Uwielbiam, kiedy natura podrzuca
mi pomysły na teksty. Ot, niby cały czas się zmagam z resztkami akapitów pod
MalifauX, głównie z powodu wyjścia drugiej edycji, do której to rzut okiem na
zasady udało mi się zorganizować dopiero kilka dni temu, no ale póki nie czuję
się na siłach, by to dopiąć do końca (*cholerna pogoda
doprawiła mnie o stan grypowy! Ot, Polskość, jak by był śnieg i lód, jęczałbym,
że zimno…*), tak na serwisach plotkarskich zajmujących się głównie
produktami Games Workshop zawrzało nagle na wieść o przerzuceniu dziewiątej
edycji fantastycznej odmiany Wojennego Młota w przyszłość na rzecz siódmej
edycji ich czołowej gry – Warhammera 40 000. Kiedy więc wielka recenzja
MalifauX szykuje się na ostatni dzień grudnia i roku 2013 a Emeryt w pocie
czoła i w domowym zaciszu pisze piękną epopeję, prawdziwą opowieść drogi z
licznymi zakrętami i zwrotami akcji, o tytule roboczym ‘Perypetie z Prodosem, czyli
jak nie wydawać gier figurkowych’, ja nie mogę nie skorzystać z tego okazji i
po prostu z chęcią rzucę się na ten kuszący kąsek informacyjnych przecieków… Bo
jest o czym mówić!
Oczywiście jak możecie się
domyślać, mili czytelnicy, tekst ten z łatwością mógłby się przerodzić w mój
naturalny stan Wylewania Gorzkich Żali na złego wydawcę, głównego szejtana na
tronie gier figurkowych, złego i niegodnego kramu Games Workshop, ale wiecie,
wcale nie chcę. Z dwóch powodów. Po pierwsze, wydali Kill Team – tak, co prawda w wersji cyfrowej i to dość drogo, ale
nie mogę ukrywać faktu, że choć uważam swoje czasy popychania figurek GW po
stołach za przeszłe i niebyłe, to po przeczytaniu tego dodatku krew we mnie
zawrzała w sposób całkiem pozytywny, i mięśnie walczyły z umysłem, by coś z tym
zrobić… Choć sam figurek nie mam za bardzo, to jednak sama koncepcja Kill Team’u
jest wyśmienita, bo naprawdę w pełni oddaje to, o czym Games Workshop prawi już
od kilku lat. Oto jest, gra do piwa, kwintesencja wręcz gry do piwa, o
prostych, acz dobrze skrojonych zasadach, fajnie zaprojektowanych, dynamicznych
myślach i zabójczo wręcz łatwej możliwości rozwoju domowego na zasadach ‘homebrew’. Kill Team to wyborny produkt
i aż mnie pali, by nie spróbować… Kto wie, może uda mi się dogadać moim
lokalnym sklepem hobbystycznym i stworzyć tam małą kampanię właśnie w Kill Team’a?
Na recenzję na pewno możecie liczyć, bo produkt ten zaskoczył mnie bardzo
pozytywnie. W sprzyjających warunkach wystarczy kupić tylko jedno, dwa pudełka
i masz już armię na Kill Team’a, czyli wydatek jak do każdej normalnej gry
skirmishowej. Słodko.
Po drugie, rzeczą oczywistą jest,
że gry figurkowe widzą nowe edycje i że nowa edycja z samej swojej natury musi wprowadzić zmiany.
Zmiany, często-gęsto są na tyle dogłębne lub kluczowe, że w oczywisty sposób
dyskwalifikują użytkowanie starych podręczników czy dodatków, więc naprawdę nie
można mieć za złe wydawcy, że wydając nowy podręcznik niejako kładzie lagę na
nasze wcześniejsze wydatki, bo to po prostu norma w tym hobby i jeżeli ktoś ma
do tego jakieś wąty, to proszę bardzo, ale tak po prostu jest i tyle. Jak
Warmachine / Hordes uderzyło w drugą edycję, fani też musieli zaopatrzyć się w
nowe talie kart do swoich pamperków. W Dreadballa nowe sezony z nowymi
drużynami i zasadami to oddzielne podręczniki. Do Firestorm Armada czy
Dystopiana też należało wymienić podręcznik na nowy. Ot, norma – nowa edycja,
nowy wydatek na zasady.
Co do samej plotki… Wielu jeszcze w nią nie wierzy. Że niby Siódma
edycja WH40k? Tak wcześnie? Przed WFB? Z jakiej racji? A ja tam wierzę.
I nie chodzi tylko o fakt, że
Naftka sam stwierdza, że źródło tej informacji jest źródłem wielokrotnie
sprawdzonym, źródłem, od którego ploteczki sprawdzały się praktycznie zawsze,
bo kto wie, może raz na dziesięć przypadków się ktoś poślizgnie, może - w myśl
paranoidalnych teorii spiskowych! - GW od czasu do czasu testuje swoich ludzi i
puszcza miks chorych informacji, sprawdzając która wyciekła by móc ustalić go
jest źródłem przecieków... Być może. Ale osobiście plotka ta świetnie
konsoliduje wszystkie informacje na temat polityki wydawniczej GW planowanej na
rok 2014. Znamy informacje, że ten rok będzie dużą zmianą dla funkcjonowania
modeli Forge World na ramach tzw. 'standardowych gier'. Nie tylko ich system
'Space Marines', tfu, znaczy się Horus Heresy ma stać się grą core'ową, jak
WH40k i WFB. Ma dostać normalne pudełko ze starterem, takim samym jak Dark
Vengence czy Island of Blood. A bardziej szeroko zakrojone ploteczki poczynają
szeptać, że WH30k ma przejść do plastiku, choć w to akurat ciężko mi uwierzyć,
przynajmniej jeżeli chodzi o rok 2014, ale z drugiej strony są ku temu
przesłanki, jak chociażby info o pozbyciu się Finecastu (*Ostatnie trzy fale nowinek do WFB/WH40k nie mają nic z tego
materiału*) i fakt, że skoro GW zechce popularyzować ów grę, plastik
byłby dobrym rozwiązaniem, przynajmniej jeżeli chodzi o podstawkę.
Powyższe informacje niejako
dobrze prezentują plotkę na temat przyspieszonego wyjścia nowej edycji. Do
Sierpnia / Września mają jeszcze sporo czasu, by spokojnie wydać brakujące
kodeksy, no bo co też zostało? Tyranidzi zjadają nas już za kilka dni, a w
odwrocie mamy Orków, Nekronów, Gwardię, Mrocznych Eldarów i dwa zakony
kosmicznych marines? Sporo, nie da się ukryć, ale Zakony mogą zostać 'przepchnięte'
z czymś innym na łamach chociażby suplementów, a reszta spokojnie się zmieści.
A tak, to zostaje marzec, maj oraz lipiec na miesiące poświęcone dla kodeksów z
uniwersum czterdziestego tysiąclecia, więc trzy kodeksy spokojnie wejdą –
licząc, że nie dodamy września, bo ploteczka osadza wydanie nowej edycji raczej
na jesień niż w okresie wakacyjnym. Słowem, jest naprawdę sporo miejsca na to,
by upchnąć znaczną moc kodeksów i zaktualizować je do współczesnego standardu
przed uderzeniem w nową edycję. Ba, zachowanie jednego czy nawet dwóch kodeksów
nie podciągniętych pod szóstą edycję może im bardzo odpowiadać, bo oznaczać
będzie, że będą mogli szybko wydać nowy kodeks już do siódmej edycji, jak to
zrobiono z Chaos Space Marines w edycji szóstej (*Który to kodeks ‘ominął’ w ten sposób właśnie piątą edycję,
przeskakując z kodeku czwartoedycyjnego na szósty, i był przedostatnim kodeksem
wydanym do czwartej edycji*).
A fakt konsolidacji Eskalacji czy Stronghold Assault w podręczniku to ważny krok, bo niejako
legitymizuje slot Lords of War czy wynalazki a la Void Shield. Słowem, oficjalnie
ogłasza, że standardowa rozgrywka WH40k zawiera modele z Forge World'a. I choć
scena turniejowa i tak poradzi sobie z tym we własnym zakresie i jak się okaże,
że się balans chwieje, wprowadzi odpowiednie modyfikacje... To już gra 'do tzw.
piwa' będzie ciekawsza, bo jednak ciężko będzie wyciągnąć dobre argumenty
przeciwko komuś z grubym portfelem, kto sobie smyra w małych grach tytanem po
polu bitwy. Oczywiście można już w tym momencie mieć wydawcy za złe, że
wykonuje taki manewr… Było nie było, podręcznik główny jest jednym z tych
kluczowych zakupów, bo po prostu ciężko dobrze pograć, jak się nie ma aktualnej
księgi zasad
.
Dodatnie treści lub zasad z
dodatków to niejako puszczenie cuchnącego bąka w kierunku tych, którzy wydali
kasę na dodatki w formie samodzielnych tomików. Cóż, pozostaje tak naprawdę
poczekać i zobaczyć, w jakiej formie
zostanie to rozwiązane. Być może na łamach podręcznika głównego znajdą się
tylko zasady, zaś same wpisy z jednostkami będą nadal do zdobycia tylko na
łamach tych publikacji? O ile ze Stronghold Assault ma to sens, o tyle
Eskalacja już nie bardzo, bo poza właśnie zasadami do wystawiania Lordów Wojny
same wpisy z jednostkami to kopia żywcem wyrwana z podręcznika do Apokalipsy,
nie mówiąc już o tym, że Forge World opublikował oficjalną listę modeli, które
może każda frakcja wystawiać na łamach tego nowego slotu w FOC, już w pewnym
stopniu czyniąc sam dodatek niejako dziwacznym, pozbawionym sensu tworem.
Wyrwanie kluczowych zasad i wrzucenie ich do podręcznika całkowicie tak
naprawdę zniweluje jakiekolwiek argumenty przemawiające za egzystencją tego
podręcznika.
Słowem podsumowania, ciężko mi
znaleźć jakiś mocny, konkretny argument przemawiający na niekorzyść tych
plotek, ba, wręcz przeciwnie – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na
to, że aktualizacja WH40K bardzo wpasowuje się w aktualne poczynania wydawcy i
jego rozpoczętą kampanię na popularyzację produktów ze stajni Forge World, z
widoczną nadzieją, że modele te zagoszczą na stołach. Jeżeli podręcznik główny da
jasną i klarowną możliwość do bawienia się armiami, modelami i dodatkami
zawartymi na łamach Imperial Armour, to będzie jednak pewna rewolucja!
Osobiście, jestem bardzo za – taki masowy napływ nowych armii, modeli i
formacji mocno rozbije aktualne meta, ostro zamiesza a sam natłok informacji i
bogactwo w budowaniu rozpisek najpewniej na długo zdestabilizuje system ‘jednej
słusznej rozpiski’ i zamieni tę grę w coś kreatywnego. Nie mówiąc już o tym, że
bardzo chciałbym ujrzeć Forge World’owe Chapter Tactics na stołach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz