W piątek Corvus Belli na łamach swojej oficjalnej strony poświęconej grze Infinity opublikowało fotki najnowszych wydanych modeli, z czego z pięciu nowinek tylko jedna to "repack" (modele wydane w starterze, teraz dostępne osobna w blistrach), a więc jest na czym oko zawiesić. Tym bardziej, że Corvus Belli nieustannie podności poprzeczkę w jakości swoich modeli, które są niczym jaśniejąca jutrzenka poprawnych proporcji, morderczych detali i świetnego klimatu w świecie zdominowanym przez wodogłowych kosmicznych marines (nie żebym nie lubił ich designu - są epiccy, i tacy niech pozostaną!). Tym razem dla każdego coś miłego - bohaterka (a może i bohater, nie ma co się kierować samym modelem) Yu Jing, Shinobu Kitsune, super-oniwaban; Sergeant Major Carlota Kowalsky, szefowa Nomadzkich Tomcatów o rdzennym nazwisku wraz ze swoim dronem, Moriarty (dla niewiedzących - imię kryminalnego mistrza, głównego wroga Sherlocka Holmes'a); Highlander Caterans, czyli wyposażeni w snajperki z amunicją T2 wolni rabusie; Kurgat, wyposażony w brutalne MK12 inżynier polowy Moratów; oraz nasz repack, czyli Order Sergeants z rycerskich zakonów PanOceanii.
► Shinobu Kitsune, Oniwaban
Jak dla mnie model poprawny, osobiście preferuję bardziej dominujący model męski z zakrytą hełmem głową, co nadaje mu większego, że się tak wyrażę, majestatu i dodaje aurę tajemniczości, która powinna towarzyszyć najlepszych infiltratorom. Panienka (czy też pan... model wskazuje ewidetnie na kobietę, ale fluff już nie - jako że i tak posiada cyberciało, płeć nie jest pewna - co nie zmienia faktu, że można cieszyć oczka ładnie wyrzeźbionymi kobiecymi kształtami!) to z musu wariacja rzeczonego "człowieka w ogrodzie", nosi więc te same pantalony i cyber-outfit, który pomimo wspaniałego poziomu detali nie ujmuje tak, jak na pierwowzorze. Dynamika modelu za to jest jak najbardziej na miejscu, ale ponownie stoicka poza z klasyczną, ba, filmową postawą dzierżenia miecza oryginalnego Oniwabana bardziej mi pasowała. Osobista preferencja, co począć. Mimo wszystko muszę jej wystawić maksimum - bo wszystkie powyższe "ąse" są całkowicie osobiste, a nie bazujące na realnych wadach, których nie ma. Jest dynamika? Jest. Jest proporcjonalna kobieca figura? Oczywiście. Jest super poziom detali i prawdziwa orgia dla pędzla? Ależ tak! Stówa się należy.
► Carlota Kowalsky & Moriarty
A tutaj mam prosty podział. Carlota jest be, Moriarty jest super. Ale do rzeczy - Carlota Kowalsky prezentuje oczywiście wysoką jakość wydawnictwa w formie doskonałej anatomii i wyczesanych detali (spójrzcie na kombinezon - zszycia, fałdki, żeberka, normalnie cud miód i orzeszki). Poza też jest niezła, przecież nie każdy model musi być uchwycony w akcji - tutaj mamy panią sierżant na luzie, właśnie wróciła z treningu. Co mi się zupełnie nie podoba, to twarz - toporna, po prostu brzydka i niekobieca z niej herod-baba o mongolskich rysach! Modelką by nie została, przykro mi. Za to jej elektroniczny kompan, droid Moriarty jest fantastyczny i wykręcony, jak na Nomada przystało - szkielet wygląda jak powiększony zondbot na dopasie, a z fluffu wynika, że jest to lekko zmodyfikowany zondcat (a by "cat" było widać, ma ślicznie kocie uszka) - wygląda jak mały koci samuraj z kreskówki "Pizzacats" i jak dla mnie, jest idealny - tak więc to on zawyża ocenę w tym duecie! Dodatkowo nic nie stoi na przeszkodzie, by traktować go jako zwykłego zondcata dla Tomcata. 75%, obniżone za twarz!
► Highlander Cateran
Absolutnie fantastyczny - nie, żebym jakoś specjalnie podniecał się umięśnionymi facetami w spódniczkach (tak, uprzedzam, wiem że to kilt), ale rzeźba jest porażająco wyborna. Świetna, sceniczna podstawka do której powoli wydawnictwo nas przyzwyczaja wraz z kreacją kolejnych snajperów czy "bytujących w okopach" jest zaledwie tłem do anatomicznej perfekcji. Doskonały kostium, doskonały klimat, zawadiacki berecik i oczywiście wielka spluwa, którą ciężko przeoczyć na polu walki. Ogromny magazynek? Niby tak, ale to co trzyma w rękach to karabin snajperski, a te cacka mają naprawdę ogromną amunicję - nie dziwi więc, że magazynek musi być odpowiednio dopasiony. Ideał? Jak dla mnie tak, jedna z dwóch najlepszych figurek wydanych w tym miesiącu. Nic dodać, nic ująć. Stówka się należy z przydziału.
► Kurgat, regiment inżynierów szturmowych
Mój osobisty wybór miesiąca, brawa na stojąco za tą rzeźbę się należą! Nie wygląda? Cóż, po pierwsze, to nie człowiek, lecz umięśniona kosmiczna małpa. Po drugie i najważniejsze, jest to inżynier polowy, odpowiednik naszego przaśnego sapera, który ma na celu rozwalanie fortyfikacji, podkładanie bomb i zabawe z rzeczami które robią "bum". Stąd też doceniam wspaniały projekt pancerza, który jest wyjątkowo masywny na froncie, a prawie nieistniejący na plecach naszego żołnierza. Zauważyliście te ciężkie płyty na nogach? Lubie takie smaczki, bo dodają figurce "realizmu" (o ile można tak w ogóle pisać o jednostce w grze SF). Jest jeszcze Po Trzecie - spluwa. Mk12 w wydaniu Moratów to najbrutalniej wyglądający kawałek giwery jak w życiu widziałem na figurce! Żadnych ozdóbek czy przesady, żadnych high-techowych wygibasów. Prosta bryła, kawał rury, magazynek - wygląda bardzo groźnie, i zdecydowanie śpiewa "jestem bronią - zabijam". Wielki plus i pełna stówka!
► Orders Sergeants
Czyli repack naszej liniowej, panoceanicznej piechoty do rycerskich zakonów! Wiadomym jest, że repack już tak nie grzeje jak świeże nowinki prosto z masarni, ale tak czy owak oględziny im się należą. I od razu zanzaczę, że nie stanę się ich fanem raczej nigdy - wyglądają po prostu jak "niedorobieni" rycerze zakonni - mniejsi, odchudzeni... Tacy fuzylierzy, którzy dla jaj podkradli hełmy i tuniki swoim bardziej świątobliwych i opancerzonym braciom. Nie mówię, że są do niczego - na liniowe pospólstwo nadają się idealnie, bo nie przykuwają uwagi i oczka ślizgają się po nich bez zbytecznego zaangażowania, pozwalając na polu walki skupić się na ładniejszych modelach (ma to też zaletę w postaci swoistego mimetyzmu: "O rany, nie widziałem, że masz tutaj jakiegoś żołnierza!" - "On tu stoi od kilku tur!" - "Jakoś nie wpadł mi oko..."). Mimo wszystko, poziom przeciętny w modelach Infinity i tak przewyższa poziom dobry wielu innych wydawnictw, więc poniżej 50% żal dać - chociażby uznanie za jak zwykle wysokie zagęszczenie detali i czadowe hełmy z antenkami!
I to już wszystko z nowości z lutego? A za niedługo, nowe tutorialne po polsku ze stajni Massive Voodoo (sprawdźcie zakładę Tutoriale!). Papa!
Kurcze blade Kurgat jest genialny. Chyba jednak sie skuszę na sektorialkę moratów(tylko najpiejrw wszystkie robaczki pomaluję)
OdpowiedzUsuńJuż oczyma wyobraźni widzę moje wesołe małpki miażdżące tchórzliwych nomadów i dzielnych rycerzy:)
Nie orientujesz się kiedy te figurki będą w Polsce dostępne?
Co do bloga to layout minimalistyczny, czytelny. Zawartość merytoryczna jak na razie nie podlega ocenie (ciut za mało notek) niemniej jednak życzę powodzenia na trudnej drodze Wargamingowego Bloggera.
Spoko recenzja. Fajne modele :)
OdpowiedzUsuń1. Zdecydowanie Kurgat wymiata - w ogóle, design broni i pancerzy moratów jest świetny, patrzmy chociażby na ostatnich Yaogatów! Z drżeniem łydek oczekuje też Sorogata, ciekawi mnie, jak zaprezentują pancerz 6.
OdpowiedzUsuń2. Cóż, dziękim za życzenia ;) Mam nadzieję, że będzie kwitnąć, a i czytelników przybędzie. Layout specjalnie - ważne jest czytanie, a nie fajerwerki!
Grałem kiedyś w Infinity - sprzedałem modele co uznaję za najgorszą decyzję w mojej historii z bitewniakami.
OdpowiedzUsuńW sumie zastanawiam się nad powrotem i grą Ariadną lub Combined Army :]
Macieju, gorąco polecam powrót, szczególnie jak wiesz, że masz w okolicy pogrywająca w to cudo ekipę. Subiektywnie najelpszy dostępny aktualnie na rynku skirmish :) I modele przepiękne, co widać.
OdpowiedzUsuńBTW, dobry wybór armii! Ariadna ma morderczy klimat, Kombinat wypasione jednostki.
Kwestia że właśnie w okolicy nikt nie gra - a w Warszawie nie znam żadnych ludzi pogrywających w Infinity - armie akurat znam wszystkie poza Aleph.
OdpowiedzUsuńJakbym tylko znalazł graczy to w sumie z chęcią bym powrócił do systemu.
W Warszawie możesz pograć praktycznie zawsze w sklepie Wargamera na Wilczej, o ile nadal stoi (a sądzę, że tak!) oraz w galerii Blue City na dole w sklepie Graal, gdzie wszyscy pracownicy praktycznie grają, i mają nawet jednego Mistrza Zasad (Piotr), który ma je opanowane w malutkim paluszku.
OdpowiedzUsuńNo to szczerze zaczynam poważnie rozważać Combined Army :]
OdpowiedzUsuńW sumie musiałbym tylko poparzeć i złożyć jakieś sensowne rozpiski i kupować modele :]
Gościu w kilcie jest genialny, ale nie wieje mu za bardzo po j%!#ch?, sceneria raczej wygląda na zimną...
OdpowiedzUsuńDzięki temu przeglądowi wracam do kosmoludków. Wreszcie małpiszony dostały modele z fajnymi, dużymi giwerami :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o miejsca do grania to zapraszamy również do 13-tej dywizji. Sporo osób tam gra, chociaż od jakiegoś czasu słyszałem że w infę coraz rzadziej. Ale zawsze idzie się z kimś umówić.
OdpowiedzUsuńMistrz zasad? jakiś nowy tytuł? Coś przegapiłem?
Tytuł własny - ktoś, kto zna się świetnie na zasadach ;) Nic oficjalnego!
OdpowiedzUsuń