Witam pięknie tego zacnego
wieczoru. Czyż lato nie jest przyjacielem każdego modelarza? Kiedy to słonko
świecie nawet po godzinach pracy, gdzie można spokojnie wyjść na ogródek by
nałożyć podkład na swoją armię w pięknych i zdrowotnie pozytywnych okolicznościach
przyrody, ale rozłożyć warsztacik malarski na tarasie w cieniu orzechowca, z
kuflem zimnego piwa, potniejącego chłodnymi kroplami… Och, ach i góralska
muzyka. Pięknie. Zarzućmy do tego jakiegoś audiobooka z uniwersum Wojennych
Młotach i mamy perfekcyjny klimat na malowanie. Jednak są pewne obowiązki – jak
chociażby napisanie czegoś nowego na bloga, ku uciesze wiernych czytelników. A
że mam pewne, hrm, zaległości, będziemy rzeźbić powolutku jedno przez drugie.
Kiedy jednak wypacam się nad recenzjami co najmniej trzech różnych
podręczników/suplementów naszła mnie ochota na komentarz odnośnie
najważniejszego wydarzenia ostatnich dni – przywitanie Szóstej Edycji
Warhammera 40k w domu i w zagrodzie.
Jak wiecie blogów takich jak ten
w Internecie jest naprawdę sporo (*co najmniej pięć!*) i znaczna większość z
nich zdążyła już przedstawić myśl przewodnią autora na temat nowej edycji.
Fortunnie dla mnie ich punkt widzenia – w znaczniej, dominującej większości –
to punkt widzenia Gracza; czyli przemyślenia, ba, bardziej wróżenie z
potrząsania czarną kulą jak to nowe zasady wpłyną na przebieg rozgrywki i co
najważniejsze, na balans w samej grze. Czy mechanika coś ułatwia, coś utrudnia,
czy jest płynniejsza et cetera. Jak serce rośnie gdy czyta się pierwsze apetyczne,
przepełnione pasją kłótnie o to, jak działa nowa alokacja ran czy też czy
Archon może mieć obronę 2+ z przerzutem! Gdybym miał wysunąć ostrożne
podsumowanie po lekturze kilkunastu takich postów odważyłbym się rzucić
stwierdzenie, że co jak co, ale wygląda na to że Genialnemu Wydawcy /uda się/
(*tak, jeszcze użyjemy formy niedokonanej*) osiągnąć sukces starszego brata,
znaczy Warhammer Fantasy Battles, i poprawić ogólny balans rozgrywki za jednym,
pysznym zamachem.
Jak już napisałem, fortuna mi
sprzyja, gdyż większość takich postów prezentuje Przemyślenia Gracza, a że ze
mnie gracz jest wysoce przeciętny, to nawet bym się nie porywał na taki post –
za to mogę powiedzieć coś niecoś na temat szóstej edycji z punktu widzenia…
hobbysty; malarza (*jak to dumnie brzmie*), miłośnika fluffu, lowelasa
narratiwizmu! Też bym się nie porywał na coś takiego gdyby nie niesamowite
wręcz wydarzenie, epokowe wręcz – Szczerość Games Workshop.
