Witam ciepło w ten dziwaczny
lutowy dzionek. Pogoda znowu nie może się zdecydować, i raz karze nas
ściskającym za kości chłodem tylko po to, by skąpać dzionek w słonecznym blasku
i ogrzać zmarznięte ciało! Słowem, perfekcyjna recepta na przeziębienie. No,
ale ja nie o tym - tak się bowiem składa, że ostatnie dni były zaskakująco nie
poświęcone systemowi MalifauX, mimo
to system ten szturmem uderza do klubów w co większych czy figurkowo aktywniejszych
miastach w kraju i choć wiem, że brzmi to niczym hurraoptymistyczna propaganda,
to jednak faktem jest, że na forach lokalnych gralni powstały odpowiednie
tematy, a i ludzie chętni do zabawy piszą się do nich z niejakim entuzjazmem.
Zryw trwa i co mnie cieszy, póki co nie traci na rozmachu ani nie wytraca
przyspieszenia - było nie było w nadchodzące wolne dni znowu mam zaplanowane
dwie gry pokazowe i co najmniej jedną regularną zabawę, tak więc już w ten
system grywam częściej niż w jakikolwiek inny w swoim życiu! Pięknie. Wracamy
dziś z tematyką i otwieramy kolejne pudełko pysznego plastiku - a jako że
wszyscy mają dość Gildii, dziś wezmę się za model do frakcji, która ostatnio w
rękach Krisa skopała Sonnii siedzenie, czyli za brudne, pijane w sztok,
lubujące własne kuzynki Gremliny!
Gracie to świnia. Oczywiście przez myśl nawet nie przeszłoby mi
nazywanie damy taką inwektywą z królestwa zwierząt, ale w jej przypadku nie
jest to próba obrazy lecz stwierdzenie faktu. Bo urocza Gracie jest świnią.
Wielką, tłustą maciorą. Jak może nie wiecie, we frakcji Gremlinów poza samymi
zielonkawymi gnomami o luźnym podejściu do tematów higieny osobistej i pojęcia
własności należą również wszelkie odmiany świniaków, czy to dzikich, czy
udomowionych. Oba gatunki świetnie się ze sobą dogadują i rozumieją, mają
bowiem ze sobą wiele wspólnego! Tak czy owak Gracie to wielgachny prosiak o
smutnym, zrezygnowanym wyglądzie... Czy wynika to z nadanego imienia czy z
faktu, że gremliny niejako "obudowały" ją kupą znaleźnego śmiecia
dumnie nazywając zbieraninę powiązanych sznurem rondelków, patelni i wikliny
pancerzem i uznając swoją robotę za skończoną, bez dwóch zdań udając się na
kufelek albo dziesięć przednio pędzonego za wychodkiem bimbru. I tak oto
powstała Gracie, która z radością używa swojej wielkiej masy, rozczarowania
życiem i nieskończonego głodu celem uprzykrzania życia wrogom zielonej
społeczności.
Cóż więc dostajemy w pudełku? Nie
lubię się co prawda powtarzać, ale nie mogę tez zakładać, że każdy, kto czyta
ten tekst czytał również poprzednie wpisy traktujące na temat produktów tego
wydawcy, więc chcąc nie chcąc, muszę kilka rzeczy przemielić po raz ponowny!
Tak więc w pudełku dostajemy jedną ramkę zawierające wszystkie elementy modelu,
czyli standard – ponad standardem znajduje się fakt, że ramka ta wyposażona
jest w przedłużone wsporniki mające na celu usztywnić pudełko i nie dopuścić,
by nacisk na pudełko mógł uszkodzić elementy modelu, które z drugiej strony
chronione są gąbką. Poza samą figurką dostajemy oczywiście kartę, niestety –
przeterminowaną, znaczy się jeszcze drukowaną do poprzedniej edycji (*problem ten
jest głównie powszechny z pudełkami ‘zalegającymi na półkach’, bo nowe fale
tych pudełek posiadają już na sobie naklejkę M2E, co oznacza, że są pakowane
wraz a aktualnymi kartami*). No, i nie zapomnijmy o podstawce!
Cóż więc widzimy na ramkach?
Model jest wyjątkowo intuicyjny przy składaniu, głównie dzięki zastosowaniu
prostej acz sprawdzonej metody pasującego złącza – po prostu dany element
posiada wypustek, który będzie pasować tylko i wyłącznie do odpowiednio przygotowanego
wyżłobienia lub wpustu. W ten sposób nawet bez instrukcji jesteśmy w stanie
skleić model nie popełniając żadnego błędu. Niejako cały proces przyspiesza
fakt, że tym razem model nie posiada żadnych filigranowych komponentów czy
cieniutkich kabli, sznurów czy elementów uzbrojenia, więc nie musimy się z
niczym obchodzić jak z jajkiem i szybko sprawić model. Wady? Cóż, ciało składa
się z dwóch boków i w sumie pomimo bardzo dobrego dopasowania, w takich
miejscach zawsze pozostaje widoczna linia złączenia, i po prostu bez lekkiego
podlania klejem czy lepiej płynną szpachlówką i wypolerowania, dobrze to
wyglądać nie będzie. Na dodatek w kilku miejscach, głównie na nóżkach od strony
wewnętrznej, widoczne były mocno nakreślone nadlewki linii podziału – fakt, ich
umiejscowienie czyni je praktycznie niewidocznymi dla obserwatora, szczególnie
po naklejeniu do podstawki, nie zmienia to faktu, że są, i jak ktoś lubi
nabożnie czyścić figurki, to będzie musiał tutaj nożykiem troszkę pomachać.
Co do rzeźby, cóż, opinie są
podzielone, choć znaczna większość ludzi, którym świnkę pokazywałem
prezentowała entuzjazm a czasem nawet zachwyt. Sam należę do grona admiratorów
tłustej maciory, bo jest to model niezwykle unikalny w swej stylistyce – gdzie
indziej znajdziemy zrezygnowaną świnię zakutą w pancerz domowej roboty, i to
dosłownie, bo metalowe elementy mające ją chronić przed wrażymi atakami i
żywiołami są wyjęte z pierwszej lepszej kuchni i powiązane liną od
snopowiązałki? Dorzućmy do tego czajniczek w roli hełmu, widać niespełniony sen
jakiegoś Gremlina odnośnie posiadania własnego jednorożca, i uzyskujemy model
pełen unikalnego klimatu, niepowtarzalnego w żadnym innym systemie i przez
żadnego innego wydawcę. W ogóle, ostatnio jak się zdążyłem przyglądnąć
Gremlinom, zarówno dostając od tej bagiennej braci solidny wycisk jak i
sklejając pewne ich plastikowe modele, doszedłem do wniosku, że choć na
pierwszy rzut oka mogą się wydawać tanią kopią znanych wszystkim goblinów, to
jednak są to całkowicie unikalne w atmosferze stworki, ze świetną miksturą
znanych nam klisz i tropów razem wymieszanych w zabawnej i urzekającej
kombinacji. Kto nie lubi małych, cuchnących alkoholików z tendencjami do
wybujałego ego i domowego alkoholu z ubiorem klasycznego rednecka sprzed
trzech, czterech dekad? Mi pasuje.
A cóż też Gracie przynosi ze sobą na stół? Cóż, można by
powiedzieć, że jest to klasyczny, wręcz sztampowy model z kategorii Enforcer, czyli po prostu twardszy,
większy zawodnik do bicia po twarzy, który ma zająć wrogie modele walką kiedy
reszta wypełnia zadanie. Statystyki są przeciętnie dobre – znaczy się, solidny
Defense i Willpower plasuje świniaka na poziomie Jossa, a wytrzymałość, pomimo
ośmiu ran za tak wysoką cenę, też do najgorszych nie należy – Armor +2 mocno redukuje wklepane rany a
Hard to Kill ma solidną szansę
powstrzymać nawet bardzo mocy i udany atak przed natychmiastowym ubiciem
Gracie, tak, by ta miała jeszcze szansę się odgryźć. A w jej przypadku ma to
kluczowe znaczenie, ponieważ jak znaczna moc modeli z tejże frakcji wbudowana
synergia zadawania sobie ran w celu zwiększenia przewagi tylko po to, by się
potem uleczyć, znajduje zastosowanie również tutaj – fakt pozostania na jednej
ranie nie ma większego znaczenia, skoro ubijając wraży model możemy liczyć na
pełne wyleczenie świnki! Słowem, dopóki toto biega i żyje, nie ma się co
przejmować byciem rannym. W każdym razie, nie za bardzo.
Co do leczenia, Świnka posiada
dwie zdolności na sobie – Eat Your Fill to
zdolność powtarzająca się na kilku modelach i jedna z mocniejszych w grze,
przynajmniej moim zdaniem. Kiedy świnka kogoś ubije, może w pełni się uleczyć (*tak jest, w
pełni, znaczy całkowicie do stanu początkowego*) i skończyć swoją
aktywację. Ta zasada świetnie współgra właśnie z Hard to Kill, bo ta dodatkowa
aktywacją, którą Hard to Kill może nam kupić, może wystarczyć, by Gracie wrócił
wigor. Niejakim dodatkiem, acz
przyjemnym, jest Unimpeded – nasz
prosiaczek chodzi gdzie chce i jak chce i się nie musi przejmować karami za
hasanie w trudnym terenie. Co do zdolności ofensywnych, to nie jest wcale źle –
Tusks, znaczy się kły Gracie mają
solidny Melee i odpowiednie obrażenia, które już przy wyciągnięciu jednego
Barana podskakują do niebezpiecznie paskudnych, bo aż 4/6/8. Trzeba jednak z
tym atakiem uważać, bo Pióra (*czy też Kruk, jak się to oficjalnie nazywa*)
zmuszają świnkę do snu i kończą jej aktywację. Jednak taki Som’er (jeden z
szefów dostępnych Gremlinom) potrafi dla przykładu samemu decydować jaki symbol
dać wszystkim swoim podkomendnym, więc możemy niejako zawsze zagwarantować
pozytywny trigger dla Gracie i grozić ostrymi obrażeniami. Take a Bite, choć jest zdecydowanie słabszym atakiem, ma niejako z
automatu wbudowane leczenie – zadajemy bowiem 1/2/3 rany, a potem flipujemy na
leczenie, również 1/2/3 – całkiem solidna opcja do szybkiego podbudowania punktów
życia niewielkim kosztem, szczególnie z myślą o używaniu jedynej akcji
taktycznej dostępnej temu modelowi –
Riled up – która pozwala po wyciągnięciu 7 lub wyżej, na wklepanie sobie
dwóch obrażeń w celu uzyskania zdolności Reaktywacji, co zdecydowanie zwiększa
‘czas użycia’ modelu na stole i możliwości zadawania bólu oferowanego przez
jego ataki.
Niejakim bonusem jest fakt, że
Gracie jest… Najemnikiem! Tak więc za
11 kamieni dusz każdy może sobie wystawić prosiaczka, a nie jest to wcale słaby
pomysł – owszem, koszt jest całkiem wysoki, ale Gracie przynosi ze sobą
wszystko to, czego byśmy oczekiwali od porządnego Enforcera, czyli dobrą
wytrzymałość, denerwującą dla przeciwnika wewnętrzną synergię z efektywnym
leczeniem się oraz na tyle mocne ataki, by każdy ewentualny przeciwnik się
poczuł co najmniej nieswojo będąc w zasięgu jej ataków. Czy więc podoba Ci się
model, czy po prostu szukasz solidnego kloca mięsa do nękania przeciwników,
pamiętaj o tym, że maciora z czajnikiem
na czele jest zawsze w zasięgu ręki.
I w ten oto sposób kończymy nasze spotkanie z bojową golonką, z naszym
bekonem szturmowym! Gracie to tylko jeden z kilku modeli do Gremlinów, jakie
znalazły się w moich rękach dzięki uprzejmości Emeryta, więc możecie się
spodziewać, że więcej modeli z tejże frakcji zawita na łamy bloga w takiej
formie wszechstronnej recenzji. A cóż też można oczekiwać jutro? Ciężko
przewidzieć – mogą to być nowości do Warmachine, bo się ich zebrało. Albo do
Infinity, bo już zostały rzucone na stronę! A może coś o kosmicznych marines,
bo dawno nie było? Cóż, któryś z tych trzech z pewnością się pojawi, tak więc
jutro… się… okaże! Miłego!
Orkowe Noby Majstra nie zgadzają się z opinią o unikalności Gracie ;)
OdpowiedzUsuńPictures or it didn't happen! :-)
OdpowiedzUsuńa przy okazji - kiedy Lublin kupuje startery?
Artykuł czytało się całkiem przyjemnie :) Keep going :D
OdpowiedzUsuńKiedyś (w ed1.5) Executioner z Guild działał tak samo jak Gracie - z tym, że po śmierci miał dodatkową aktywację i jeżeli zabił model to też leczył się do fulla :D Dodatkowo miał sparowane szpony co dawało mu zawsze bonus flip na combat i dmg :) a kosztował tylko 8ss. Świniak fajny ale jako Merc do innej bandy trochę za drogo wychodzi taka zabawka. Choć Reactivate będzie robił pogrom na tym prosiaku :D
Best regards
Malowałbym.
OdpowiedzUsuń