniwersum grę bitewną od razu
obiecali powiększyć zakres dostępnych frakcji; nawet z podziałem na podgrupy w
stylu Flames of Wat (*pancerna, zwiadu, przeciwpancerne etc.*) posiadanie w
grze bitewnej dwóch armii nieco ogranicza. Na szczęście SSU (*połączenie
komunistycznych państw drugiej wojny!*) już jest i się powiększa! Tym razem
oczekujemy nowego ciężkiego sprzętu dla czerwonej gwardii spod znaku sierpa i
młota – czołgi! Tak jest, komuniści uważają, że pojazdy kroczące to wymysł
kapitalistycznego imperializmu i po prostu pakują odpowiednie uzbrojenie na
nadwozie starego dobrego KV. Oprócz tego mamy brygadę przeciwpancerną z
rakietnicami oraz jednostkę dowodzenia elitarnej czerwonej gwardii.
■
Ploteczki ■
Ploteczki! A jest tego sporo,
głównie do naszych ulubionych systemów. Rzućmy na nie szerszym okiem. Po
pierwsze, i moim zdaniem najciekawsze, coraz więcej ludów śpiewać zaczyna o
nowych i szalonym koncepcie Games Workshop – porządnym wykorzystaniem systemu
sojuszników z podręcznika do szóstej edycji. W jakim sensie? A no cóż, weźmy
przykład Krootów. Rasa to jest rasa sojusznicza dla Dominium Tau… dlaczego więc
mieli by być w ich kodeksie? Przecież można zrobić coś w rodzaju ‘minidexa’ z
kilkoma wyborami HQ, Troops etc.! I zamiast pozwalać używać go jako
samodzielnej armii, dać mu tylko możliwość bycia wykorzystanym jako sojusznik.
I to jest właśnie pomysł –
wypuszczenia miniaturowych armii bez konieczności tworzenia do nich kodeksów;
od, kilka pudełek, zasady w White Dwarfie i mamy nowe jednostki do sojuszowania
z naszymi armiami! Adeptus Mechanicus dostępny dla gwardii, astartes oraz
inkwizytorów? Czemu nie, wypuśćmy dwa pudełka piechoty, ze dwa finecasty z
dowództwem i jakiś pojazd z wariantem! Pomysł podoba mi się wielce, gdyż
otwiera masę możliwości przed samym Games Workshop – nareszcie nie będą musieli
się tak ograniczać bo ‘dexa’ trzeba wyskubać, ani też nowa armia nie będzie im
ciążyć na planach wydawniczych, bo przecież to żadna nowa armia, to tylko
sojusznicy. Smacznie.
A co poza tym na
wojennomłotecznym froncie? Nic ciekawego z mojego punktu widzenia – owszem,
ploteczki o Tau powstają z popiołów, ale na razie to tylko trzęsienie kulą i
szukanie wzorów w chmurach, poczekamy na coś bardziej konkretnego. Chociaż miło
wiedzieć, że w nowej fali pojazdów (*I bestii!*) latających rybogłowi dostaną
coś swojego – świeżutka fruwajka do kolekcji, jak się tak wczesne ploty
sprawdzą, bombowiec bardziej niż myśliwiec. Poczekamy, zobaczymy.
■
Blogosfera ■
A na naszym lokalnym poletku
spokojnie, acz do przodu. Zaczniemy od promowania ważnej i światłej idei jaka
skrywa się pod blogiem o wdzięcznej i wielce mówiącej nazwie Polskie Figurki,
która na celu ma ukazanie nam i światu bogactwo rodzimych produkcji z zakresu
dotyczącego tego szlachetnego hobby. Pomysł zacny, blog godny obserwowania, sam
się złapałem na tym, że znam zaledwie marny procent naszej własnej produkcji w
tej dziedzinie, a przecież trzeba wspierać swoich, jeżeli robią to dobrze.
