No cóż. Kilka dni braku aktywności na blogu wynikło dość niespodziewanie! Ot po udanych dwóch dniach z MalifauX na łamach Mojego Lokalnego Sklepu Bitewniakowego nagle poczułem się co najmniej słabo... I jeszcze gorzej, aż do szybkiej ewakuacji z Krakowa zanim umrę. I wyszło! Grypa jak malowane, duża, tłusta, paskudna. Oczywiście, całkowicie zneutralizowała moje zacięcie pisarskie czy też w ogóle chęć do życia. Cóż, powoli mi przechodzi, choć na płucach nadal ciężko, to głowa na tyle się wyklarowała, by ponownie móc usiedzieć na komputerze... Dziś wrzucam więc, ta dam, ostatni odcinek w serii o starterach do Infinity - przy najmniej na dzień dzisiejszy wszystkie starery zostały przez Rangera opisane, czyniąc z tego bloga jedna z najpełniejszych źródeł informacji na tenże temat. Taka duma! Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak życzenie miłej lektury.
No i stało się. Dziś na łamy
trafia tekst o ostatnim, dostępnym w sklepach starterze. Jakieś typy, strzały?
Oczywiście chodzi o Moratów, czyli część Kombinatu stawiającą na inwazje,
szarże i walkę w szczerym polu, zasadzki zostawiając tchórzom (i Shasvastii).
Wielcy, przerośnięci i niezdolni do czegoś więcej niż przerabiania swoich
przeciwników na wykałaczki Obcy zostali właśnie od nowa spakowani i
wyrzeźbieni, a pudełko to staje się od tej pory konkurencyjne dla tego
ogólnego, gdzie niby też byli, ale tu... Zresztą "konkurencja" w
postaci Malifaux nie śpi, więc ruszam z ofensywą!
Pudło dostarcza nam na wjazd
około 166 punktów z możliwością wywindowania tej liczby, choć dobić do 200 bez
dodatkowych zakupów nie będzie łatwo. Corvus Belli tym razem nie odleciało za
daleko od dobrze znanych sobie wzorców i stworzyło załogę w postaci trzech
reprezentantów lekkiej piechoty, jednego ze średniej, jednego z ciężkiej oraz
harcownika. Kim są, co potrafią? Oto oni.
Morat Vanguard to oczywiście trójka szeregowców, trepy. Ich życie
to wojna, wojna i jeszcze raz wojna. Jak za swoją cenę liczoną w punktach są
całkiem spoko. Za bary się brać potrafią, do tego są całkiem rozgarnięci!
Symboliczny punkt pancerza także jest, a karabin combi znacie już na tyle
dobrze, że pewnie wiecie, jak działa i dlaczego na dalekim zasięgu są minusy.
Ważna rzecz - Awangarda może z lekką nadwyżką punktową stać się waszą
przewodnią siłą specjalistyczną w kampaniach ITS. Obserwator, paramedyk czy
nawet haker będą więc nie od rzeczy, ale funkcje te nie pozwolą uśpić
pierwotnej natury Morata, jaką jest rąbanka do oporu.
O Raktoraku od strony fabularnej nie udało mi się wiele dowiedzieć.
Skupmy się zatem od razu na tym, czy przyda się w ekipie, czy będzie siedział
na ławce rezerwowych. Na papierze jest przyzwoicie. Pierwsze co rzuca się w
oczy to 4-4 ruchu, wcale nie będące przecież regułą w segmencie średnio
opancerzonych graczy. Jak już jesteśmy przy "ochraniaczach", to
zachodzi tu pewna ambiwalencja. Jedno oczko wyżej na pewno przyniosłoby więcej radości
graczom Kombinatu, ale podstawowy pancerz biotechnologiczny trochę wynagradza
ów niedostatek i zwiększa elastyczność jednostki. W pozostałych tabelkach to
cały czas Morat. Na uwagę zasługuje ciekawe połączenie broni. Combi, ale i
ciężki miotacz ognia. Zmora wszelkich kamuflaży i jednostek stojących z
jakichkolwiek powodów w jednej linii. Gracze znający bronie obszarowe doskonale
wiedzą, jak tego użyć i się nie poparzyć.
Sogarat to zdecydowanie elita małpiego gaju. Ów regiment wygrał
największą ilość walk o wejście do bitwy na czele armii. To ideał, do którego
dążą pozostali członkowie morackiej społeczności. Powiada się, iż nie ma
większego dyshonoru, niż dostać się do jednostki i potem nie sprostać
wyśrubowanym wymogom, co w konsekwencji prowadzi do oddania zbroi i oznak
pułkowych. Tyle fluff, a jak na stole? Nie ma przelewek dla przeciwnika.
Sogarat to zdecydowanie ciężka piechota. Nie bez przyczyny gracze nazywają go
mini-TAGiem. Aż 6 punktów pancerza i odporność na bio-niespodzianki (plus 2 punkty
żywotności) stawia go na czele większości szarż. Gdyby został poturbowany,
poratować jeszcze może automedikit, ulubione urządzenie... Shasvastii. Więc
okładacie go, a on wstaje. Ostrzelacie go, a on wstaje. No, może nie zda kiedyś
testu na tężyznę. W końcu ma "tylko" 15 PH (75% szans na
odratowanie)... co dodatkowo powoduje, że chętnie uniknie lwiej części ataków w
testach twarzą w twarz. W walce wręcz przyłoży bronią przebijającą wrogie
blachy, po przeżyciu ostrzału nie czmychnie, tylko będzie niewzruszony stał.
Sogarat z zestawu targa ze sobą feuerbacha. Nie, nie ma to nic wspólnego z
pewnym kompozytorem, ale broń śpiewać umie, zwłaszcza na średnim zasięgu. Gdy
coś się zabłąka i podejdzie bliżej, to w kaburze pewnie siedzi assault pistol z
czterema gotowymi pociskami. Zdecydowanie bestialski punkt startera. Co ciekawe
(i może nieco dziwne), najnowszy wzór został przepakowany na dużą podstawkę. W
sieci trwają dyskusje i licytacje, czy nowa wersja jest od poprzedniej większa,
raczej nie mniejsza, czy może porównywalna, przy okazji porównując ją do Ajaxa
z Alephu.
Oznatka jest ostatnim modelem, o którym napomknę słowo.
Statystykami niespecjalnie się wyróżnia. 13 WIP i PH lokują ją w bardziej
rozgarniętej części makrokosmosu. Umiejętności strzeleckie nie są najgorsze,
ale i nie najlepsze. O co zatem chodzi z tą jednostką? Jak dla mnie ma ona dość
wąskie zastosowanie. Przede wszystkim rozwija skrzydła, gdy na stole są Gakis i
Pretas. Ot takie stwory, które dzięki Oznatce mogą połączyć się w link i być
krztę bardziej zdyscyplinowane. Lekki wyrzutnik granatów dymnych udaremni
niejedną zasadzkę ze strony rywala. Ta niepozorna babeczka potrafi też odwinąć
się w walce wręcz. Bardzo wysoki współczynnik nie gwarantuje nam wprawdzie
natychmiastowego sukcesu (tym bardziej, że brak tu specjalistycznego
przeszkolenia), ale potrafi być niezłym straszakiem, zwłaszcza na liniowe
wojsko wroga (miecz z cechą shock).
Podsumowanie: mógłbym powiedzieć
krótko: nie mój cyrk, nie moje małpy i to chyba oddaje stanowisko w sposób wyczerpujący.
Choć nie lubię tej armii, starałem się zachować rzetelność wywodu. Starter jaki
jest, sami widzicie. W miarę poukładany, potrafi wejść z kopa jak Chuck Norris.
Mamy silne, liniowe wojsko, które sporo zyska dzięki granatnikowi Oznatki,
osłaniającej przemarsz i ułatwiającej zajmowanie kluczowych pozycji
wyjściowych. Od eliminacji uciążliwych, zakamuflowanych jednostek będzie
Raktorak, kręcący się niespokojnie z odbezpieczonym miotaczem ognia. Dyrygentem
natomiast (i zapewne porucznikiem) będzie Sogarat. Ciężki i nieprzyjemny w
obyciu nie raz i nie dwa zdenerwuje rywala, zdając raz za razem testy, a potem
oddając z co by nie mówić mocnego feuerbacha. Jeśli ktoś preferuje mocno siłowy
styl grania, to powinien się tu odnaleźć.
Wiadomość z ostatniej chwili:
pamiętacie, jak dawno temu pisałem o starterach PanO? Na końcu wpisu o
Rycerzach zaznaczyłem, że jest jeszcze jedna armia sektorowa, która nie
doczekała się wsparcia, a mianowicie Neoterra. Właśnie niej poświęcona będzie
kolejna część, gdyż hiszpański producent postanowił odkurzyć ten fragment
galaktyki. Dodajmy, że jest to fragment bardzo, ale to bardzo nastawiony na
konkretne zajawki technologiczne w stylu termooptyki, ODD, wizjerów
multispektralnych, a także szczególnego natężenia dronów i ognia. PanOceania ma
także dostać nową jednostkę. O tym wkrótce!
Cykl starterowy zaczyna ewoluować
w stronę "mody na sukces". Był jeden odcinek, kilka następnych, potem
wszyscy zjedli popcorn i wyszli z sali, ostatni zgasił światło, a tu bach! Masz
Ci los, kolejna seria ;)
Co do fluffu Raktoraka - koleś jest lokajem dla wyższych stopniem i może służyć jako zapychacz w linku Suryatów.
OdpowiedzUsuńTy to masz farta - ogłaszasz koniec serii, a tu CB dowala następnym starterem ;)
OdpowiedzUsuńNastępny w kolejce jest ten do NeoTerry, a potem CB mogłoby sobie dać chociaż chwilę na wstrzymanie, bym mógł uczciwie domknąć serię, choć na miesiąc :D
UsuńDla mnie miód! Starter zamówiony :)
OdpowiedzUsuń