Witam pięknie w tę cudowną niedzielę – słonko świeci, ptaszek śpiewa a moje meteorologiczne wstępy do każdego posta zaczynają być zaiście generyczną wręcz tradycyjną (*tak jakby każda tradycja nie miało w sobie odrobinę generyczności – wybaczcie mi ten quasi-lingwistyczny wstępniak, najpewniej błędny*). No ale o czym tu pisać, o polityce? O ryżym, na którego sam głosowałem? O ACTA, którego ‘nie ratyfikuje’, jakby miał cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie? Nie, pozostawmy całe to syfiarstwo (*przepraszam za mój niewybredny francuski*) poza sferą naszego relaksującego hobby i skupmy się na tym, co ważne – znaczy, na modelach! A dziś, z racji niedzieli, temat lekki, bo nowości stycznia do Infinity! Do dzieła!
Zaczniemy może od modelu bliskiemu memu sercu, czyli od drugiej już wariacji Noctifiera, cichego komandosa dowodzenia oddziału specjalnego infiltracji ninja kombinatu! (*tak postarałem się przy tym zdaniu*). Pierwowzór był piękny; zaprezentował unikalny wzór pancerza dla tych specyficznych agentów Shasvastii oraz fantastyczny płaszcz odpowiedzialny za termo-optyczny kamuflaż naszego cichego zabójcy. Nowa odsłona jest jednak nieco mniej cicha – spójrzmy na kaliber tego potwora, który dzierży on dzielnie na swych barkach; tak jest, oto jest wyrzutnia rakiet, wzór shasvastii! Wspaniały kawał armaty, i nic tak nie cieszy jak rakieta z nienacka w twarz jakiegoś biednego rambo, na którą w większości przypadków nie może odpowiedzieć i liczyć musi jedynie na łut szczęścia. Co do modelu, brakuje mu epickiej pozy ‘a la batman’ poprzednika, ale zdecydowanie nie wygląda źle, z rozwianym za plecami płaszczem i pozą ‘tuż po oddaniu strzału, podziwia smugę swojego pocisku kierującego się pięknie ku wrażej jednostce’. Zawsze byłem fanem Kombinatu, a nowy Noctifier tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że obcy z Infinity to najlepsi obcy!
A teraz przejdźmy do, ziew, kolejnego z rzędu rycerzyka PanOceanii, wariantu Teutonic Knight – tak, jak widzicie nie tylko nie jestem fanem tej nudnej jak flaki z olejem frakcji, ale również nie przepadam za ich rycerzykami, którzy różnią się antenkami na hełmach i kształtem wizjerów. Poza tym jak dla mnie są kropka w kropę identyczni, jedynie ich szaty fruwają na różne strony a ich pozy bojowe są coraz bardziej dynamiczne. Nie zrozumcie mnie źle, modele są ładne i bogate we wspaniałe detale, ale to ‘znowu rycerz, jęk rozpaczy’. Tym razem dostajemy wariant z pancerfaustem, który według standardów Corvus Belli utarł się na naramienną wyrzutnię z dwoma pociskami – eleganckie rozwiązanie i tutaj prezentuje się godnie. Jeżeli jesteście fanami malowania krzyży czy po prostu przepadacie za wspomaganymi pancerzami w stylu PanO, kolejny tuetończyk z pewnością was ucieszy. Ja jednak nie jestem w stanie się nim nadmiernie ekscytować.
2nd Irregular Cameronians Regiment. No, teraz przechodzimy do błyskotek. Na podstawie tego modelu można byłoby by napisać artykuł o rozwoju modeli wydawnictwa Corvus Belli! Porównajcie sobie tego szkockiego wilkołaka do pierwszego Dog Warriora czy do najemnika Tearlach McMurrough’a – o ile tamci nie wyglądali wcale źle, to dopiero Nieregularni Camerońsky wojownicy pokazują pełną klasę w kategorii ‘najlepsze modele wilkołaków’. Szczerze, jestem pełen podziwu do tej rzeźby – jest piękna; bogata w detale, od lekkiego pancerza, po kilt aż po wielki topór na plecach, nie wspominając o genialnej, wilczej mordę z grzywą spięta za plecami oraz o traktowaniu Chain Rifle jako pistoletu! Poza jest dynamiczna acz nie przesadzona. Można naprawdę solidnie się zabawić z tym modelem przy użyciu pędzelka, mamy tu bowiem wszystkie możliwie powierzchnie do zrobienia – drewno, metal, plastik, tkanina, futro błyskotki… prawdziwa rozkosz dla malarza. Gdyby Warpwolfy z Privateer Pressa były wzorowane na tym właśnie wilkołaku, najpewniej już dziś zbierałbym Circle of Orboros (*nie odmawiam urody wilkom z Hordes, ale jednak muszą ustąpić przed kolegami z Ariadny*). Słowem prawdziwie słodki model, godny każdej kolekcji!
