Nie tak dawno temu pozwoliłem
sobie dość ostro pojechać po Age of
Sigmar. Żeby nie było, postarałem się w ów wielkim tekście zaznaczyć, że
gra ta ma potencjał i w sumie jej moc zależy głównie od tego, jak Games
Workshop poradzi sobie z aktywną promocją systemu. Bo system ma swoje zalety!
Łatwe zasady, dynamiczna rozgrywka, niska krzywa nauczania… Sam największa
bolączkę tak naprawdę odczuwałem z powodu uśmiercenia Starego Świata, który
kochałem i nadal kocham wielką pasją, bo jest to setting, który niejako
wychował mnie do fantastyki. Jednak pięć etapów żałoby mi już przeszło i jestem
w stanie rzucić okiem na system nieco trzeźwiejszym okiem, tak samo jak myślę
wiele innych graczy.
Żeby nie było – nie jest to
rachunek sumienia czy też tekst pokutniczy. Nadal nie mam zamiaru grać w Age of Sigmar, z wielu różnych powodów,
które zmianie nie uległy. System jest piekielnie drogi (*jeden mały krasnal za
80 blaszek… Za tę kasę kupić można
starter do TANKS!*), fluff jest jak dla mnie zdecydowanie zbyt heroiczny i
kolorowy (*nigdy nie zapomnę żywego bursztynu więżącego Gorkamorka*) a sam
system wprowadzania zasad jak i stopień ich skomplikowania zupełnie do mnie nie
trafia, bo moim zdaniem stoi na rozkroku bycia bardzo łatwym jak i idiotycznie
złożonym. Łatwym, bo same zasady można ogarnąć w 10 minut z piwkiem w dłoni.
Złożonym, bo jednostek jest ogrom a każda z nich przynosi na stół coś nowego, i
za każdym razem jak łupiesz z kimś z inną frakcją, niejako uczysz się jego
zagrywek od nowa. Słowem – nadal nie jestem przekonany i raczej nigdy nie będę.
Tyle że teraz jestem w stanie stwierdzić, że wynika to z bardzo prostego faktu…
Ot zwyczajnie nie jestem odbiorcą docelowym tego systemu, i tyle.
Jednak piszę ten post, ponieważ
jak rzadko kiedy, musze gorąco pochwalić Games Workshop. Nie wiem, co się u
nich stało. Cóż za wewnętrzną rewolucję ktoś w Nottingham przeprowadził. Bo
widzicie, wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Games Workshop
chce prowadzić rozwój Age of Sigmar
w bardzo aktywny sposób, radośnie wspierając graczy i hobbystów – a przecież
takie zagrania ze strony tego wydawcy skończyły się dekadę temu! A jest tego
troszkę… Darmowe warscrolle do jednostek? Darmowe zasady do pobrania z
oficjalnej strony? To tylko dwa małe, sympatyczne gesty na wstęp, bo młyn
plotek aż buczy od kolejnych informacji.
Pierwsze co leje miód do mego ucha
to to, że podobno General's Handbook – książka zawierająca trzy metody grania w
Age of Sigmar, w tym wyczekiwany przez wszystkich tryb z punktami do
zbalansowania armii i tworzenia regularnych rozpisek – nie jest pisana w
ciasnym loszku w głębokich piwnicach wydawniczego gmachu. Podobno dopuszczono
do współpracy scenę turniejową. Podobno przepytano graczy, czego oczekują, co
chcieli by widzieć. Podobno zbierano dane z turniejów, by dostarczyć naprawdę
solidnie zbalansowany system. Podobno. Co z tego wyjdzie, trudno przewidzieć na
dzień dzisiejszy, ale plotki napawają delikatnym optymizmem! Miło było by
zobaczyć po raz pierwszy od wielu, wielu lat, porządnie napisany tom do gry GW,
który rzeczywiście wyrówna pole bitwy i da każdemu szansę na sympatyczną zabawę
bez przegięć. Ale to nie wszystko!
Bo nadchodzi letnia kampania.
Bogowie! Kampania od GW! Ostatnie naprawdę duże kampanie odbyły się przecież w
roku 2003 i 2004, czyli Eye of Terror oraz Storm of Chaos. Tak tak, wiem, że po
drodze trafiły się jeszcze The Fall of Medusa V oraz The Nemesis Crown, ale nie
sięgały one skalą oraz popularnością poprzednikom do pięt. Nawet biorąc je pod
uwagę, to niemal 9 lat mija od ich zakończenia. A teraz nadeszła pora, by Games
Workshop ponownie uderzyło z werwą i mocą w promocję systemu, bo choć informacji
nie ma jeszcze za dużo, to te, które już środowiska zdołało wyłapać, dają
bardzo ciekawy obraz projektu.
Po pierwsze, całe wakacje z
haczykiem skupią się na Age of Sigmar. Zapomnijmy o nowinkach do pozostałych
gier, chyba że najdrobniejszych. Jest to w pełni zrozumiały krok, biorąc pod
uwagę fakt, że na łamach kampanii mają zostać wydane aż trzy nowe frakcje do
AoS’a – a to oznacza nowe tomy, nowe figurki, masa nowego śmiecia do wypchania
dziur. Frakcje, które nareszcie mają rozkwitnąć nieco zaskakują. Sylvaneth,
czyli drzewołaki, to już od dawna znana nowinka. Aelfy, znaczy poczciwe elfy
nareszcie powrócą w blasku i chwale, co z pewnością ucieszy kolekcjonerów
długouchych, aroganckich dziadków. Jednak największą siurpryzą jest ploteczka o
wyjściu tomiku i armii dla Slaanesha! Najwyraźniej informacje o jego zejściu z
kolorowego świata były przedwczesne. Informacja brzmi nieco optymistycznie, ale
ma sens, biorąc pod uwagę pozostałe nowości, bo zgodnie z nowym fluffem Aelfy
pod wodza Teclisa i Tyronia wyruszyły właśnie na szukanie spasionego Slaanesha
by się z nim rozliczyć. By nowe elfy miały więc odpowiednio klimatycznego
wroga, Slaanesh rzeczywiście ma szansę powrócić na łono systemu z odpowiednim
liftingiem.
Biorąc pod uwagę fakt, że system
ten jest bardzo oparty na swoim tle fabularnym (*to, czy ów tełko się podoba to
już osobna kwestia*), miło było przeczytać informacje o tym, że wynik kampanii
ogólnoświatowej zostanie potem uznany za oficjalny w fabule gry. Znaczy,
kolejny tom ciągnący historię świata i domen będzie zawierał właśnie rozwiązania
kampanii… Teraz tylko czekać i zobaczyć, o czym będzie traktować kampania i w
jak dużej skali gracze będą mogli wpłynąć na kształt wciąż bardzo świeżego
settingu, otwartego na zmiany. Kto wie, być może wygrana chaosu spowoduje pełne
odrodzenie Slaanesha jako gracza na magicznych polach bitew? A może elfy
ustanowią nowe dominium, uwalniając w pełni swoje światy od macek zła i
występku? Szczerze przyznam, że ciekawi mnie to na tyle, że najpewniej będę
śledził tę kampanię niczym duże wydarzenie sportowe.
Kampania rozpoczyna się 14 lipca,
a oficjalne ogłoszenie wypadło na 11 czerwca… Games Workshop daje graczom
miesiąc na przygotowanie się do walki! Wiadomym już jest, że kampania globalna obejmować
będzie wszystkie cztery główne frakcje. Co mnie ucieszyło, to to, że GM w pełni
korzysta z dobrodziejstw technologii, i dla przykładu użytkownicy aplikacji Warhammer
Age of Sigmar mogą spodziewać się pojawienia się nowych batalionów i wojennych
zwojów wraz z dniem oficjalnego otwarcia kampanii.
Season of War – bo tak na razie brzmi nazwa kampanii – zapowiada się
ciekawie i ma wszystko to, czego bym osobiście oczekiwał od takiego wydarzenia,
przynajmniej na papierze. Widoczne wsparcie wydawcy? Jest. Potencjał na zaangażowanie
wszystkich grających? Jest. Szansa na solidne tło fabularne i aktualny wpływ na
kształt systemu? Jest. Masa nowości, w tym modele, zasady i frakcje? Jak
najbardziej. Teraz tak naprawdę należy poczekać i zobaczyć, jaki kształt owa
kampania przyjmie… Czy będzie osobna strona i forum? Czy będzie mapa do
zajmowania terenów i zgłaszania wyników swoich bitew w celu dodawania wpływów
naszej frakcji? A może system scenariuszy do rozgrywania w sklepach?
Poczekamy, zobaczymy. Niech się
dzieje!
Storm of Chaos, Eye of Terror czy Albion też miały wpłynąć na fluff - a wszyscy wiemy, że tak się nie stało. Bodaj jedyna kampania jak wpłynęła na fluff to trzecia wojna o Armageddon. Także byłbym bardzo sceptyczny co do tego jak to będzie wyglądało w AoS.
OdpowiedzUsuńJa jestem w 100% przekonany o tym, że kampania wpłynie na fluff. GW zaczęło słuchać swoich klientów już od jakiegoś czasu - teraz po prostu zaczyna się to uwidaczniać. Ja tylko bym chciał, żeby designy ludków też odzwierciedlały preferencje graczy, bo póki co GW ma cykl super-gniot-super-gniot itd. Co do cen, nie można powiedzieć jednoznacznie że AoS jest drogi, ani że tani. Da się skołować grywalną armię w cenie do 200zł. Można też to rozbuchać do 1000. W każdym razie pod względem cenowym jest znacznie lepiej niż do tej pory (8 edycja i po 4 pudełka minimum na 1 regiment). No i tak na marginesie, Fireant - nigdy nie mów nigdy ;-) ;-)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem GW bardzo by straciło, gdyby kampania nie miała żadnego wpływu na fluff. Gracze są wciąż sceptyczni co do AoS, więc pewien ukłon w ich stronę (oraz zapowiadane zmiany w AoS) może naprawdę zdziałać cuda =)
OdpowiedzUsuń