Poza tym Quidamcorvus (*nigdy w
życiu nie zapamiętam tego nicka tak, by nie musieć za każdym razem sprawdzać,
kiedy go wstukuję*) ujął mnie za serce doskonałym wykorzystaniem bardzo ładnych
modeli Mroczniakowych Scourge’ów w roli harpii do swojej armii mrocznych elfów
w Warhammerze o smaku fantasy. Chwała mu za to, bo modele harpii są tak
paskudne, że oczy pieką, a Scourges po wymianie broni na mniej SF idealnie
spełniają swoją rolę i niemal perfekcyjnie pasują do armii.
Z Inkubem mamy to wspólnego, że
proces twórczy zwany malowaniem możemy mierzyć praktycznie w okresach
geologicznych. On dzielnie walczy ze swoimi Ghoulami, ja zdzieram farbkę ze
starych modeli i powolutku smyram moich Tau oraz Imperium. Ale przynajmniej o
Inkuba z bloga Wojna w Miniaturze to porządnie wygląda – nowy ghoul jest
soczyście wysuszony, pięknie szarobłękitny i wygląda jakby miał smaka na
kawałek soczystego noworodka. Słowem, idealny… a, i jeszcze jakiś konkurs się
napatoczył, jakieś cyborgi do wygrania czy coś tam: poczytacie, się dowiecie.
A na blogu Colored Dust autorstwa
Arbala dzieje się często, dużo i ochoczo – nie tak dawno temu ukazał się
świetny tutorial jak zrobić sobie zdjęcie obrotowe do swoich miniaturek bez
konieczności dręczenia się z dziwnymi programami czy coś w ten deseń – prosty skrypt
i w drogę! Użyteczna rzecz, jedyne co potrzeba do coś do wirowania (*fortunnie
na blogu jest też tutorial jak i coś takiego sobie załatwić*) oraz niezgorszy
aparat. A poza tym? Solidny, prosty tutorial jak pomalować model Doom od Pegaso Models z najświeższych
rzeczy… czekam na więcej.
I tym oto sposobem zamykamy
teatrzyk na dzisiaj!
Zapraszamy ponownie!
Tohaa.. Toha Heavy Industries? ee, raczej nie. Kolejna frakcja i dalej nie widzę takiej która by mi pasowała - ale to kwestia całej tej obłościojaskrawości którą Infinity stoi.
OdpowiedzUsuńChociaż fajne z nich chudziny i mają takie rozedrgane, imprezowe pozy :D
[moje rozterki w związku z Infinity to długi temat. Sam się sobie dziwię, że figsy mnie odpychają, chociaż na półce stoją GitSy, Akira, Edeny i reszta takich tam. Zbyt kosmiczne to chyba jest. Sam nie wiem..]
Kolosy to dla mnie lipa straszna. Wystarczą mi normalne warjacki. Kupiłem podręcznik do Mk II, zamierzam w przyszłości zebrać armię mercenariesów (kumpel pierwszy zaklepał Khador, a Cygnar mnie nie kręci), ale na razie nie wiem za bardzo jak się do tego zabrać. Trzeba chyba karty jednostek aktualne kupić (set 2009? 2010? muszę sprawdzić z którego roku są te II-edycyjne, żeby na starocie się nie naciąć).
Quad..corvus (damn, rzeczywiście nie do zapamiętania) to gość od Warheima? Śmieszna sprawa, ostatnio na fali nostalgii za starymi dobrymi "GW 90s" zainteresowałem się Necromundą oraz Mordheimem. O ile ta pierwsza jest do ogarnięcia w postaci living rulebooka, tak fantasy łupanka rozpączkowała do jakichś Warheimów, Coreheimów i pewnie czegoś jeszcze (tak tak, unoficjale). Z tym, że na forach ludzie piszą, że Necromunda losowa ale fajna, a Mordheim niezbalansowany strasznie i nie taki dobry - więc na razie będę czytał rulsy do N.
Warheim to tak naprawdę nie jest Mordheim. To połączenie WFB, Mordheima i zasad wymyślonych przez autora. Dwie oddzielne gry.
OdpowiedzUsuńAno, może być też QC ;)
OdpowiedzUsuńCo do Warheim, to jak jak napisał Inkub, jest to gra pośrednia pomiędzy Mordheim a WFB, gdzie gra się podobnie jak w Mordheim ale korzystając z aktualizacji i bogactwa WFB.