Janissaries. Odświeżona ciężka piechot Nowego Islamu prezentuje się wybornie – stare Jaśki były klocowate i ciężkie, nowe zaś, choć w istocie nie wyglądają już na ciężką piechotę, prezentują nam wyśmienity poziom detali i po prostu doskonale zaprojektowany wzór pancerza; problem polega na tym, że nie jest to nowa rzeźba na ten miesiąc, lecz repack naszego Janczara z nowego startera Haqqislamu do blistera, a sam nigdy nie byłem fanem oczekiwania na repacki (*choć przyznaję, że są często konieczne…*). Cóż, niech będzie, taka polityka firmy – co do modelu ciężko napisać coś więcej na jego temat poza tym co już wiemy. Dodajmy do komplementów statyczną, choć ciekawą pozę oraz świetnie oddane uzbrojenie by w pełni docenić tę nową rzeźbę znanego nam wojaka. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie zbierał już dwóch armii do tego systemy, wzornictwo Haqqislamu przyciągnęło by mnie prawdopodobnie teraz do ich kolekcjonowania. Tak ciężko się oprzeć…
I przejdźmy do perełki wieczoru, znaczy się do nowego dużego pudełka z czterema modelami do jednego z moich ulubionych frakcji, Nomadów - Die Morlock Gruppen. Przysięgam, z każdym kolejnym modelem do tej armii staje się ona nie tylko najlepiej prezentującą się na stole (*no powiedzcie mi że nie: najbardziej czadowe drony, świetne hełmy i lekkie pancerze i pełen zestaw świrów!*) ale też najbardziej kolorową. Najpierw uderzyli nas po twarzach Chimerą z pupnikami, a teraz dostajemy pełne pudełko nowiutkich, apetycznych morloków, którzy wyglądają po prostu wybornie, każdy jeden, od elficy do bestii z x-menów! Znowu możemy zaobserwować znaczny wzrost jakości w rzeźbach w porównaniu do pierwszych morloków – wszystko jest ostrzejsze a modele są dużo bardziej ‘spolegliwe do znanej nam anatomii’. Żeby było mało, to czteropak! Killer Croc z chain rifle, dziewczę z dredami z pistoletem szturmowych i wspomniani już bestia i elfka z Shock CCW, widać, nasze narko-świry z Bakunin się nie opieprzali i poszli na całego. Efekt? Świetny.
I to na dziś tyle relaksu z pięknotkami z Corvus Belli – zapraszamy do naszego regularnego programu już jutro, gdzie zgodnie z życzeniem jednego, zdesperowanego czytelnika omówimy sobie dobry płyn maskujący który, nie zabija, powtarzam, nie zabija twoich domowych zwierzaków swoim odorem (*patrzę na ciebie, fioletowa, gąbczasta maso firmy Humbrol*).
Miłego malowania i turlania sześcianami z kropkami lub innym symbolem odpowiadającym za przedstawienie wartości liczbowej! – Fireant.
A zapach dopiero otwiera listę wad produktu Humbrola... ;)
OdpowiedzUsuń"Nieregularni Camerońsky" cudni - oj, kusi Infinity, kusi. Czy Corvus Belli zdecydowało się może na udostępnienie .pdf'a z prezentacją mechaniki?
Pełne zasady gry od zawsze były za darmo w formie PDF do pobrania z ich oficjalnej strony internetowej http://www.infinitythegame.com
OdpowiedzUsuń:) Gorąco polecam.
Dzięki, szukałem bezpośrednio na stronie wydawcy, dedykowana strona jakoś mi umknęła - bardzo miły gest w stronę graczy tak swoją drogą. Zasady wyglądają smakowicie po pobieżnym przejrzeniu. :)
OdpowiedzUsuńUwierz, są doskonałe. Oczywiście, to nie ideał. Ogromna liczba wyjątków do zapamiętania, radykalna krzywa nauki wszystkich kruczków systemu, tona zasad specjalnych to wkucia... nie ma lekko. Ale mechanika jest płynna, nowoczesna, dynamiczna i na tyle realistyczna na ile kości pozwalają bez utraty frajdy z gry.
UsuńA gest jest prosty - Corvus Belli wie, że podręczniki nie robią kasy dla wydawcy, lecz modele. Darmowe zasady = więcej potencjalnych graczy :) Sprytne, eleganckie i ułatwia wprowadzanie nowych graczy, bo jedyny koszt ponoszony przy kolekcjonowany armii do tego systemu to modele!
na infinity sie nie znam, ale wiem jedno, teraz najbliższy wydatek na figurki to będzie właśnie Szkocki wilk
OdpowiedzUsuń"już jutro"
OdpowiedzUsuńHmm... tiaaaa :]
Jeszcześ się nie przyzwyczaił, że moje 'jutro' jest pojęciem wyjątkowo elastycznym? xD
Usuń