Czasem bywa tak, że jak coś
uwalić, to na całego. Robią to wszyscy. Każdy z nas z pewnością miał jakiś
moment lub kilka w swoim żywocie, gdzie coś spieprzył niemalże koncertowo,
gdzie wszystko poszło w rozsypkę niczym brokatowa choinkowa bombka po spotkaniu
ze schodami. Zdarza się najlepszym, nie ma powodu do wstydu. Dlatego też
wybaczymy Games Workshop wydanie nowych mrocznych elfów, zrozumiemy, że hej,
nawet firma znana z dobrej jakości, nawet wydawca, który potrafił przywrócić mrocznych
eldarów do życia w takim pięknym stylu jest w stanie wydać totalne kasztany na
całej linii. Tak jest, druga fala nowości do odświeżonej wersji niegrzecznych
kuzynów spiczastohełmych elfów również nie pokazała, według mnie, żadnej klasy,
i niestety nie ratuje słabowitej pierwszej fali, w która choć nie była całkiem
szpetna, to jednak do najlepszych i najurodziwszych produktów GW zdecydowanie
ów nowinki nie należały.
Oczywiście wiem, że wielu z was
się z tą opinią nie zgodzi. Ba, czytałem już opinię, że podobają się Wam co
poniektóre pudełka, które mnie odrzucają niemalże fizyczną ohydą i regresem we
wzornictwe, Wam, mili czytelnicy – no cóż, przynajmniej części z was –
przypadły do gustu! Jak mówi stara maksyma – de gustibus non disputandum est. Nie zmienia to jednak tego, że ja
również pozwolę sobie skorzystać z mojego prawa do wyrażenia opinii, i w ten
oto sposób podzielę się moim wylewnym jadem na temat drugiej fali koszmarków.
Bo osobiście nie jestem wielkim fanem redukcji w bogactwie detali czy w
dynamice póz połączonej, naturalnie, z regularnym wzrostem cen… Rzeczy, na
które GW dostawało ode mnie zawsze złote gwiazdki na koszuli po prostu w tej
fali nowości są dużo gorsze, niż byłem przyzwyczajony, a jako że nie cierpię na
chorobę ‘Klapek GW’ na oczach i nie porównuję ich produktów we własnym chowie,
to po prostu nie mogę tego zbyć machnięciem ręki i racjonalizacją pokroju „Ej,
te sztywne miotły zamiast kręgosłupów przypominają mi GW 20 lat temu – ale odlot!”.
Do dzieła zatem!
Dark Riders / Doomfire Warlocks to w sumie pudełko, na które
wszyscy czekali. Głównie za sprawą Mrocznych Jeźdźców właśnie, którzy musieli dość
długo czekać na nowe wzory a które jednak były ostro i regularnie wystawiane na
stołach. Trzeba przyznać z ręką na sercu, że nowe wydanie im służy, i że
wyglądają oni naprawdę dobrze. Fajne, lekkie zbroje, szeroki wybór głów w tym
świetne zamaskowane szalami twarze, łby w hełmach też wcale źle się nie
prezentują. Do tego ładne tarcze, miłe dla oka płaszcze, no naprawdę super to
wygląda, i z dodatkiem bardzo eleganckiego sztandaru nie ma na co narzekać.
