Złośliwość wszechświata nigdy nie
przestaje mnie zadziwiać. Ot, człowiekowi wydawało się, że już złapał chwilę
oddechu, że może sobie znowu wszystko elegancko poukładać w dniu, że godziny ma
ładnie ułożone i że wszystko idzie jak należy i trach, wszystko rozbija się o
beton – dosłownie. Tak się bowiem zdarzyło że w drodze powrotnej z kursu (*nie ważne
jakiego*) potknąłem się i przywaliłem kolanem w betonowe płyty. Moim
biednym, chorym kolanem… Tak więc ból był ogromny, włączył się zacny brak
mobilności a ja przeleciałem kilka dni na ciężkich lekach przeciwbólowych. Jak
ktoś zna to uczucie to wie, że ciężko o twórczą kreatywność, kiedy ketoprofen krąży
radośnie w organizmie. Wymówki, wymówki… Dość jednak o nich, pora przejść do
rzeczy czyli do dzisiejszego wpisu!
Choć w cyfrowej szufladzie kiszą
się już jakieś większe teksty, nadal nie mam na tyle mocy w sobie, by do nich
siąść jak należy i je dokończyć… Mimo to ostatnio drogą kupna nabyłem kolejny
mały zestawik do mojej Gildii w MalifauX i uraczony zachwytem jaki na mnie
spłynął z otwarcia tego pudełka postanowiłem, że zamiast skakać na nie jak
hobbystycznie wygłodzona hiena, to się opanuje i skonstruuje z tego przyjemnego
doświadczenia kolejny wrzut do serii Rzut Okiem
Cyklopa! Co więc ląduje dzisiaj na tapecie? Executioners od Wyrd Miniatures!
Cóż, to co dostajemy, to już
znany nam klasyk. Nowe pudełeczko nadal zachowuje stary format a pyszni się
jedynie odpowiednią ikoną M2E świadczącą o tym, że zestaw jest już
przystosowany do drugiej edycji tejże gry, która powoli acz nieustannie osadza
się na ciepłych pieleszach i rozwija się jak należy. Kolejne figurki są zastępowane
pięknymi ,plastikowymi wzorami i jak tak dalej pójdzie, to za rok o metalowych
rzeźbach pamiętać będą jedynie ich zapalczywi fani. No ale do rzeczy. Pudełko
zawiera w sobie dwie większe figurki (*większe od Terminatorów, jak ktoś potrzebuje punktu
odniesienia*) enforcerów do frakcji Gildia, jeden w dynamicznej
pozie, drugi w statycznej. W pudełko znajdziemy to, co zwykle, czyli wypraski
ze stabilizatorami, dwie podstawki, dwie karty naszych jednostek oraz papierowy
świstek z linkiem do cyfrowej instrukcji złożenia tychże modeli.
Wypraski już niemalże tradycyjnie
wzbudzają zadowolenie. Przynajmniej moje. Każdy model posiada własną wypraskę,
więc nie musimy szukać części po ramkach. Same komponenty są najwyżej jakości –
ostre detale, sprytnie rozmieszczone miejsca łączeń i dopasowania elementów,
brak widocznych nadlewek czy jakichkolwiek niedoskonałości. Na pierwszy rzut
oka wygląda na to, że wypełnianie miejsca łączeń oraz wypolerowanie miejsc,
gdzie części były wycięte z ramek, to cała praca, jaką będziemy musieli włożyć
w oczyszczenie tych figurek. By jednak nie było zbyt kolorowo, mamy pewne
problemy – Wyrd Miniatures po raz ponowny postanowił, że kabelki to świetne
detale, a zarówno czyste wycięcie ich z ramek jak i późniejsze sklejanie nie
jest łatwym zadaniem i potrafi sfrustrować. Jakby tego było mało, świetnie
odlane ostrza na pazurach jednego z egzekutorów są dość paskudnie złączone z
ramką, i można się troszkę napocić by je wyciąć tak, by ich nie złamać… Jeżeli
jednak jesteśmy ostrożni, to sobie poradzimy, a to są tak naprawdę jedyne
problemy jakie widzę na tych wypraskach.
Sklejanie ich nie sprawiło prawie
żadnych trudności. Elementy są świetnie spasowane ze sobą i dosłownie wskakują
na miejsce z własnej inicjatywy. Kapka kleju i gotowe. Dlaczego więc prawie?
Cóż, jak już wspomniałem powyżej, nadal dostajemy kabelki, które potrafią nieco
dopiec, bo są po prostu małe, delikatne i wymagają zegarmistrzowskiej uwagi i
precyzji, by je zgrabnie dokleić tam, gdzie są potrzebne. Ponadto jednak modele
spolegliwie dały się złożyć i jak na moje gusta, prezentują się co najmniej
wybornie. Zresztą, co wam będę truł i opowiadał, skoro mogę pokazać zdjęcia obu
dżentelmenów z lekką nadwagą i zamiłowaniem do radosnej przemocy:
A jak ponurzy kaci Gildii mają
się na stole? Nie najgorzej, ale też bez cudów. Niczym Wolverine, są najlepsi w
tym co robią, a to co robią nie jest najmilsze… Executioners to wzorowi
Enforcerzy do walki wręcz, którzy jak już dostaną dowolnego przeciwnika w swoje
szpony, ów przeciwnik będzie miał spory problem, by się z tego wykaraskać. Nie
chodzi nawet o brutalną siłę ich ataków (*4/5/6 na standardzie za 1 AP.. Auć.*) i o
fakt, że wystarczy im tylko dodać symbol Kruka do ataku, by zmuszać przeciwnika
do wykrwawiania się z cennych surowców albo ponieś natychmiastową stratę
modelu. Chodzi głównie o to, że Ci wielcy sympatycy ścinania głów dosłownie Kochają Swoją Pracę – a umiejętność ta
leczy ich kolosalnie za każdym razem, jak kogoś ukatrupią, z łatwością
utrzymując ich w pełnej formie trup po trupie. Mało? Dobrze, co powiecie na to,
że walka z egzekutorem to Pewna Śmierć, a zasada ta oznacza, że przeciwnik nie
może używać triggerów na Df? Biedna Rasputina. Biedy Dreamer. Modele Ten
Thunders takie smutne. Och, dorzućmy do tego fakt, że Executioners wzbudzają
strach w żywych modelach na stole, i mamy naprawdę solidną, chodzącą pałę do
łamania kości przeciwnika.
Gdzie jest haczyk? W miękkości.
Jak ktoś nosi kaban na wierzchu, to sam się prosi o ból, a choć egzekutorzy są
dość drodzy w punktach, to posiadają przeciętne statystki obronne, w sumie
relatywnie niedużo ran i absolutny, totalny brak zdolności obronnych. Żadnych
pancerzy, żadnego Hard to Kill, nic z
tych rzeczy… Owszem, Unfaltering pozwoli
nam lekko podreperować ich stan w krytycznych sytuacjach, ale jak ktoś się
uprze, to nie powinien mieć najmniejszych problemów w zdjęciu tego radosnego
grubaska ze stołu. I szczerze powiedziawszy, powinien – bo choć człapią oni
wolno po polu bitwy, to szarżę mają więcej niż słuszną, a żaden przeciwnik nie
chce widzieć tych panów w zwarciu z członkami swojej ekipy.
Słowem, Executioners to solidna
jednostka o jednorodnym zastosowaniu – jest jednak mocnym dodatkiem do prawie
każdego mistrza Gildii, bo większość z nich potrafi znacznie pomóc mu w dojściu
do celu czy dodać mu nieco animuszu. No i nie należy zapominać o zdolności
Trail of Gore, która sama potrafi go napędzać, i karze przeciwników, którzy
sypią markerami celów na lewo i prawo, bo za 0 AP i tanią kartę nasi oficjalnie
sankcjonowani mordercy nie tylko taki marker usuną, ale dostaną gratis jeden
ruch lub dodatkowy atak, co potrafi ich ładnie rozpędzić. A… I nie zapominajmy,
że wrzucenie jednego do trumny Death Marshalla jest bardzo złe. Dla
przeciwnika.
I to by było na tyle na dzisiaj! A jutro… Jutro zajrzymy do tematu
powiązanego z Wojenną Maszyną, a dokładniej rzucę okiem na to, co przynosi ze sobą
niejakie pudełko oznaczone nazwą Wysokiego Dowództwa. Do siego!
Obydwa modele wyglądają dużo lepiej niż metalowe wersje. Może ten pierwszy, oryginalny Executioner jeszcze trzyma poziom ale wersja alt byłą słaba. Na pewno w przyszłości ich dokupię, chociażby dla samej przyjemności pracy z tymi figurkami.
OdpowiedzUsuńAno są ładne chłopy. I figurki są duże! Zapomniałem dorzucić fotkę ze skali, a to naprawdę bydlaki...
UsuńNiby fajne, ale nie chcialbym ich u siebie.
OdpowiedzUsuńWiem, marudze, ale osobiście wole figurki które wyglądają jak figurki, a nie modele 3d z zapowiedzi gier komputerowych.