19.12.2011

[19.XII.2011] Złomowisko: Battlefield Essentials



Google Plus. Słyszę pusty śmiech! Pamiętacie ‘konkurs’ na zebranie stu fanów na Facebooku? Cóż nie wyszło – i to z prozaicznej przyczyny! Facebook tak bardzo chciał wyłowić i sprzedać moje prywatne informacje, że kiedy nie chciałem być tak uprzejmy, i im ich udzielić, zablokowali konto. Głupiutki system, tak bardzo głupiutki. Fortunnie, Google Plus nie ma takich problemów, a na dodatek jest usługą Google’a tak samo jak Blogger, co pozwala mi na pełną, elegancką i płynną integrację pomiędzy serwisami. Tak więc wszystkich posiadaczy kont Google+ zapraszam do polubienia mojej skromnej strony, zaś osoby, które nie mają, a chciałyby z chęcią zaproszę! Jeżeli już bełtam w społecznościówkach (*które przyszłością Internetu są*), to przypominam o Twitterze i mikrolosowaniu, gdzie pod koniec roku jednego z ‘podążaczy’ podeślę coś na kształt blistera! A skoro ogłoszenia duszpasterskie mamy już za sobą, pora na dzisiejszy temat, czyli Poniedziałkowe Złomowisko – dziś o moich ulubionych produktach of Army Paintera, trawkach i chaszczach  z serii Battlefield Essentials.

Tworzenie podstawek to sztuka sama w sobie. Oczywiście, prawie każdy z nas zaczyna od chlapnięcia klejem na ten kawałek plastiku i sypnięciem piasku czy trawki tak, by było w miarę równo. Daje to efekt, mówiąc delikatnie, raczej barszczasty, ale początki wszędzie wieją pospolitym burakiem, więc nie ma się co wstydać. Wiele osób, zwłaszcza zadedykowanych hobbystów-graczy (*dla których malowanie i modelarstwo to w ogóle, jakiś szatański wymysł*). No ale hobbyści-malarze i modelarze szybko starają się przeskoczyć ten poziom poświęcając nieraz więcej czasu samej podstawce niż modelowi! Tak czy owak, segment produktów przeznaczonych to tworzenia podstawek jest dość obfity, zaczynając na prostych posypkach, poprzez efektowne krzaczki czy miniatury flory aż po mikroelementy żywiczne czy metalowe z detalami do przyklejenia. Army Painter jak zwykle wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów, i dostarcza kolejny ‘tani zamiennik’ w postaci swojej wydawniczej serii Battlefield Essentials – gdzie mamy posypki, trawki, krzaczki, kamienie na nawet kawałki trupów!

Co mnie jednak najbardziej interesuje, to gotowe elementy wykończeniowe w postaci kępek traw, bluszczu, kwiecia. Wiele firm oferuje podobne dodatki, niektóre mam już sprawdzone i odpowiednio opatrzone, jak na przykład doskonałe zestawy do tematycznych podstawek firmy Gale Force Nine – niedrogie, solidne, dobrze spasowane ze sobą. I choć oferta Army Paintera prezentuje się póki co raczej skromnie, to jednak muszę ze zaskoczeniem przyznać, że jestem bardzo zadowolony? Nabyłem bowiem odklejane pęki traw w dwóch tonach oraz trujący bluszczyk… I jestem wniebowzięty! Dlaczego?

Jakość. Zarówno kępki traw jak i trujący bluszczyk prezentują się niezwykle naturalnie – szczególnie listki i barwa bluszczu do złudzenia przypomina prawdziwą roślinę. Jakby tego było mało, trwałością zupełnie nie ustępuje produktom innych firm. Kępki są wytrzymałe, trujący bluszcz gnie się bez pękania, nic się nie rozsypuje a aplikacja wybranego pączka trawki jest całkowicie bezproblemowa. Słowem, po prostu nie ma na co narzekać, tym bardziej, że folia zawiera całkiem sporą masę pęków w przeróżnych rozmiarach i objętościach. I wszystko to w zaskakująco niskiej cenie, bo dałem coś koło dwanaście blaszek za jeden produkt! Za zaledwie trzydzieści złotych z hakiem mam dość wariacji, by wraz z jedną, dwoma posypkami zrobić na podstawce elegancki, trawiasto-krzaczasty efekcik! Doskonała cena (*która było nie było jest głównym motorem reklamowym produktów Army Painter*) plus doskonała jakość? Sprzedane!

Jeżeli więc potrzebujecie posypek czy innych elementów wykończeniowych do ziemi (*tej ziemi!*), na której stąpać będą wasze wojska, nie przepłacajcie i nie dajcie się skusić na ‘ten sam produkt, ale droższy, bo ma logo bardziej czaderskiej firmy’, tylko po prostu sięgnijcie po produkty Army Painter’a – w niczym nie ustępują odpowiednikom innych producentów a są dużo przyjaźniejsze dla portfela! I w ten oto sposób życzę miłej nocy i zapraszam jutro po więcej mięska z Dystopian Wars – a za niedługo, rzucimy okiem na polski produkt, tym razem diablo wysokiej jakości, a mianowicie na wypasiony podręcznik do Ogniem i Mieczem!

5 komentarzy:

  1. Dodałem na G+

    A trawek AP używam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wszelkim spolecznosciowkom mowie nie;)
    Co do kepek traw Army Paintera, to przepakowane produkty Silflora, o polowe mniej towaru za ta sama cene co oryginal. Zerknij tutaj:

    http://www.sceneryexpress.com/default.asp

    Chcialbym dorwac sie do sklepu z takim towarem w realu, zeby moc wszystko poogladac na zywo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poison Ivy można brać w ciemno. Jest debeściak.

    OdpowiedzUsuń
  4. a uzywał ktos pedzelków insane detail AP?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie używam pędzelków AP. Kupiłem kilka, wszystkie teraz mi służą do mieszania farbek czy innej syfo-robiącej chemii modelarskiej. Do malowania używam Colibri lub Vallejo z sobolowym włosiem.

    OdpowiedzUsuń