Czekaj… Nie mówiłem czasem, że druga fala nowości do koszmar? A no tak…
Przejdźmy więc do wierzchowców! Lekka kawaleria piechotą nie chodzi, ale gdybym
był Mrocznym Jeźdźcom, to bym się chyba jednak zastanowił nad tą opcją, bo nowe
konie mrocznych elfów to jakieś nieświęte mutacje chomika ze wścieklizną z
być-może-koniem. Nie wiem zaiste kto wymyślił ten patent, ale zasługuje na
chłostę, bo te konie naprawdę są paskudne – poczynając od wyłupiastych gał,
bobrzych siekaczy poprzez kwadratową budowę poszczególnych elementów ciała aż
na ‘kolcach’ na nogach. Kto to kurde wymyślił? Nie mówiąc już o tym, że brak
strzemion to trochę techniczny przeżytek – konik wierzgnie i jeździec leci aż
miło… No, ale w sumie w ostatecznym rozrachunku dostajemy kawalerię, która nie
ma dobrych koni. Niezła lipa. Co do nowej jednostki w pudełku, czyli „oddanych
Slaaneshowi” warlocków to nie podobają mi się zupełnie. Nagie, wychudzone,
pozbawione anatomicznej poprawności torsy, twarze obcych rodem z magazynów retro-futurystów
i ‘włosy z tentakli’ to z pewnością nie jest styl, który może mi się podobać –
z całą pewnością nie, kiedy jest to połączone w jeden koszmarek.
Normalnie unikam tworzenia
ilustracji z jakże komicznymi wstawkami, ale uważam, że GW się popisało
humorem, i tworząc odświeżony rydwan dla mrocznych elfów zgrabnie zaznaczyli,
że już sami nie wierzą w to, co wydają. Monocyklowa Wanna o Napędzie Konnych
zwana również Scourgerunner Chariot ma
pośród załogantów gościa, którego wyraz twarzy ewidentnie zdradza, że sam nie
dowierza, że to coś aktualnie może jeździć. Naturalnie możemy pachnąć ręką i
powiedzieć „Hej, magia” ale do ciężkiej Urwał Naci – bez przesady. Naturalnie
nowy lekki rydwan został wyposażony w dwa ‘szczuro-chomikonie’, które dodają
uroku i zyskują ekstra punkty w kategorii szkarada miesiąca. Tak – dla mnie
jest to zupełnie poroniony pomysł i cały ten rydwan wygląda tak, jakby był
zarówno niezdolny do skręcania za to jak najbardziej gotowy do zarycia
kadłubkiem w ziemię i radosnej eksplozji w chmurę odłamków i połamanych elfów.
Fortunnie w pudęłku mamu również opcję wyczarowania z tego konstruktu rydwanu
napędzanego dwoma Jednymi Zimnymi (*Przepraszam*),
których to nowe wzory podobają mi się od czasu ich premiery wraz z plastikowym
pudełkiem jaszczurzastej kawalerii kilka lat temu. Niestety, choć gady są
zdecydowanie ładniejsze od paskudnych koni, to sam rydwan nadal jest monocyklem…
Tyle, że z dodatkowymi ostrzami gdzie się dało, by skrętność tego wehikułu była
jeszcze gorsza! Yuppi! Cóż za radykalny koncept… Słowem, jestem na mocne nie,
nawet, jeżeli ogólnie nie wygląda to źle, to po prostu martwy inżynier w
matematycznym ośrodku mojego umysłu wrzeszczy z bólu, jak na to patrzy.
Kolejne pudełko doprowadziło
mnie, człowieka było nie było nadzwyczaj spokojnego, obdarzonego natura
spolegliwą i wesołą… Do szewskiej pasji. Pamiętam, ktoś-gdzieś-kiedyś wypomniał
mi przy mojej ostrej ocenie pudełka z nowymi wzorami bazowych wojowników
Mrocznych Elfów, że przecież postawa ‘szczota w dupsku’ jest spoko, jeżeli
mówimy o podstawowej piechocie, że przeca tworzą wielkie regimenty, i taka
postawa jest pomocna i zrozumiała… Powiedzmy, że mogę się z tym zgodzić. Że
skoro i tak należy rzucać stosem pieniędzy w kierunku Games Workshop tylko po
to, by stworzyć jeden regiment-hordę, to niech będzie, że poza tego typu pomaga
w łatwiejszym wystawianiu takich wielkich klocków piechoty. Ale już
wyjaśnienie, że podobny ‘atak klonów’ jest do przełknięcia w jednostkach
elitarnych, których to raczej nie ujrzymy na stołach w blokach po czterdziestu
chłopa, jest moim zdaniem niewybaczalne bez solidnego uwarunkowania we fluffie.
Czyli tak… W przypadku Czarnej Straży z
Naggarond jest to całkiem w porządku, bo to formacja w sumie strażnicza i
na dodatek dzierżąca halabardy, znana ze swojego zimnokrwistego stoicyzmu, więc
takie sztywniactwo może im ujść na sucho… Ale sztywniactwo w pozach to jedno,
atak klonów to drugie, i już wciskanie nam elitarnych jednostek w formie
powielanych wzorów jest czymś, czego jednak nie strawię. Mogliby się bardziej postarać,
bo tworzenie pudełek z dwoma różnymi oddziałami powinno wyglądać inaczej, niż
wymiana główek i broni w rękach… Tak więc Egzekutorzy też mnie nie kręcą,
jednak będąc sprawiedliwym oddam im punkt za naprawdę ładne wielkie miecze,
nawet jeżeli czaszkowe hełmy-maski są nudne i w sumie przerażenia raczej nie
wzbudzają.
I na sam koniec pozostawiłem
sobie taki, że się wyrażę, jaśniejący punkt w tej drugiej fali, czyli Mistrza Floty! Naturalnie, nie oznacza
to, że nie jest on pozbawiony wad, ale jednak trzeba mu oddać co należne –
głowa i ten fantazyjny zaczesz wygląda wyśmienicie, podobnie jaszczurzy
płaszczyk i ładny pancerz – schludny, nieprzesadzony, ale jednak unikalny i sympatyczny
wizualnie, wraz z krezą zrobioną z żuchwy jakiejś smutnej, morskiej bestyjki. Słowem,
gdybym miał postawić na półce, pomalować i cieszyć oczy… W sumie, czemu nie?
Nie ma jednak zbyt kolorowo i nawet tutaj pojawiły się głupoty takie jak bardzo
piracka proteza nogi w postaci, tak, ostrza. Ja rozumiem, że to Warhammer, że
wszystko musi być większe, groteskowe, bardziej brutalne i przerysowane ale…
Jak on aktualnie /chodzi/? Zejdzie na grunt, i co krok musi przeklinać i
wyciągać swój nożny miecz z grząskiej ziemi. Abordaż na wrogi okręt? Cóż, te
mają drewniane pokłady, więc co, gość chodzi szarpanych chodem, wyrywając
kawałki desek z pokładu? Idiotyczne. Dodatkowo ów… czekan-harap-drapak do
pleców wygląda koszmarnie… Jak o to w ogóle wyciąga? Jak walczy? To wygląda
tak, że jak raz coś trafi, to potem już nie wyciągnie, bo te wszystkie wypustki
i kolce zahaczą o absolutnie wszystko, co możliwe. Jak gość wejdzie z tym w
dżunglę, to już nie wyjdzie, dopóki tej komicznej broni z rąk nie wypuści. Tak,
tak, Mroczne Elfy mają fetysz na punkcie ostrych końcówek i widać, że wierzą,
że dowolna płaska powierzchnia powinna mieć co najmniej ostry szpic a jeżeli
można dorzucić, to trochę kolców, ale kurde bele, chyba czasem myślą na temat
tego, jak dana broń będzie się sprawdzać, a nie tylko o to, jak będzie wyglądąć.
Cóż, jak widzicie, prywatnie nie jestem raczej zadowolony z tego,
co mistrzowie z Nottingham nam zgotowali. Fortunnie nie dotyka mnie to
osobiście, bo sam nie zbieram armii do Wojennych Młotów a już tym bardziej nic
do elfów (*tfu, tfu,
paszkudy nadrzewne!*) a pierwsze
przecieki z nadchodzących tyranidów wyglądają smacznie na pierwszy rzut oka,
więc być można to jednorazowa wpadka na całego… Nie zmienia to faktu, że w
wydaniu nowych Mrocznych Elfów nie podoba mi się tak naprawdę zgoła nic, i
gdybym ich zbierał… Byłbym raczej poirytowany.
I znów mam zupełnie inne zdanie. Fleetmaster jest wręcz tragiczny. Nie trawię tych smoczych pelerynek u delfich piratów, a ta jego noga to już czarna rozpacz. Za to Black Guardzi uważam rewelacyjni. Znacznie lepsi od przekombinowanych 6-edycyjnych i tylko trochę gorsi od 4-edycyjnych. Zunifikowany wygląd i brak dziwacznych póz jak najbardziej na plus. Chyba przestałeś grać w battla w czasach 5 edycji skoro wydaje Ci się że elity się wystawia w klockach nie większych niż 10 typa :-) Czaszki u egzekutorów kretyńskie, ale i tak dużo mniej niż 6-edycyjne kolczugi przypięte kolczykiem do skóry. Dark riders świetni, klimatyczni i mroczni jak na mrocznych elfów przystało.
OdpowiedzUsuńPatrząc, co zrobili z DE, boję się aż nowych WE...
OdpowiedzUsuńNie tylko DE...
Usuń"Żryj meduzę!"
Haha, to mi się podoba - dwa komentarze, dwie oddzielne opinię, bo jak widać Maniexowi się ewidentnie podoba, to w zwięzłym komentarzu Skavenblight słyszę niejako nutkę zgody z moją oceną - sam też się boję, co też powyczyniają z leśnymi huncwotami, będzie straszno i śmiesznie to pewne!
OdpowiedzUsuńCo do Dark Ridersów i Czarnej Straży - w sumie, Maniex, opinie mamy zbieżne, prawda? Też uważam, że Mroczni Jeźdźcy są spoko! Szkoda, że dosiadają szczurołacznych koni, a nie, cóż... Koni. A Czarnej Straży tyczki w dupciach wybaczyłem, bo to pasuje do regimentu i jego historii, jednak już dla rzeźników nijak mi to w smak...
True - rzeźnicy kiepscy, ale mimo wszystko lepsi od nieustawnych i nielogicznych poprzedników.
OdpowiedzUsuńKiepscy ale lepsi - czyli nadal kiepscy :) Za taką cenę nie powinno być nic kiepskiego! Zgadzam się z Fireantem - akurat ta fala nowości kompletnie mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Fen
Dokładnie. Osobiście nie toleruje takiego wyjaśnienia, bo to brzmi dla mnie w ten sposób "No, to jest kupa i śmierdzi jak kupa, ale ta wczorajsza kupa jednak była brzydsza i mocniej cuchnęła." Ale jednak to wciąż kupa, a za wyżyłowane ceny GW to ja się Proszę Państwa spodziewać Cudów, a nie klonów.
UsuńLepsi, ale rzecz jasna nie na tyle żebym ich zakupił :-) Poza tym ja jestem wyczulony na bzdury wynikające z faktu, że projektowaniem zajmują się specjaliści od wyglądu a nie funkcjonalności, a właśnie starzy egzekutorzy stanowili apogeum kuriozum i kretynizmu :-)
UsuńStawianie modeli w szeregach swoja droga, a ciecie kosztow swoja. Zarowno wlocznicy z pazdziernika, jak i gwardia z listopada to ewidentnie jeden korpus w CAD-zie skopiowany i poddany kilkukrotnemu retuszowi - tu troszeczke inny wzor na "spodniczce", tam inny na pancerzu. No przepraszam, ale jak wydaje 150 zl na oddzial 10 chlopa, to oczekuje wiekszego wkladu pracy ze strony rzezbiarza! GW na luzie moglo stworzyc powiedzmy 5 roznych korpusow niezachaczajacych o siebie nawzajem w regimencie, ale przeciez taniej stworzyc jeden!
OdpowiedzUsuńOdnosze wrazenie, ze GW jest bliskie polozeniu laski na WFB, tak jak zrobilo to z Hobbitem, bo wraz z kazdym kolejnym miesiacem wysilaja sie coraz mniej i ograniczaja budzet w studio.