Jest wiele rzeczy, za które
lubię, ba, uwielbiam setting czy też jak ktoś preferuje w języku ojczystym,
świat przedstawiony w systemie Warhammer 40 000. To, że jest to „gotyckie
science-fiction” mogę pominąć, to, że wszyscy są źli i niedobrzy, że istnieje
tylko wojna a ta, jak wiemy, się nie zmienia, również mogę pominąć. Ale fakt,
że cały tamtejszy wszechświat cierpi na przerażający gigantyzm… To jest to!
Kiedy Games Workshop tworzyło i budowało swój świat z klasycznych cegiełek
tropów i klisz, postanowili, że wszystko w nim będzie po prostu Bardziej! Wasze
okręty gwiezdne są duże? Nasze są większe! Wasi super żołnierze są wielkimi
twardzielami? Nasi są jeszcze większymi! Wasze Imperium Zła jest podłe i
straszne? Nasze morduje 10 000 psioników każdego dnia, a to dopiero
początek, bo miliony giną z imieniem Imperatora na ustach dosłownie co
kwadrans! Wasze podróże gwiezdne są niebezpieczne? Nasze dosłownie rzucają
okręty przez piekielne wymiary zasiedlone przez demony, które są rozerwać nasze
dusze na strzępy i tańczyć na szczątkach naszych umysłów! I tak dalej, i tym
podobne…
Ta mania ogromu jest specjalnie
widoczna w uzbrojeniu Imperium. Któż nie kocha super-super-ciężkich czołgów jak
Baneblade czy też nie darzy odpowiednim
zamiłowaniem Tytanów… Jeżeli chodzi o bezpośrednią aplikację siły ognia,
Imperium Człowieka z WH40k raczej ma ciężko o konkurencję w innych uniwersach
Sci-Fi. Gwiazda Śmierci w tym świecie nazywała by się co najwyżej ‘Średnią Bazą
Gwiezdną’. A to tylko początek potężnego arsenału Imperium… Bo w mrokach
dziejów i na kartach tekstów o Herezji Horusa skrywa się pojazd, o którym fani
świeżej krwi mogli nigdy nie słyszeć ani nigdy nie ujrzeć. Pojazd, który choć
nie został wyrzucony czy w jakiś inny ezoteryczny sposób wymazany z kanonu,
przestał jednak brać czynny w nim udział i powoli pokrywa się warstewką kurzu.
Mowa o Capitol Imperialis! Brzmi
dziwnie? Wygląda jeszcze zabawniej, bo jest to zwyczajnie gigantyczny romb na
gąsienicach, który powoli posuwa się w stronę przeciwnika. Nic dziwnego, że
Games Workshop niezbyt chętnie do niego wraca… Jego stylistyka i wzornictwo
zwyczajnie nie pasują do nowych szat tego systemu, i by Capitol Imperialis mógł
powrócić do łask, najpierw potrzebowałby przejść porządny lifting… No ale
dobrze. Czym jest ów Capitol Imperialis?
Mobilną fortecą. Jeżdżącym
bunkrem. Wysuniętym punktem dowodzenia. Jest to ogromny pojazd – 50 metrów
wysokości, 80 metrów długości, swoimi gabarytami spokojnie mierzyć się może z
tytanami. Jest to też prawdziwy bastion na gąsienicach, gdyż cała jego
monstrualna super struktura jest wykonana z czystego adamantium. Jakby tego
było mało, gigant ten wyposażony został w sześć tarcz uh… Szlag. Nie wiem jakie
jest polskie tłumaczenie, a wszystkie wymyślone brzmią idiotycznie. Próżniowe
Tarcze? Po prostu, ma sześć generatorów tarcz Void. Tak opancerzony pojazd jest
praktycznie niezniszczalny dla znacznej większości spotykanych sił, i tak
naprawdę tylko odpowiedniki tytanów są w stanie go uszkodzić.
Rola Kapitolu to przede wszystkim
bezpieczny schron dla dowódców Astra Militarum, którzy mogą zebrać się w dobrze
chronionym miejscu, które jednocześnie nie jest oddalone od pola walki i może
poruszać się wraz ze zmianami na froncie. Dlatego też każdy Kapitol wyposażony
jest w bardzo przestronne pomieszczenie (*20 na 30 metrów*) dowodzenia,
umieszczone w samym sercu pojazdu, wyposażone w ogromny projektor
holograficzny, zestawy kogitatorów, maszyn logicznych, punktu sieci Vox, liczne
ekranu dające pełny obraz pola walki, centrum komunikacyjne… Pełen zestaw
narzędzi dla kadry dowodzenia pozwalający im na prowadzenie kampanii na
wyciągnięcie ręki. Jakby tego było mało, Kapitol jest również gigantycznym
transporterem, zdolnym do pomieszczenia dwóch pełnych kompanii gwardzistów,
czyli do dwustu piechociarzy wraz z czołgami. Nie tylko daje to możliwość
dostarczenia świeżych posiłków w samo serce walki, ale też pozwala na rotację
kompanii tak, by ranne i wyniszczone mogły zaznać koniecznego odpoczynku i
napraw, zanim zostaną ponownie wypuszczone do walki. Ponadto hermetyczność
pojazdu daje mu możliwości transportowe znacznej liczby wojska w
niebezpiecznych środowiskach niegościnnych planet.
Oczywiście żaden pojazd Imperium
nie może wyruszyć na pole bitwy bez uzbrojenia – nawet mobilna platforma
dowodzenia czy transporter. Twórcy tego kolosa uznali, że skoro i tak mają tak
ogromną bryłę do zagospodarowania, to nie będą się cackać. I tak na szczycie
Kapitolu zamontowano monstrualne działo makro zwane działem „Behemot” – działo tak
wielkie, że podobno cztery czołgi Leman Russ są w stanie wjechać do środka jego
lufy. Nieważne czy to prawda czy nie, ważne, że uderzenie z tak ogromnego
działa robi wrażenie. Sama siła wystrzału jest w stanie skruszyć ziemię pod
pojazdem oraz ogłuszyć i ściąć z nóg pobliską piechotę… Uderzenie zaś jest w
stanie zabić tysiące wrogich żołnierzy i posłać nawet ciężkie, opancerzone
pojazdy na setki metrów w powietrze wraz z puchnącym grzybkiem ogromnego
wybuchu. Przynoszenie działa służącego gwiezdnym okrętom na ziemię robi swoje.
Jakby tego było mało, Kapitol często ma montowane na swoich burtach sponsony z
dodatkowym ciężkim uzbrojeniem jak i zawsze posiada na swoich blankach setki
sprzężonych bolterów do anihilacji wrażej piechoty. Gdyby znalazł się ktoś na
tyle głupi, by próbować abordażu jednostki poprzez wspinanie się po jej
burtach, te mogą zostać naelektryzowane tak, by radośnie porazić a nawet
zwęglić napastników.
Capitol Imperialis to
rzadki pojazd – sam koszt i trud jego wyprodukowania powoduje, że jest on
zaprawdę nieczęstym widokiem na polach bitwy. Jeżeli jednak już się pojawi,
jego nieprzenikalny pancerz i monstrualne działo potrafią odmienić los bitwy.
Jak chociażby walka z tyranidami floty Lewiatan na planecie Tarsis Ultra, gdzie
pułkownik Octavius Rabaleq wraz z Dziesiątym Regimentem Logres bronił stolicy
świata, odstrzeliwując się tyranidzkim prześladowcom ze swojego działa makro,
zbierając ogromne i krwawe żniwo w tysiącach a być może nawet dziesiątkach
tysięcy martwych obcych. Ostatecznie tyranidzi unieruchomili pojazd (*poprzez rzucenie dość mięsa pod jego
gąsienice tak, że ten po prostu ugrzęzł w mokrym jeziorze obcej juchy i flaków*)
i zesłali przeciwko niemu jednego ze swoich Bio-Tytanów. Ten jednak nie zdążył
dopaść swojej ofiary na czysto, gdyż najpierw otrzymał bezpośrednie trafienie z
gigantycznego działa. Okazało się jednak, ze koszmarny potwór był na tyle
wytrzymały, że przeżył strzał i ranny staranował ogromną maszynę, przewracając
ją na burtę, by rozpocząć jej powolne otwieranie, niczym przerośniętą puszkę
sardynek. W akcie ostatecznej odwagi i zemsty, pułkownik rozkazał obrońcom
miasta na ostrzał odsłoniętego przez bestię plazmowego rdzenia pojazdu, który eksplodował
z siłą małego słońca, rozpraszając na atomy wszystko w zasięgu pięciuset metrów…
Za wyjątkiem Bio-Tytana. Jednak nawet niewyobrażalne właściwości regeneracyjne
potwora nie były w stanie poradzić sobie z takimi obrażeniami i ten padł na
dnie krateru.
A to zaledwie jedna z kilku
znanych nam historii, w których owa gargantuiczna maszyna wojenna spełnia
kluczową rolę. Zainteresowanych spotkaniem z tą maszyną zachęcam do wczytania
się w opowiadania poświęcone Ultramarines za czasów Herezji Horusa, gdzie
spotkać mogą Lex Tadecim, kapitol,
który pomagał w odbijaniu Calth z rąk separatystów. Znajdziemy ją również podczas
lektur tekstów traktujących o Astartes z legionu Kruczej Gwardii, a dokładniej
w archiwalnych tekstach poświęconych walkach na Istvaan V i oblężeniu
Perfekcyjnej Fortecy.
To by było na tyle w dzisiejszym
grzebaniu w historii! Cóż by tu dodać… Nie robią już takich wielkich maszyn, co
drzewiej! I choć drobne zapiski o tym cudzie imperialnej techniki nadal da się
odnaleźć na kartach opowiadań i nowel z Czarnej Biblioteki, to są to raczej
wyjątki… A poczciwy Opancerzony Romb z działem Makro powoli acz nieuchronnie
odchodzi do historii na zmurszałych kartach archiwistów.
Fajnie, ale 200 gwardzistów to nie jest w tym mrocknym uniwersum dużo :P I wydaje mi się, że ichnie kompanie też są liczone w tysiącach bo czasami wspominają o 2-3 kompaniach, które podbijają planety xD
OdpowiedzUsuńNiemniej fajnie czegoś nowego się dowiedzieć :)
W tysiącach to liczony jest regiment ;) Kompania IG (czy AM jak to teraz GW nazywa) to max. 5 plutonów po 5 drużyn + sekcja dowodzenia. Czyli z sekcjami wsparcia kompania to jakieś 300 chłopa.
UsuńLex Tredecim to nie jest czas Herezji Horusa, tylko okres inwazji Honsou na Ultramar czyli rok 854999.M41. A sam pomysł machiny wywodzi się z Leviathana Squatów (zanim ich Tyranidzi zjedli...)
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, dałem się ponieść nieprzespaniu w mocy twórczej. Co nie zmienia faktu, że takie maszyny jak Capitol Imperialis powstają raz na czeski rok i prawdopodobnie są relikatami tak starymi jak Fell-Hand od Wilków :D Kto wie, może i służył i walił z działa makro w heretyków ;)
UsuńBardzo fajny artykuł! Sam Capitol Imperialis mnie osobiście kojarzy się z czasami w których GW z przymrużeniem oka i uśmiechem podchodziło do swoich produktów :)
OdpowiedzUsuńA co do void shieldów jeśli już musisz polonizować to może generatory pustki ?
UsuńŚwietny tekst Mrówo! Poproszę więcej takich. Będzie miał Inkub konkurencję ;P
OdpowiedzUsuń