15.05.2011

[15.V.2011] Mroczni Długousi - Fala 2.0

          Panowie (*I Panie - ten fragment zostanie tu ze względu na moją piękniejsza połówkę, która regularnie redaguje te wypociny z wielką czułością pilnując, by płeć niewieścia nie została pominięta*), jestem zawiedziony i osobiście dotknięty! Jeszcze nie tak dawno temu sto unikalnych odsłon dziennie to była minimalna norma, a teraz jak się trzy dziesiątki uzbierają, to święto lasu i hołubce nad ogniskiem. Co to, przedwczesna inauguracja sezonu ogórkowego? Teraz, kiedy tyle się wydziewa? Tomb Kings uderzyli z mocą na sklepowe półki, Sztormy Magii się zbliżają a teraz panowie z GW pokazali kolejną falę nowości do Mrocznych Eldarów, która moim zdaniem ścina z nóg! Dzieje się, a wy tacy jacyś niedospani. Nieładnie! Za mało ćwiczeń i zdrowego ruchu, to pewne. No, ale z drugiej strony łącznie blog uzbierał już 10000 unikalnych wejść - cóż za radość (*gdyby nie fakt, że Equestria Daily zbiera takie 10 tysięcy w kilkanaście minut*). Więc nie jest źle - pewnikiem uaktywnicie swoje węzły nerwowe w niedzielę, kiedy nadejdzie kolejny etap konkursu, zachłannicy! No, ale dość wstępu, pora porozpuszczać się nad nowymi Ciemniakami.


Zacznijmy oczywiście od Talosa, Silnika Bólu. Jestem. Zachwycony. Podoba mi się w nim wszystko - to, że lewituje spokojnie nad ziemią jest w mojej skrzywionej perspektywie ukłonem w stronę Gwiezdnych Wojen, gdzie użyta przez Vadera drona tortur też poruszała się w taki sposób, a na dodatek wyglądała nawet podobnie  z tymi zwisającymi narzędziami zadawania cierpienia. Podoba mi się również fakt wyraźnego nawiązania do poprzedniego modelu w postaci skorpenowej formy. Sama jakość rzeźby mnie ścięła z nóg - fantastyczne połączenie mięsnych elementów z maszynerią, zaiste wygląda to na szczytowej osiągnięcie szalonego naukowca. Ktoś-Gdzieś (*patrzę w waszym kierunku, dżentelmeni z Gloria Victis*) pisał, że za bardzo nasrane tam kolców, noży i innych popieprzonych wichajstrów - na takie zarzuty jedynie kręcę głową z niedowierzaniem; Ludzie, obudźcie się, to jest uniwersum Warhammera 40k - esencja i zarazem definicja grimdarku! Tutaj wszystko musi być większe, wszystkiego musi być więcej - gdyby tych kolców i duperel tam nie było, byłbym wysoce zaniepokojony. Jedyny "zarzut" który popieram, to ten o wyjątkowej "Cryxowości" modelu - "zarzut" w cudzysłowiu, bo cóż to za zarzut, kiedy modele do Privateer Press zawsze uważałem za co najmniej bardzo ładne, choć w zupełnie innym klimacie (*a la francuski komiks w stylu opowieści z Troy*). Zresztą, GW pozazdrościło Prywaciarzom tego, że oni pożyczali od nich pomysły (*ogromne naramienniki, anyone?*), więc postanowili sami trochę pokopiować, posypać pierdółkami z własnego uniwersum et voila, mamy Talosa.

Ja jestem więcej niż usatysfakcjonowany efektem, i choć nie zbieram i nie mam zamiaru zbierać Emo-Eldarów, to jednego Talosa nabędę z absolutną pewnością, gdyż jego malowanie sprawi mi niewyobrażalną rozkosz. Jakby tego było mało, młodszy brat Talosa, Cronos Pasożytek, też wygląda pięknie a pochodzi z tego samego pudełka! Tyle dobroci ostatnio od GW, że aż zaczynam podejrzewać, że stoi za tym jakiś Układ (*ukłon w stronę Ducha, kto czytuje fora, ten wie*). Wszędobylskie Tentakle z kręgosłupów bardzo mi się podobają (*co chyba powinno się leczyć*) a możliwość dodania mu spluwaczko-przyssawki tylko podkreśla jego charakter pasożyta - subtelnie i wyrafinowanie!

