15.12.2013

[15.XII.2013] Pierwsze fotki Tyranidów!


No tak, teraz już wiem, że moje wcześniejsze założenia były błędne. Jakkolwiek bardzo bym chciał, by aktywność tego bloga kwitła tak, jak w radosnych miesiącach spokojnej pracy z domowego zacisza, to jednak moja nowa profesja nie daje mi już zwyczajnie możności pisania w takim tempie i natężeniu, jakie by mnie zadowalało, i nawet wyśnione prze ze mnie dwa dni na wpis okazały się poza sferą realności, kurcząc się bardziej do dwóch tekstów na tydzień, i to głównie w okolicach weekendu! Szkoda wielka, i raczej nic się tutaj nie zmieni aż do wiosny, w której to mam zamiar oficjalnie teleportować swoje cztery litery na terytorium miasta Kraków, oszczędzając przy tym średnio 3-4 godziny dziennie na autobusowe wojaże. Cóż, z przykrością informuję, że nic na to póki co nie poradzę, więc, mili czytelnicy, miejcie cierpliwość!

A po drodze, kiedy tydzień sobie spokojnie przelatywał na znoju, ciężkiej pracy umysłowej i chęci spania przez każdą wolną minutę, którą udało mi się wycisnąć z mojego nowego, oblężonego podziału godzin, wycieki z Games Workshop okazały się bogate i soczyste, prezentując ciekawe nowości i potwierdzając, że Wielki Pożeracz nadchodzi w styczniu wraz z nowymi plastikowymi zestawami, uroczo zapowiadającym się kodeksem oraz dziwacznymi cenami, których nie mogę pojąć – i nie, nie chodzi wcale o to, że są tradycyjnie wysokie, ale bardziej o to, że nie widzę w nich żadnej logiki! Ale przejdziemy i to tego. Cóż, choć styczeń już za rogiem czyha, to plotkarskie maszyny trzęsą się w posadach i pracują pełną parą. Pora więc wsiąść na ten wóz i dorzucić swoje trzy grosze do obowiązujących ploteczek oraz wykazać się w pełni subiektywnym zdaniem na temat wyciekniętych foteczek! Do dzieła!

Naturalnie nie mógłbym zacząć od szturchania kijem tego, na co wszyscy czekali, czyli Wielkiego Robaka. Jak wiemy, Games Workshop wyraźnie dało do zrozumienia, że wypuszczanie nowej fali do armii pozbawionej czegoś dużego za te circa 250 złotych jakoś im nie leży, i po Riptidzie czy Wraithknightcie wszyscy czekali cóż też za dużą, organiczną kluchę mistrzowie z Nottingham zrzucą na barki miłośników biomasy? Jak się okazało, zaskoczyli wszystkich w sposób, cóż… Powiem, że po prostu zaskoczyli i na tym póki co pozostanę, bo trzeba przyznać, że zaprezentowane nowe modele podzieliły fanów na dwa obozy. I choć zawsze są Ci, co modele chwalą oraz Ci, co jadą po nich niczym dupą po prześcieradle, to jednak rzadko dana fala aż tak mocno dzieli graczy na wyraźne obozy zagorzałych fanów i pochlebców jak i gorejących obrzydzeniem, zawiedzionych i memlących pod nosem przekleństwa hobbystów.  

Duży robal okazuje się być wcale nie tak duży, jak można by było zakładać, co, wbrew pozorom, bardzo mi się podoba! Pudełko Haruspex / Exorcine za 220 złotych to duża, paskudna bestia, którą możemy poskładać albo jako nosiciela ogromnego działa wyrastającego z plecków albo jako, um, no cóż, coś, co wygląda, jakby połknęło granat odłamkowy. Nie, nie jestem wrogiem tego modelu, podoba mi się to, że tak nietypowo do tego podeszli. Obawiałem się, że będą się starali zrobić coś wysokiego, coś w postaci miniaturowej wersji Hierofanty, czyli bestię-patyczaka, a tu takie miłe zaskoczenie – dostajemy mutację byczka, żaby i ku uciesze miłośników wytykania palcami – Slaughterbrute’a z wojowników chaosu do WFB! Cóż, skojarzenie słuszne, bo z kadrów, które na razie dostaliśmy rzeczywiście znaczna część ciała i odnóży wygląda jak u tego modelu, co budzi wątpliwości względem tego, czy GW już zaczyna wewnętrzny recykling wzorów, czy na razie tylko nam się tak wydaje? Co do zasad, cóż, jest pełna lista życzeń wypisana jako ‘rumory’, ale najpewniejsze jest to, że Exorcine będzie prawdziwą artylerią u tyranidów, z dużym plackiem o solidnej sile i AP, zaś Haruspex ma mieć odpowiednik Magna-Grapple do przyciągania pojazdów i ma, rzekomo, radzić sobie z fortyfikacjami i pojazdami tak, jakby te były wykonane z taniego, wilgotnego kartonu. Na ile to się sprawdzi, zobaczymy, ale jest coś, co muszę powiedzieć już teraz, samemu nie dowierzając swoim słowom – 220 złotych za ten model… To niska cena. No dobrze, może nie niska, ale model jest /duży/. Pewnie, nie tak wysoki jak zabawka dla Tau czy Eldarów, ale przysadzista klucha zajmuje całą dużą, owalną podstawę, więc jednak kilo plastiku w pudełku musi być! A skoro oficjalna cena to 220 blaszek, to podejrzewam, że w normalnych sklepach kilka złociszy poniżej dwusetki uda się wygarnąć, a to już naprawdę dobrze wycenione pudełko. GW, co się tam u was wyprawia!?

Zaskoczeniem w drugą stronę jest pudełko z dawna wyczekiwanym lataczem dla tyranidów – Harpią! Która zgodnie z nową, świecką tradycją wydawcy ma oczywiście wariant w postaci Hive Crone. Model jest… Ładny, acz nie bez zgrzytów, bym osobiście powiedział. Po pierwsze, dodanie do głowy Carnifexa dodatkowych rogów, panowie szlachta, nie czyni ów głowy tworem unikalnym, po drugie zaś, kształt korpusu sugeruje opancerzonego ziemniaka. Nie znam się na aerodynamice, ale jestem przekonany, że ziemniaki nie są zbyt lotnym gatunkiem roślin. Szczerze się jednak przyznam, że to bardziej czepialstwo niż aktualne wady, bo skrzydła, kolczasty karapaks czy śliczne małe robale żerujące pod skrzydłami panienki Crone robią wrażenie i model w obu wariantach prezentuje się nadzwyczaj groźnie i całkiem dynamicznie, nawet, jeżeli Crone nosi pod i tak korpulentnym korpusem dwa wypełnione po brzegi jąderka, dumnie powiewające na wietrze. Co jednak zaskakuje to cena! 240 złotych to jednak nie w kij dmuchał za coś, to w sumie nie wygląda na bestię takiego kalibru jak ta opisywana powyżej, ale z drugiej strony tutaj wstrzymałbym się przed zbyt ostrą krytyką nowego metki cenowej, bo jednak rzut oka na zdjęcia a dokładnie na pałąk podstawki dla latacza sugeruje, że Harpia / Crone może się okazać znacznie większym modelem, niż zdradza jego sylwetka. Zdecydowanie rozpiętością skrzydeł wydaje się znacznie przewyższać rogale nekronów a samym rozmiarem zdecydowanie dominuje nad Stormtalonem, więc pozostaje jedynie wstrzymać wodze krytyce cenowej aż do ujrzenia porównania w skali. Będziemy fair, a co, niech GW zna łaskę pana!

Tyranid Hive Guard / Tyrant Guard to wzięcie dwóch starszych metalowych (*i, tfu, żywicznych*) wzorów, przerobienie je na nowe i odlanie w błogosławionym przez samego Imperatora plastiku. To, co już widzieliśmy dotychczas zasługuje na oklaski, przynajmniej w moim odczuciu. Nie ma osobiście nic do zarzuceni aktualnym wzorom. Zarówno ochrona Tyranta jak i strażnicy roju wyglądają srogo, mają ciężką budowę i czuć, że ma się do czynienia z pancernymi draniami. Są to ładne wzory, nic dodać nic ująć. Nowe mogą się nie podobać, są bardziej lekkie w budowie, bardziej organiczne niż pancerne i cóż tu więcej mówić – są dla tych jednostek tym, czym nowe pudełko Plaguebearersów było względem starszego – powrotem do starszego wzornictwa, bardziej karykaturalnego, bardziej przerysowanego! Mi się to osobiście bardzo podoba, poczynając od organicznych dział strażników roju, które naprawdę wyglądają teraz jak samodzielne organizmy, aż do wystających wypustków pancerza na ochroniarzach, które teraz naprawdę wyglądają tak, jakby mogły aktualnie stanowić tarczę łapiącą wrogi ostrzał zanim ten dosięgnie celu. Owszem, obie jednostki wyglądają pokracznie, ale w ten uroczy sposób inżynierii genetycznej, która nie myślała o estetyce a jedynie o solidnej realizacji pojedynczej funkcji. Co mnie jednak mocno kłuje to wyżyłowana cena! 210 blaszek za /3/ modele? Wiem, wiem, że są dość spore, wiem, że i tak wychodzi to ładniej niż pojedyncza brodka za 150 blaszek, ale kurde bele, to jednak już zaczyna ocierać się o górną granicę cenowej tolerancji, przynajmniej w moim wypadku. No ale oddajmy im sprawiedliwość – i tak wychodzi lepiej, niż kupowanie metalowych / żywicznych pojedynczo.

I tak naprawdę z nowinek nic więcej nie ma! Tak, tak, wiem, ze wychodzi jeszcze nowe pudełko tyranidzkich wojowników… Ale kto mi z ręką na sercu powie, że zmiany nie są po prostu kosmetyką? Ot, wzięli stare modele i korzystając z bogactw lepszej, nowszej technologii dodali więcej detali, jak aktualne membrany na zgięciach stawowych, ostrzejsze krawędzie, lepsze osadzenie oczu w czaszkach i takie tam pierdoły. Na pierwszy rzut oka modele są nie do odróżnienia od ich starszych wzorów, dopiero wzięcie obu do ręki i porównanie wykaże aktualne różnice. Oczywiście, warto zaznaczyć, że w nowym pudełku dostaniemy elementy do zbudowania Tyranid Prime, a elementy te wyglądają całkiem dobrze – poczynając od wielkiej, chitynowej krezy kończąc na kolczastych pleckach, będzie się on zdecydowanie odróżniał od swoich braci. Podwyżka ceny o 4 dolary względem starego pudełka nie piecze jakość szczególnie, bo jakość poprawiona jest ewidentnie, no i jednak dodatkowe elementy zostały dorzucone, więc można powiedzieć, że tak skromna podwyżka jest niemalże kulturalną ze strony GW.

A tutaj należy się Pochwała Pisemna skierowana do Games Workshop. Tak jest, mili czytelnicy, dobrze czytacie. Pochwała. Wygląda na to, że nasz wielki wydawca postanowił wywiązać się z obietnicy, i choć w miejsce starego, poczciwego Battleforce'a oferuje większe, droższe pudło, to jednak oferuje ono znaczną, odczuwalną zniżkę. Ot, wiemy, że pojawi się pudełko ochrzczone Tyranid Swarm składające się z 95 modeli – 40 Hormogauntów, 40 Termagauntów, 10 Gargulców, 4 podstawek z Ripperami oraz Carnifexa! Wszystko to za zaledwie 170 dolarów, co na nasze przeliczy się na okolice 500 złotych. Ktoś może powiedzieć, hola hola, to spory jednorazowy wydatek! Owszem, ale oszczędność jest niezaprzeczalna, bo by kupić wszystkie te modele osobno należałoby wydać 248 dolarów, licząc bardzo ostrożnie. Ba, nawet po cenach oszczędnych sklepów kupując powyższy zestaw nadal wyjdziemy na tym na dobre! A licząc na to, że w normalniejszych sklepach cena będzie jeszcze niższa… Wygląda to na naprawdę solidny zestaw do rozpoczęcia swojej tyranidzkiej hordy. Oby tak dalej GW, bo choć te pudełka są drogie, to kuszenie graczy tak znaczącymi zniżkami jest zagraniem słusznym i godnym pochwały (*nie wiem jak to z wami jest, panie i panowie, ale dla mnie ucięcie niemalże 70 dolarów z ceny to solidna zniżka, idąca w parze ze zniżkami zestawów świątecznych, jak Tau Firebase czy Eldarska armia duchów!*).

Cóż, jako że do nowości ze sfery figurkowej Games Workshop jestem zaledwie Obserwatorem na Uboczu, moje zdanie nie przełoży się na akcję finansową, to mimo wszystko mam nadzieję, że na łamach mojego ulubionego LGS’u będę miął szansę porządnie obejrzeć te nowe pudełka i modele by móc im wystawić solidną ocenę popartą doświadczeniem i kontaktem organoleptycznym! Na dzień dzisiejszy to są zaledwie opinie wstępne, przemyślenia ad hoc i ogólne ciche bąkanie pod noskiem. Tak czy siak dzięki za przeczytanie (*jeżeli dotarliście aż tutaj!*) i przypominam…

Fireant.pl jest blogiem wysoce otwartym! Jeżeli masz jakiś swój tekst okołobitewaniakowy, niezależnie od systemu… Jeżeli chciałbym opublikować relację, recenzję, felieton czy poradnik… Jeżeli chciałbyś zrobić to w miejscu, na które aktualnie ktoś zagląda… To nie lękaj się, i ślij tekst k’mnie na mail: fireant.blog@gmail.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz