14.03.2011

[14.III.2011] Orcs & Goblins Armybook


Tęskniliście? Wyjątkowo długa przerwa, bo aż 3 dni pustki bergamuta! Powody są dwa - powód pierwszy, to rodzinna wycieczka "do miasta", a powód drugi to Dragon Age II, gra, do której byłem bardzo negatywnie nastawiony aż do momentu, w którym pojawiła się Flemeth i naprowadziłą grę na właściwe tory! Tak więc wsiąkłem w to gówno, i nic na to nie poradzę. Dopóki nie przejdę tej gry na wszystkie możliwie sposoby, nie będzie lekko. Oczywiście, nie mam zamiaru całkowicie porzucić hobby na ten trudny okres, ale powiedziawszy szczerze, nawet obowiązkowe pół godziny ciężko mi teraz wykrzesać - co nie oznacza, że się nie udaje! Pierwszy Adeptus Astartes z zakonu Taurans do projektu Codex Illuminati jest już prawie ukończony, jedynie stworzenie podstawki i zabrudzeń pozostało w gestii. Pierwsza dronka Komandora Shu'Var'Ela też już prawie gotowa! Słowem, robim!

Ale dzisiaj chciałbym pomówić z wami na temat nowego Armybooka do Orków i Goblinów - pierwszego podręcznika armii do 8-smej edycji WFB. Jest to o tyle ważne, że wzorzec ów książki będzie obowiązywał we wszystkich następnych, a więc trzeba go dość solidnie przestudiować - bo zmiany widać, zarówno te oczywiste i estetyczne, jak i czysto "zasadowe". Bez dalszego krążenia dookoła tematu, przejdźmy więc bezpośrednio do niego!

Zacznijmy od szaty zewnętrznej, bo choć nie szata zdobi podręcznik, to jedynie podręcznik odziany w odpowiednie szaty staje się odpowiednio dostojny! Tutaj nie ma zaskoczenia, jako że każdy żyjący i oddychający w naszym półświatku byt doskonale wie, że GW ostro podniosło stronę wizualną nowego podręcznika. Teraz jednak, dopiero trzymając go w mych dłoniach jestem w stanie docenić ich decyzję i podziwiać doskonałą jakość wydania - gruba, twarda okładka jest praktycznie nie do wygięcia, prawdziwe cholerne adamantium, wielkie brawa za to się należą. Dodatkowo widzę, że podręcznik jest szyty, a nie klejony, co zawsze dorzuca swoje trzy grosze do wytrzymałości książki - dodajmy do tego niesamowicie odporny grzbiet, i mamy książkę, którą bez obaw możemy ze sobą taszczyć dosłownie wszędzie!

A na dodatek, cieszy ona oczka! Wielu czytelników i fanów Warhammera uważa aktualną ilustrację za niezbyt odpowiednią. Ha, sam też uważałem, że poprzednia okładka do zielonych prezentowała się ładniej. Zmieniłem jednak zdanie, bo wygląda na to, że format "Jednej Postaci na Czele" przyjmie się pośród całej rodziny nowych armybooków, a to poprzez manewr dodatkowego wykręcenia postaci na pierwszy plan poprzez błyszczącą folijkę. Tak więc cała okładka jest matowa, zaś szarżujący ork radośnie błyska sobie w świetle, co jest o tyle dobrze zrobione, że nawet nie widząc samego rysunku, od razu rozpoznamy jego sylwetkę. Ktoś nad tym ostro główkował, powiadam wam.

A w środku wita nas pełen kolor! Kredowy Papier, trochę nowych ilustracji, schludny podział na cztery kluczowe rozdziały, bogata sekcja hobbystyczna wypełniona zdjęciami ładnie pomalowanych modeli. No dzieje się! I to wszystko za 95 zł - a wszyscy obawiali się, że będzie grubo ponad 100 blaszek chodziło. A bez problemu nabyłem go w SMOK'u w cholernym domu handlowym! Jeżeli już sklep w galerii ma tak dobrą cenę, to co dopiero specjalistyczne sklepy internetowe. A więc panikę należy odwiesić, i biec do sklepu!

Podręcznik ma 112 stron podzielonych na czteryn główne rozdziały.

The Greenskin Horde to klasyczny wstęp fluffowy, czyli opis tła dla tej właśnie armii. Dowiemy się tutaj kim są orkowie, gobliny, trolle i cała reszta hałastry, po co walczą, z kim walczą, jak wygląda ich kultura czy wierzenia. A poza tym poznamy się bliżej z kilkoma największymi starciami w dziejach zielonoskórych czy z ich najznamienitszymi bohaterami! Między ogólnym tekstem prowadzącym nas przez meandry nieskomplikowanej historii dziejowej orków i goblinów (w skrócie: Oni tam są! Lejem ich!) jak zwykle powrzucane krótkie historyjki czy anegdotki "ze świata", które są jak zwykle, lepsze niż sama pisanina główna ;) - ach, historia o bohaterskim goblinie, który zabił smoka, albo o potężnym i niszczycielskim Waaagh! które się nie odbyło! Wspaniałe wstawki, pełne prawdziwe orkowego, brutalnego i czarnego humoru. Rodział ten ma zaledwie 23 strony, co może się wydawać "niezbyt bogato", ale musimy im wybaczyć, ponieważ połowę książki musieli poświęcić na...

Orcs & Goblins Bestiary! Gloria i chwała! Games Workshop głośno chwali się, że nowy kolor zielony ma najbogatszą ofertę jednostek ze wszystkich armii - nie da się z nimi nie zgodzić, bo dostajemy do wyboru 15 lordów, 11 bohaterów, 7 core'ów, 10 specjali oraz 8 rarów, co daje nam łącznie 51 oddzielnych jednostek. Nikt mi nie powie, że to mało! Oczywiście, w warunkach lokalnych trochę odpadnie, jako że bogatego wachlarza bohaterów specjalnych (imiennych) nie będzie można używać w rozgrywkach turniejowych, ale mam nadzieję, że ulegnie to zmianie w skali ogólnopolskiej. W końcu GW ostro promuje swoich bohaterów, a na dodatek często mają ogromny wpływ na kompozycję samej armii, dając graczom większe pole do popisu przy budowaniu rozpisek.

Oczywiście jest to najciekawsza dla graczy część podręcznika, tym fajniej, że najobfitsza! Z radością ujrzałem trolle w slocie speciali (niestety, tylko zwykłe trolle - Rzeczne czy Kamienne nadal są Rarami), podnieciłem się niezdrowo Arachnorakiem i śmiałem do rozpuku z Mangler Squiga, ogromnej, szalonej bomby z zębami, czymś w rodzaju Fanatyka Alpha. Nie chcę spoilerować, ale jest naprawdę sążnie - możemy poskładać masę różnych armii, od hord orków, poprzez dziczą kawalerię, aż po armię na samych pająkach! Osobiście, gdybym miał zbierać zielonych całkowicie poszedł bym w szaleństwo! Nocne gobliny, hordy squigów, szalone snotlingowe pump wagony (który wydaje się być diablo losowy ale też kosmicznie czadowy!), fanatycy, po prostu zabach grzybowego piwa unoszący się mgiełką nad całą okolicą. Nikt nie będzie zawiedziony! Z ważnych informacji z kategorii "wzorzec dla nadchodzących podręczników" jest częste nawoływanie do podręcznika głównego, jako że sporo modeli korzysta z uniwersalnych zasad w nim umieszczonych, jak -stridery wszelkiej maści czy sniper dla przykładu.

Jako gracz Infinity jestem rękami i nogami za takim podejściem - mniej unikalnego szitu dla każdej frakcji, więcej odpowiedniego wykorzystania uniwersalnych zasad! Przekłada się to ładnie na płynność gry ;) No, ale coś unikalnego też musi być! Mamy więc odwieczne i absolutnie kanoniczne Waaagh!, które możemy z dumą wykrzyczeć w czasie szarży naszym orczym generałem - kiedy to zrobimy, wszystkie orasy na stole dostają +1 do Combat Resolution w tej turze, a nasz wielki boss wraz ze swoich oddziałem dostaje aż +D3 do CR, co może być przełamujące w walce! Niestety, nie ma tak pięknie, bo zielony kolor powoduje u naszych lubujących dać w mordę chłoptasi pewną dozę niecierpliwości - Animosity nadal jest i ma się dobrze, nadal rzucamy za każdy oddział i kiedy rzucimy 1, coś ciekawego się wydziewa! Tym razem jednak, po wyrzuceniu jedynki rzucamy dalej - i albo nasze chłopaki klasycznie obija sobie nawzajem pyski, albo skoczą na najbliższą przyjacielską jednostkę, by to im, tak, obić mordy, albo, przy odrobinie szczęścia, będą chciały szybciej dobiec do przeciwnika, i wykonają gratisowy pełny ruch w jego kierunku. Wesoło, hm? A żeby odrobinę podkreślić unikalny klimat uzbrojenia naszych dżentelmenów (czyt. wielkie kawałki drewna i żelaza, którym leje się wszystko dookoła), mamy specjalną zasadę Choppas dotyczącą wszystkich orków - zasada ta dodaje im w pierwszej rundzie walki +1 do siły, niezależnie jaką bronią się posługują! Great Weapons dające +3 do siły, uhuhu! Na magiczne bronie też to działa, co jest już nieco szalone.

A jak już jesteśmy przy magicznych broniach, przejdźmy do zbrojowni - i zaskoczmy się, że świecą pustkami! Dział Shiny Stuff ma zaledwie dwie strony na których zmieściły się ledwie osiem przedmiotów! Podejrzewam, że taki będzie trend - ogrom magicznych przedmiotów w podręczniku głównym stanowić będzie kręgosłup wyposażenia naszych herosów, a magiczny stuff z armybooka będzie jedynie unikalnym dodatkiem. Tezę tą podrkeślają same przedmioty - nieludzko drogie w punktach i naprawdę mocne, jak chociażby topów dający +D6 do siły i ataków, a odejmujący połówę wyniku od WS (wyrzucamy 4, mamy +4 do siły i do ataków :O a zaledwie -2 do WS). Wybór może nie jest obfity, ale jest to wybór w towarach zaiste ekskluzywnych. Dwie magiczne bronie, jeden pancerz, aż trzy sztandary, dwa zaklęte przedmioty. Ot, wszystko w temacie.

I wreszciesz w tym rozdziale znalazły się dwie dodatkowe dziedziny magii! Wielki Waaagh! i Małe Waaagh!, znacząco różniące się od siebie i zgodnie z nowymi lorami z podręcznika, bajecznie potężne. Panowie z GW chcieli, by magia była bardziej losowa i niebezpieczna, ale też niewyobrażalnie mordercza - udało im się to ze standardowymi lorami ośmiu wiatrów magii, z Waaagh! też im wyszło. Wielkie Waaagh! skupia się na zadawaniu ogromnych obrażeń - mamy tu magiczne pociski o ogromnym zasięgu, "walenie z warp-dyńki" we wrogich magów czy ogromną stopę (a aktualnym templatem!) która skacze po jednostce zadając jej ogromne obrażenia. Jakby tego było mało, unikalnym atrybutem Wielkiego Waaagh! jest dodawanie +1 do siły wszystkich zaklęć korzystających z tego współczynnika, jeżeli na stole mamy mniej uciekających jednostek, niż walczących! Mocne, nie ma co. Małe Waaagh!, czyli goblinowa magia, jak mozna się domyślić skupia się bardziej na sztuczkach niż obrażeniach - dawanie jednostce trujących ataków (lub zwiększanie siły trucizny, jeżeli jednostka już miała trucie w standardzie), ukrywanie regimentu w cieciu, czy przeklinanie wrogów, by wiodło im się gorzej - a na koniec, przekleństwo Złego Ksienżyca, które lata sobie po poilu walki i zmusza modele do testowania statystyk, by nie umarły tragicznie! Nie jest źle! Jednak najfaniejszym w małym Waaagh! jest jego atrybut - kradzież kostek Dispela! Jeżeli rzucimy zaklęcie z powodzeniem, a potem wyrzucimy 5-6, zabieramy jedną kość z puli dispela przeciwnika i dodajemy do swojej aktualnej puli kości mocy - Owww yeah! Go goblins!

Po całej gęstwinie tekstu przydałoby się nacieszyć oczy - niestety, nie wam, drodzy czytelnicy, tylko tym, którzy właśnie kartkują podręcznik, bo nadszedł czas na Mob Up Boys, czyli hobby showcase armii w obszernych zdjęciach każdej jednostki i większości bohaterów. Jak zwykle, malowanych przez solidną ekipę 'Eavy Metal! Uwielbiam osobiście ten dział w każdym kodeksie, mocno mnie inspiruje oglądanie porządnie wymalowanych hord, a O&G mają do tego naprawdę ładną kolekcję modeli, z nowymi trollami czy ogromnych Arachnorakiem na czele. Jak zwykle, poznamy też sporo wzorów fluffowych symboli na sztandary i tarcze, też nie do pogardzenia, ale tutaj wolałbym by zieloni dostali oddzielną książkę poświęconą tematowy (tak, aktualnie kupiłem obie Heraldyki, jestem nerdem!).

A koniec wieńczy dzieło, czyli Orcs & Goblins Army List - nie ma się co tutaj rozpisywać, bo to klasyka gatunku. Co kto ma, ile kosztuje i czemu tak drogo! Plusem jest przejrzysta tabela na samym końcu oraz krótki kurs "poruszania się" po wpisach, klarowny i dobry dla zaczynających swoją przygodę z Wojennym Młotem, ha!

Co więc można wynieść ze styczności z ów Armybookiem? Po pierwsze, że zmiany wizualne są zdecydowanie na lepsze - podręcznik to prawdziwa perełka i ozdoba każdej półki, jeżeli masz szmal a czujesz się Warhammerowym Geekiem, nawet nie mrugnij, lecz nabądź czym prędzej! Nie mogę się doczekać, kiedy taki sposób wydawania Armybooków przejdzie też na Kodeksy. Pod względem wnętrza, widać, jakie będą trendy - mniejsza ilość magicznych przedmiotów, ogromny zestaw zmieniających kompozycję armii bohaterów specjalnych oraz zadomowienie się potężnych magicznych dziedzin z prywatnymi atrybutami. Jak dla mnie - bomba. Czekam na kolejny kodeks, licząc, że będą to Imperialni, chociaż wszyscy już wiedzą, że nadchodzą Królowie Grobowców ze stosem nowych modeli. Nie. Mogę. Czeekaaaać... argh! 

4 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć że wielkim fanem WFB nie jestem i moja styczność z tym systemem jest znikoma. Mimo wszystko muszę powiedzieć że GW mnie pozytywnie zaskoczyło jeśli chodzi o nowy podręcznik. Dawne niezbyt mi pasowały, raz ze względu na skłonność do zaginania sie okładki, dwa ze względu na część czarno-białą, która nie najlepiej sie prezentowała w połączeniu z tą kolorową. Choć cena jest spora, to myślę że warto dołożyć parę złotych i mieć coś porządnego ;)
    A co do opisu konkretniejszego to sie nie wypowiem, bo kompletnie nie znam zasad WFB (póki co...) no i ta armia to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie cieszy nowa droga którą podąża GW, oby tylko kolejne książki też tak wydawali. WFB staje się interesującym mnie systemem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O&G to moja ulubiona rasa, z tego co podałeś najciekawsze rzeczy dla mnie to nowa animozja która super pasuje do klimatu armii. Totalny chaos i nieprzewidywalność. Kolejna rzecz to great weapon +3 do siły [czy kumuluje sie z +1 od choppa? czy zle zrozumiałem i jest po staremu +2 za GW i +1 za choppa].

    Armia na pająkach to fajna opcja, tym bardziej że można za 15zl 10 sztuk na allegro kupic jak sie trafi.

    Pump Wagon to jedna z lepszych jednostek rare ze starego podręcznika. Wraz z 8ed podającą % udział rarów i przy starym koscie 40pkt za sztuke przy 2000 mamy 6 takich na stole.

    Na ten moment mam 60 goblinów z łukami, volley daje im ciekawe mozliwości jeśli chodzi o oddziały 30. To jest 21 strzałów z łuków + fanatyk [fanatycy].

    Gorszym posunięciem jest zmniejszenie pudeł modeli co boli bardzo armię która używa kilkaset modeli. Tutaj niestety plama po całości ... Gdyby cena 10 orków była jak 10 gwardzistów było by lepiej ...

    Przy najbliższej okazji zapoznam się z podręcznikiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. jedyna dobra (tak merytorycznie jak i stylistycznie:)) recenzja tego armybooka w polskim internecie. tak trzymać! ;) chętnie tu wrócę....
    i też coś się zanosi na to że do samego wh też wrócę:)
    (a może dla ospałych i powracających, samą 8 edycję (w stosunku do 7) też byś rozkminił publicznie? :> )
    pzdr!
    maryś

    OdpowiedzUsuń