Bogowie, potrzebuje snu. Ale nie.
Sen nie jest dla tych, co ciężko pracują za dnia, by po nocach marnować czas
albo na malowanie okrętów klasy Arystoteles czy na maksowaniu Batmana. Czuję,
że moje zdrowie dłużej tego nie utrzyma, a kafeinowo-taurynowe strzały nie dają
już dość mocy! Mimo wszystko, jest poniedziałek, a to oznacza kolejny wpis ze
Złomowiska. Tradycja! A tradycja, jak wiemy, rzecz święta. Tym bardziej, że
jest co kontynuować – pora na trzecią odsłonę wpisu o akrylowych farbkach według
moich własnych doświadczeń (*wasze doświadczenia mogą się różnić – jest napisane
na opakowaniu do tego artykułu, solennie ostrzegam!*). Mamy już omówione
najpopularniejsze w naszym hobby Cytadelki oraz szlachetne zamienniki wysokiej
jakości pod postacią farb Vallejo. Dziś popiszę sobie o Formule P3, linii farb
Privateer Press, bardzo, bardzo interesującej.
Formuła P3 to farbki niezwykle
wręcz interesujące. Problem z tym, że bardzo nieliczne grono hobbystów miało z
nimi styczność, a to przez fakt że są wydawane przez firmę zajmującą się
systemami w kraju raczej niszowymi (*tak, niestety, moi drodzy miłośnicy
wojennej maszyny czy wściekłych hord, w Polszy wszystko, co nie jest wojennym
młotkiem ma status niszowego…*), tak więc i popularność ich produktów dla
malarzy jest raczej nikła. Tak samo, jak ich dostępność. Liczbę sklepów, w
których można dostać Pe-Trójki mógłbym policzyć na palcach jednej ręki
niewidomego rzeźnika. I wiecie co? Wielka szkoda!
Bo Formuła P3 to farbki z
wysokiej półki pod wieloma względami. Po pierwsze, jakość. Choć są to farbki
akrylowe jak nasze sprawdzone Cytadelki czy wyborne Vallejo, to jednak
zachowują się zupełnie odmiennie w wielu aspektach, co zdradza ich drastycznie
różną recepturę i użycie płynnego pigmentu. Co to oznacza dla nas? Kilka
rzeczy. Po pierwsze, farbki P3 prawie w ogóle się nie rozwarstwiają, bo nie ma
co się w nich za bardzo rozwarstwiać! TO duży plus – dwa, trzy trzepnięcia
słoiczkiem, i farbka gotowa do użycia nawet po cholernym stuleciu w szufladzie.
Kolejna sprawa, to czas wysychania; płynny pigment powoduje, że farbka
zachowuje się wyjątkowo „nie akrylowo” – zamiast odparowywać szybciutko
pozostawiając wodoodporny pigment, one wysychają wolniej, gdyż nie tylko
łącznik musi odparować, ale również nasz ‘płynny’ pigment musi wyschnąć. Co to
oznacza? Wolniejsze wysychanie – nie strach mieć otworzoną farbkę, kiedy sobie
mieszamy kolorki na palecie, a na dodatek zabawa z blendingiem to czysta
przyjemność.
To nie kolec zalet Pe-Trójek!
Farbki z tej serii doskonale kryją – dwie, trzy warstwy w większości kolorach
dają doskonałe krycie, pigmentacja jest mocna i dość równa w całych wachlarzu
kolorów. A jeżeli już o kolorkach mowa, jest to kolejny argument na plus tych
farbek. Mają one bowiem bardzo unikalną paletę, wiele oferowanych barw w ogóle
nie znajduje się w ofertach innych firm! Jeżeli więc szukać jakiegoś
nietypowego koloru, P3 może cię zaskoczyć (*przykładami unikalnych barw są na
przykład Trollblood Base, Underbelly Blue, Radiant Platinum czy Ordic Olive…*).
To ogromny plus, większy, niż można przypuszczać – kiedy bowiem inne firmy
konkurują ze sobą, P3 nie musi, ma bowiem w ofercie kolory zwyczajnie
niedostępne w pojemniczkach innych wydawców!
Wady? A pewnie, co się będziemy.
Po pierwsze, absolutnie tragiczny pojemniczek – wysoki, podatny na ‘przewrotki’,
wykonany z plastiku tak miękkiego, że zawsze się boję nosić je na przykład w
plecaku w obawie, że jakiś mocniejszy nacisk spowoduje pęknięcie. Jakby tego
było mało ich ‘zatyczki’ są wykonane z równie miękkiego szajsu, więc otworzenie
farbki tak, by się nie pobrudzić, naprawdę ostro ćwiczy wewnętrzną harmonię i
opanowanie. Dodajmy to tego Względnie Wysoką cenę (*względnie, bo choć musimy
trzasnąć średnio 12 blaszek za jeden
słoiczek, to w środku mamy aż 18 ml farby – nadal wychodzi lepiej, niż Cytadelki,
najdroższe akryle w galaktyce*). Ostatnią wadą – choć to zależy od punktu
widzenia, dla mnie jest to wada – jest brak w pełni matowego efektu po
wyschnięciu, ten cały ich ‘płynny’ pigment powoduje, że warstwa farby jest
bardziej satynowo, leciutko błyszcząca. Da się to naprawić pociągnięciem
matowego lakieru, ale nie lubię, kiedy farbka dodaje mi kolejny krok w pracy
nad modelem.
Poza tymi drobnymi wadami, farbki
z Pe-Trójki to naprawdę produkty godne polecenia i reklamowania. Ciekawa, unikalna
paleta kolorów, doskonałe do zabawy z ‘mokrymi’ technikami jak blending czy
glazing, wolny czas wysychania, dobre krycie… gdyby nie tragiczne opakowania
stworzone dla mistrzów Tai Chi Chuan oraz nie do końca matowe wykończenie,
mielibyśmy czempiona trudnego do pokonania. A tak, mamy farbki wymagające
sporej dozy cierpliwości, ale nagradzające nas swoimi unikalnymi zaletami i co
zaznaczam ponownie, bo to kluczowe – unikalnymi kolorami.
Miłego malowania życzę wam, zacni
czytelnicy.
Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z twoimi doświadczenia odnośnie farb P3. Sam mam kilka i bardzo je sobie chwalę. I nawet nauczyłem się otwierać te przeklęte pokrywki bez rozlewania farby :D ;)
OdpowiedzUsuńP3 w pojemniczkach vallejo/reapera byłby Produktem Prawieidealnym. Gdyby jeszce wyelimininować połysk, nikt i nic w świecie nie byłby w stanie ich pokonać. ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - cieszą mnie ostatnie częste updaty mojego ulubionego polskojęzycznego bloga figurkowego ;)
"P3 w pojemniczkach vallejo/reapera byłby Produktem Prawieidealnym" prawda. nie raz mi się zdarzyło ze wylałem 1/3 zawartości farby na biurko i później musiałem to jakimś cudem pozbierać do środka, kolejny problem to wieczka, w zasadzie prawie od razu pourywały się od obręczy łączących je ze słoiczkiem, po x otwarciach odkruszyły się ranty ułatwiające otwarcie a teraz po 4[może więcej] latach sporadycznego malowania wieczka zaczęły po prostu pękać na pół na razie jeszcze się zamykają ale nie wiem jak długo wytrzymają,
OdpowiedzUsuńpoza tym są po prostu świetne i nawet ta cena nie jest taka zła bo dostajemy na prawdę sporo farby, a ten delikatny połysk tez nie stanowi najmniejszego problemu bo zawsze lakieruje figurki żeby mi farba z nich się nie ścierała podczas gry/macania
przelać p3 w pojemniczki vallejo i jazda ;p
Można p-3 kupic w warszawie?
OdpowiedzUsuńSwego czasu Cytadela zawsze miała na stanie - teraz Cytadela zamieniła się, o ile mnie pamięć nie myli, w Twierdzę Gier i nie wiem, czy mają; Obczaj sklep w sieci i zadzwoń / napisz maila z takim zapytaniem.
UsuńPonadto polecam zakupy online - pełna wygoda, ceny przeważnie na tyle niższe, że przy zakupie już kilku farbek spłacają się koszta wysyłki, a farbki P3 na pewno ma np, Mgla.pl na stanach.