Kolejnym wybornym pudełkiem okazały się Scourges! Tym większa radocha, że wzięły mnie z zaskoczenia, bo spodziewałem się jakiś gargulowatych, zmutowanych szkaradzieństw, kiedy poczytałem fluff. A tu proszę, ot wojownicy mrocznych eldarów z ciekawy i jakże pasującym nowym  wzorem hełmów, lekkim podkreśleniem ich awiacyjnej natury poprzez zmodyfikowanie stóp i wyposażenie w szpony oraz ogromnej podkreślenie ich zdolności lotu poprzez, cóż, posiadanie skrzydeł (*to taka wskazówka, co by nikt ich nie pomylił*). Najciekawsze jest to, że na pierwszy rzut oka modele te są całkiem zwyczajne - owszem, na poziomie, ale tak naprawdę nic nadzwyczaj cudownego. Dopiero bliższe zapoznanie się z wypraskami pokazuje nam ogromny poziom detali na cudownych skrzydłach - jakby tego było mało, pozy są naprawdę dynamiczne i elastyczne! Wady? Transport tych scourge'ów to będzie koszmar. Dobrze przynajmniej, że plastik jest niepodatny na uszkodzenia i łatwy w reperacji ad hoc. Słowem, jestem z nich bardzo zadowolony, choć raczej nie kupię (*nie mam na nich parcia, że tak powiem*).





Venom. Dobra nazwa, bo najwięcej jadu wylewa się właśnie na ten model, całkiem zasłużenie, ale też w zdecydowanym nadmiarze. Ciężko to wyjaśnić bez gestykulacji, więc wystawcie sobie, że kiedy czytacie kolejne zdanie, stoję przed wami i wymachuję rękoma w dość swobodny sposób - Nie chodzi o to, że jest zły, ale no wiecie, tak jakby nie pasuje. Ok, mam nadzieję, że rozumiecie co chcę przekazać. Venom wygląda tak, jakby rzeźbił go ktoś, komu się już zwyczajnie bardzo nie chce. Niby jest poprawny, niby pasuje do ogólnej stylistyki nowych Mroczniaków, ale jest zarazem tak bardzo mdły i nijaki, że aż daje przewagę graczom, którzy ich będą używać - mój wzrok pomijałby te modele na polu bitwy, ignorując je ze względu na ich miałkość. Cholerny Flickerfield wbudowany w rzeźbę. Nie mierzi mnie nawet to, że pięciu zawodników nie weszłoby na to to za Chiny Ludowe ani nawet to, że goście stojący na skrzydełkach wyglądali, jakby się spinali do trzaśnięcia kloca. Model jest po prostu tak nudny, że od samego oglądania pudełka można usnąć. Że też kawałek plastiku może tak wpływać na człowieka! To pewnie przez pył węglowy...

I na sam koniec, przesiąknięta fotka "lataczy" Mrocznych Długouchów - Razorwing i, być może, Voidraven. Ciężko mi na razie ocenić je na podstawie jednego zdjęcia z dość gównianej, pardon moi francois, perspektywy, ale zapowiadają się całkiem ciekawie - mają agresywną sylwetkę, od spodu pewnikiem będą najeżone bronią i wyglądają tak, że praktycznie czuję ich prędkość. To dobrze! Ogólne podsumowanie jest takie, że Games Workshop zasłużyło sobie po raz pierwszy od naprawdę dawna na Oklaski Na Stojąco z Dodatkową Owacją Pochwalną - remodelling starożytnej armii wyszedł im NADZWYCZAJ dobrze, aż za dobrze, bo armia jest po prostu piękna. Dzięki niej udowadniają również, że ich horrendalne ceny za plastikowe miniaturki są zasadne, gdyż ich metoda odlewania tego cholernego polimeru jest doprowadzona do poziomu mistrzowskiego. Armia Dark Eldarów powinna być dalszym wyznacznikiem dla GW z etykietką "Tak powinny wyglądać wszystkie nasze armie" (*a nowe armybooki do WFB powinny być wyznacznikiem przyszłych codexów, że taki wtręt sobie pozwolę tutaj dodać - ta twarda, lakierowana okładka mnie podnieca*).

Tym oto radosnym akcentem pożegnam się dzisiaj z wami, drodzy czytelnicy. I ostrzegam! Jak nie zobaczę tutaj zadowalającej liczby komentarzy, będę egzaminował z treści zamieszczanych w blogu na punkty w konkursie (*sroga mina*)!

4 komentarze:

  1. Niet. Ofycjalnie te bestie to była fala 1.5 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze żáe opisy poszczególnych modeli sa świetne. Sam bym lepiej tego nie napisał. Jako wieloletni gracz DE cieszę się z nowych modeli ale kupić ich nie zamierzam. Mam po prostu za dużo starych wzorów. Możliwe że dla samego wymodelowania kupię talosa, jekiś myśliwiec i zobaczymy co zaproponują w wydaniu hemonculi coven.

    Pozdrawiam.
    Reyki

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff, matury się kończą, jeszcze tylko dwie ;) Widzę, że mam spore zaległości w czytaniu Twoich wpisów, już siadam i nadrabiam :D

    OdpowiedzUsuń