Co przez to rozumiem? Games
Workshop już od jakiegoś czasu dawało wyraźne znaki, że /gra/ jako gra –
mechanika, turnieje, cała scena ‘zawodowa’ – ich nie grzeje. Meta, nie meta,
deathstary, kluczowe rozpiski to nic dla nich, pył jeno marny… bo w ich oczach
Warhammer to nie gra, to ‘przeżycie’. Gra jest tak jakby narzędziem, które pomaga
dostarczyć ów ‘doświadczenie’. Zaczynam filozować? Cóż, chyba nikt mi nie
powie, że GW nie zdradza takich wyraźnych tendencji już od wydania ostatniej
edycji Wojennego Młoda w odmianie Fantasy; liczy się narratywizm, liczy się
historia w tle gry. Liczy się malowanie, kolekcjonowanie, konwertowanie. Liczą
się scenariusze, ciekawe bitwy oraz kampanie. Przecież nawet wydali ‘Blood in
the Badlands’ który nie jest nawet dodatkiem, lecz baaardzo długim raportem z
ich prywatnej kampanii, ewidentnie mającym na celu pokazanie ludziom ‘jak wiele
ubawu można mieć podczas rozkręcania czegoś takiego.’ Dorzućmy do tego ciche
bąkanie o tym, że produkty z Forge Worlda powinny być nieco bardziej
‘Oficjalne’ (*choć oczywiście facebookowy profil FW rozgromił te plotki… na razie*),
ostrą aktywację ich dziennych updejtów „What’s new today” na ich stronie,
głównie prezentujących fajne modele i armie ludzi z całego świata czy
propagowanie akcji w stylu „Army on Parade”.
No nie da się tego wszystkiego
zbyć machnięciem ręki; GW powoli wychodzi z szafy i podnosząc głowę coraz wyżej
zmienia wektor ataku, nie starając się tłumaczyć, że ich /gra/ jest najlepsza,
ale za to ich /hobby/ - jak najbardziej. Osobiście, cóż, gorąco popieram – sam
wielce cieszyłem michę, że 2/3 podręcznika to nie nudne drążenie zasad, ale
wielka sekcja pokazowa, solidna wkładka modelarska, całkiem sporo smacznego
fluffu, pięknych artów czy naprawdę obfita pokazówka legendarnych bitew
uniwersum. GW nie chowa hobby po kątach, lecz wypycha je na piedestał, mówiąc mniej
więcej „Oto jest fantastyczne hobby – możesz zbierać piękne modele, malować je,
czytać ich wspaniałą historię… a tu macie zasady, by móc aktualnie ‘przeżyć’ te
wielkie bitwy.” Podczas wertowania zasad dość regularnie trafimy na ramki,
które radzą nam jak ‘dodać narratywizm’ czy wykrzesać ‘dobrą historię’ z bitwy.
GW najwyraźniej smuci się, gdy grasz Kapitanem Kosmicznych Marinesów, a nie
Bratem-Kapitanem Steinem zwanym Mocnym zakonu Płomiennych Wyzwolicieli!
Teraz klucz zrozumienia, czyli
paragraf o ‘nie zrozumcie mnie źle’. Nie jest tak, że jestem wrogiem gry –
istnieją lepsze pozycje pod względem mechaniki, ale dominacja Warhammera w
kategorii systemów SF/Fantasy jest oczywistym dowodem na to, że mechanika
mechaniką, ale ludziska cenią sobie Pakiet Łączony – uniwersum, wygląda,
dostępność… Jestem też w stanie zrozumieć wszelkie jęki graczy o tym, że o nie
chcą płacić dodatkowych 40 blaszek za kodeks tylko dlatego, że będzie
lakierowana twarda okładka, szyta na dodatek z ‘więcej fluffu’ i innych dla
nich zbędnych rzeczy. Rozumiem, że przewracają oczyma na te wszystkie wstawki w
podręczniku o ‘narratywizmie’ w grze. Bo kiedy przecież sami sobie mechaniki
nie wymyślą, to przecież ci hobbyści bardziej nastawieni na
fluff/kolekcję/malowanie od zawsze mogli się tym parać – nie potrzebowali i nie
potrzebuję błogosławieństwa od GW, by zajmować się swoim hobby w taki sam
sposób, jaki uprawiają od dawna.
Ot, taki kontrparagrafik do
całego tego mojego hurraoptymizmu względem tego skinienia głowy GW w kierunku ‘nieturniejowców’
– cieszy mnie prosty fakt, że chłopaki z Nottingham nareszcie dali spokój z
walką o lepszą grę, a skupili się na tym, w czym są naprawdę mocni. Nic, tylko pisać
kampanie, robić akcje w rodzaju „Tales of X painters” i pielęgnować ten
hobbystyczny ogródek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz